12/24/2014

Rozdział 28

Ostatnie dni mijały bardzo intensywnie, a najgorsze jest to że zbyt szybko. Do południa Layla i Luke spędzali czas w mieszkaniu Luke'a, porządkując wszystko i dopinając na ostatni guzik. Po południami wracali do domku nad jeziorem i tam spędzali czas. Zazwyczaj na przytulaniu się, wygłupianiu i po prostu cieszeniu się swoim towarzystwem. Zostały trzy dni do wyjazdu Layli. Powiedzieć, że rozrywało im to serce to zdecydowanie za mało.

Luke cały czas się uśmiechał, co zdawało się pomagać. Robił wszystko, żeby Layla nie myślała o wyjeździe, żeby nie była smutna. Wiedział, że to kwestia tylko kilku pierwszych dni września, ale tutaj w tym miejscu przeżył mnóstwo niesamowitych chwil. Przyjechał tutaj na początku lipca zupełnie załamany, z myślą że jest już stracony. Tym czasem poznał dziewczynę swojego życia i chociaż że miał dopiero osiemnaście lat, to wiedział że to z nią chce spędzić resztę życia.
Dlatego, kiedy w nocy trzymał ją zasypiającą w jego ramionach wsłuchującą się w bicie jego serca, w jego oczach wzbierały się łzy. To było silniejsze od niego. Myśl, że to wszystko tutaj się zaczęło, najpierw od kłótni i nienawiści do niej, przez ukradkowe spojrzenia, przypadkowe uciekanie myślami do jej osoby, chęć przytulenia a potem całowania jej ust, spędzania czasu i obserwowanie jej uśmiechu z myślą, że to właśnie jego osoba go wywołała sprawiała ból.

-Ziemia do Luke'a! - krzyknęła Layla wymachując dłonią przed jego twarzą. - Wszystko w porządku?

-Tak. - westchnął tylko i uśmiechnął się lekko. - Zamyśliłem się tylko.

-Można wiedzieć o czym? - zapytała siadając na jego kolanach i obejmując jego szyje.

-Nie, raczej nie. - zaśmiał się. - Dobra, chodźmy się kąpać, bo słońce zajdzie i będzie zimno. - powiedział wstając ostrożnie ze swojego miejsca.

-Ale ja nie chce się kąpać! - krzyknęła Layla kiedy Luke pociągnął ją za dłoń i wyszli z domu. - To, że ty jesteś tylko w kąpielówkach i krótkich spodenkach nie znaczy, że ja jestem przystosowana do kąpieli.

-To czemu nie ubrałaś stroju kąpielowego? - zapytał z niezrozumieniem, patrząc na jej strój kiedy znaleźli się przed samym pomostem. Była ubrana w krótkie dżinsowe spodenki i białą bluzkę na ramiączkach.

-Nie wiem, nie pozwoliłeś mi go ubrać bo siłą wyciągnąłeś mnie z domu. - odpowiedziała krzyżując ręce na piersi.

-To żaden problem.

-To mogę iść się przebrać? - zapytała z uśmiechem. Luke tylko popatrzył w zamyśleniu i podszedł do niej.

-Nie. - powiedział biorąc ją na ręce, a Layla tylko rozszerzyła oczy.

-Nie! Nawet się nie waż! - zaczęła krzyczeć, kiedy Luke zaczął biec z nią przez pomost. - Luke przysięgam, że tego pożałujesz!

-Nie ważne. - zaśmiał się i po chwili usłyszał pisk dziewczyny, kiedy nogami odbił się od samego brzegu pomostu i wskoczył z nią do wody.

-O mój Boże ona jest zimna! - krzyknęła Layla kiedy się wynurzyła. - I Jezu, jak tu głęboko! - pisnęła i od razu wdrapała się na Luke'a mocno oplatając rękoma jego szyje i nogami w pasie.

-Spokoooojnie, ze mną nie zatoniesz. - powiedział próbując się wyswobodzić trochę z jej uścisku, bo zdecydowanie nie mógł oddychać. - Layla dusisz mnie.

-Przepraszam, ale za bardzo się boję żeby cię puścić.

-Nie ma czego. Chociaż spuść nogi w dół. - powiedział, a dziewczyna uczyniła to. Luke podłożył rękę pod jej kolana i wziął ją na ręce. - Rozluźnij się.

Dziewczyna uczyniła to, a blondyn obserwował tylko, jak pięknie teraz wyglądała w świetle blasków promieni słońca.

-Połóż się na wodzie. Ja cię cały czas będę trzymał. - pokierował ją dalej, a Layla ze strachem położyła się na plecach.

-Nie powinnam się bać prawda? Przecież nie pozwoliłbyś mi utonąć.

-Oczywiście, że nie. - powiedział i po chwili Layla rozluźniła się na wodzie, jednak Luke cały czas trzymał dłonie pod jej plecami.

-Luke, czuje jak się unoszę na wodzie! - powiedziała z entuzjazmem, a blondyn tylko się zaśmiał.

-Bo się unosisz. Podoba ci się?

-Bardzo, ale już nie chcę tego robić. Czuję jak moje ubrania przykleiły mi się do ciała.

-Zaraz coś zaradzimy. - powiedział, a dziewczyna z pomocą Luke'a poczuła piasek pod nogami jednak wciąż musiała stać na palcach. Po chwili poczuła jak chłopak łapie za końce jej koszulki i przeciąga ją przez jej głowę.

-Luke, ja nie mam stroju kąpielowego pod spodem. - powiedziała odpychając jego dłonie.

-Co to za różnica? - zaśmiał się i przyciągnął ją do siebie.

-Taka, że to jest zwykły biustonosz. - upierała się, jednak chłopak już rzucił jej mokrą bluzkę na pomost.

-Ja kocham twoje piersi. - powiedział poważnie, a Layla uderzyła się tylko w czoło i otworzyła szeroko oczy.

-Nie mogłeś powiedzieć nic bardziej zawstydzającego. - powiedziała i ukryła twarz w zagłębieniu jego szyi, kiedy on objął ją ramieniem.

-Oh... jak chcesz to zaraz mogę coś znaleźć jeszcze. - zaśmiał się ponownie biorąc ją na ręce.

-Zamknij się. - również się zaśmiała, kiedy Luke trzymając ją w ramionach zaczął kręcić się w kółko, wprawiając w ruch całą wodę na około.

-Nie znałaś mnie od tej strony co? - mruknął i złożył na jej ustach krótki pocałunek, a ona zaczęła bawić się jego włosami.

-Znałam, ale ostatnio zrobiłeś się jeszcze bardziej zboczony. - westchnęła z udawaną rezygnacją. - Ale już nie długo nie będę tego słuchała.

-Będziesz, kiedy będziemy się spotykali. - powiedział cicho, nie wiedząc tak naprawdę jakie inne argumenty mógł tutaj użyć.

-Aż dwie godziny dziennie. - zaśmiała się gorzko, a Luke tylko westchnął ciężko i wypuścił ją ze swoich ramion.

-Mam wrażenie jakbyś była na mnie zła. - powiedział marszcząc brwi. Przez chwilę między nimi panowała niezręczna cisza, pierwszy raz od bardzo długiego czasu.

-Myślisz, że damy sobie radę?

-Oczywiście, że tak! Kocham cię nad życie, będziemy tylko pięć minut drogi od siebie. Gdybyśmy poznali się w innych okolicznościach, to byłoby to dla nas normalnością.

-Przepraszam... - powiedziała podpływając do niego. - Nie jestem na ciebie zła. Kocham cię i po prostu nie chcę żeby ta bajka się skończyła.

Luke położył dłonie na jej biodrach i opierając swoje czoło o jej, spojrzał jej w oczy.

-Nie myśl o tym. Po prostu zacznie się nowy etap w naszym życiu. Mamy jeszcze trzy dni. Wykorzystajmy je jak najlepiej. - powiedział i pocałował ją lekko w nos, na co ona uśmiechnęła się do niego.

-Masz rację. - zgodziła się z nim i złączyła ich usta w pocałunku. - Wykorzystajmy je jak najlepiej.

*
-Festyn na zakończenie wakacji i nie słyszę słowa ,,nie"! Wstawać dzieciaki! - krzyczał z entuzjazmem Matt stojąc w sypialni Luke'a.

-Jak ty tutaj w ogóle wszedłeś? - zapytał Luke przytulając do siebie Layle wciąż zaspanym głosem i z zamkniętymi oczyma. Dziewczyna również jeszcze nie kontaktowała, jako że było kilka minut przed dziesiątą rano i Matt tak po prostu sobie wszedł do ich domku z zamiarem obudzenia ich.

-Zostawiliście otwarte drzwi. Swoją drogą dobrze, że nikt nie mógłby wam się nigdy włamać bo to spokojna okolica. Jesteście nieuważni. - powiedział opierając się o framugę drzwi.

-Swoją drogą to dobrze, że nie odbywał się tutaj żaden poranny numerek, bo byś miał zrytą psychikę do końca życia. - odgryzł się Luke.

-Luke! - krzyknęła Layla i tylko mocniej nakryła twarz kołdrą. - O mój boże przestań to wciąż robić.

-Rumienisz się słonko? Awww. - zagruchał Luke i pocałował ją we włosy.

-Jesteście zbyt grzeczni, żeby coś takiego się mogło tutaj dziać rano. - wtrącił się Matt. - A teraz wstawać. Festyn zaczyna się o 18:00. Obecność obowiązkowa. Dodatkowo, przyjeżdża Ashton z przyjaciółmi. Myślę, że spędzicie z nimi czas, co? - zapytał, a Luke westchnął zrezygnowany. Nie miał najmniejszej ochoty na spędzanie czasu z chłopakami, bo zdecydowanie wolał posiedzieć z Laylą w domku i ostatni raz obejrzeć jakąś bajkę Disney'a.

-Okej, ale wyjdź już błagam. - powiedział i znów ukrył twarz w poduszce. Po chwili usłyszał trzask drzwi wejściowych i odetchnął z ulgą. Podniósł się na łokciu i ściągnął kołdrę z twarzy Layli.

-Nie przywitasz się skarbie? - zapytał z uśmiechem i odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy. Myśl, że jest to przedostatni wspólny poranek, a dziś ostatnia wspólna noc zabijała go, ale nie mógł dać tego po sobie poznać.

Layla uśmiechnęła się do niego delikatnie i przetarła piąstkami oczy. Luke stwierdził, że była to jedna z najsłodszych rzeczy na świecie i chciałby widzieć to co ranek.

-Dzień dobry. - odpowiedziała dotykając chłodną dłonią jego rozgrzanego policzka. Luke pochylił się nad nią i złożył na jej ustach delikatny pocałunek.

-Dzień dobry słoneczko. Właśnie o to mi chodziło.

-Zrobiłbyś mi śniadanie do łóżka? - zapytała z uśmiechem, a on nie mógł jej nie odmówić.
Zszedł do kuchni i wyjrzał przez okno ukazujące od razu lśniące jezioro. Westchnął ciężko i wyciągnął dwie miski i płatki.

,,Niezbyt oryginalnie, ale ważne że od serca." - pomyślał, kiedy wracał z miskami do sypialni.

-Wiedziałam. - zaśmiała się Layla biorąc od chłopaka śniadanie.

-Wiem, jestem oryginalny. - powiedział dumnie.

-I za to cię kocham. - uśmiechnęła się, przelotnie całując jego usta, przy okazji rozlewając trochę mleka.

-Layla, będzie śmierdziało. Uważaj trochę. - zaśmiał się. - Energia cię rozpiera.

-Ostatnimi dniami bardzo. - powiedziała, a po chwili usłyszeli dźwięk zamykanych drzwi od samochodu i głośne śmiechy.

-Czy to... - zaczęła Layla, jednak Luke przerwał jej potrząsaniem głową.

-Nawet tego nie kończ. - powiedział przestraszony i szybko podszedł do okna. - O nie...

-Czemu jesteś smutny? Przecież oni są naprawdę spoko. - powiedziała Layla pakując łyżkę płatków do buzi.
-Tak wiem, ale chciałem spędzić z tobą czas sam. - odpowiedział smutno wracając na swoje miejsce, na co Layla uśmiechnęła się blado.

-Spędzimy. Może obejrzymy Toy Story? - zasugerowała i wiedziała, że już poprawiła humor chłopakowi.

-Okej! - uśmiechnął się szeroko i pobiegł po laptopa.

Layla uśmiechnęła się czule i skończyła jeść płatki.
Jakim cudem pokochała kogoś tak mocno w ciągu dwóch miesięcy?

*
-Calum podaj mi piwo. - jęknął Ashton opierając dłonie na brzegu prowizorycznej ławki z połowy drzewa.

-Masz, zaspokój się. - odpowiedział wręczając mu zimną butelkę z trunkiem.

-Dzięki, gorąco mi.

-To się rozbierz. Siedzisz przy ognisku, ale ogólnie jest dosyć chłodno. Dookoła wszyscy siedzą w bluzach. Chyba, że to przez te wszystkie gorące laski które się tu kręcą. - zaśmiał się Michael.

-Zamknij się. Jedyną gorącą laską tutaj jest Layla. - oznajmił Ash, biorąc łyka piwa.

-Hej, stary przystopuj. Dobrze, że aktualnie nie ma ich przy ognisku. - powiedział pospiesznie Michael rozglądając się dookoła, kiedy zobaczył jak Luke i Layla tańczą kawałek od nich.

-Mówię prawdę, ale czekaj... nigdy nie mógłbym odbić Luke'owi dziewczyny. Może nie jest moim przyjacielem, ale jest moim znajomym/kumplem. To nie byłoby fair.

-Z drugiej strony... on jest trochę dziwny. - powiedział Calum, jedząc swoją świeżo upieczoną kiełbasę.

-Taaa, może trochę. - przytaknął mu Michael.

-Cały czas się trzyma tej dziewczyny. Cokolwiek ona nie powie to jest dla niego najważniejsze. Laska nie może mieć nad tobą takiej łapy.

-W sumie to widziałem dzisiaj jak ona go pocieszała. Może coś się stało? - zastanawiał się Michael.

-Nie sądzę. Ona jest jego całym światem i w ogóle. Ciekawe czy jak byśmy mu zaproponowali pójście do klubu, to czy by poszedł.

-Zapewne nie. - zaśmiał się Michael.

-Przestańcie. - wtrącił się Ashton, przygryzając w zamyśleniu wargę. - Nie mówcie tak. Tak naprawdę go w ogóle nie znamy... Z tego co słyszałem to miał depresje, ale nikomu nie mówcie. - przestrzegł ich, a oni w skupieniu skinęli głowami. - Poznał Layle na początku wakacji i ona mu pomogła. Więc błagam was nie osądzajcie go, on jest naprawdę spoko gościem. A z resztą... widać jak się kochają. - uśmiechnął się patrząc na tańczącą parę.

-W sumie... masz rację. - Michael przyłączył się do niego. Przyjemnie patrzało im się na Luke'a i Layle, którzy cały czas przytuleni do siebie śmiali się i wyglądali na naprawdę szczęśliwych. - Nie potrzebnie ich oceniliśmy.

-Okej, jak się bawicie? - zapytał Matt siadając obok nich.

-Fajnie! Przez cały czas siedzieliśmy w domu, więc mamy jakąś rozgrywkę. - odpowiedział Calum.

-Mogliście wcześniej tutaj przyjechać. Byście spędzali czas z Lukiem i Laylą.

-Nie sądzę, żeby im się to spodobało. - przerwał Calum. - Widać, że wolą być sami.

-Nieprawda. Oni naprawdę lubią towarzystwo. Są bardzo koleżeńscy i nigdzie indziej nie spotkacie milszych i bardziej pomocnych ludzi.

-Ogólnie to czy oni się rozstają chociaż na chwilę? - wciąż dociekał Calum. Nie wiedział czemu, ale nie mógł się przekonać do Luke'a.

-Zazwyczaj tego nie robili, ale kiedy byliśmy nad morzem to nie mieli problemu z tym, żeby Luke spędził czas ze mną, a Layla z Karen. Czasem z Lukiem mieliśmy różne wypady sami i nie było z tym żadnego problemu. To, że oni są teraz nierozłączni to zrozumiałe. Layla jutro wyjeżdża, Luke wprowadza się do mieszkania...

-Okej, po prostu się zastanawialiśmy czy Luke jest takim pantoflarzem.

-Nie jest, nie martwcie się o to. To nie jest tak, że Layla rządziła w domu. - zaśmiał się Matt. - Ale lepiej nie mówmy o nich, bo jeszcze się obrażą. - dokończył, kiedy Luke i Layla przysiedli się do nich.


Impreza skończyła się około godziny temu, a Luke i Layla już leżeli w łóżku mocno przytuleni do siebie. Layla położyła głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchiwała się w bicie jego serca, kiedy Luke obejmował ją mocno i co chwilę składał pocałunki na jej czole.

-Kiedy zorientowałeś się, że się we mnie zakochałeś? - zapytała niepewnie Layla, kreśląc różne kształty na jego klatce piersiowej.

-To jest bardzo trudne pytanie. - westchnął z uśmiechem Luke. - Hmm... wydaje mi się, że zacząłem coś do ciebie czuć kiedy powiedziałaś mi po raz pierwszy, żebym się już nigdy więcej nie ciął będąc szczerym. Zakochałem się w tobie, kiedy się do mnie przytuliłaś pierwszy raz i te wszystkie tandetne motyle w brzuchu itp. eksplodowały. Eh... - westchnął ponownie z szerokim uśmiechem.

-To kochane. A ja zrozumiałam, że cię naprawdę kocham kiedy przyszedłeś mi powiedzieć raz dobranoc. Byłeś wtedy taki zawstydzony aww. - powiedziała i pocałowała go przeciągle w usta. 

- Nie mogę uwierzyć, że to się kończy.

-Ale zaczyna się coś innego.

-Nie wiem czy będę potrafiła zasnąć z myślą, że nie ma cię w pokoju obok. Że nie będę mogła się do ciebie przytulić kiedy będę miała koszmar, albo kiedy będzie burza...

-Layla, proszę nie dołuj się takimi myślami. Obiecuję ci, że damy radę. - powiedział chowając twarz w jej włosach. - A ja będę tęsknił za zapachem kokosu. - zaśmiał się całując jej szyje.

-Podoba ci się?

-Bardzo, bardzo, bardzo...

-Luke... Tak bardzo cię kocham. - powiedziała Layla kładąc się na boku, a Luke uczynił to samo. Położyła dłoń na jego policzku i intensywnie wpatrywała się w jego błękitne oczy.

-Ja ciebie kocham jeszcze bardziej. Zawdzięczam ci wszystko.

-Nie przesadzaj.

-Tak jest słońce. Moja księżniczka... - uśmiechnął się również gładząc jej policzek. - Wszystko będzie dobrze.

-Tak długo jak będziemy razem. - również się uśmiechnęła.

-Na zawsze.

*
-Luke błagam, ja naprawdę nie chce tam wracać. - ponownie uderzyła go w ramię, kiedy on ją do siebie mocno przytulał. Starał się jak najmocniej, żeby również się nie rozpłakać, ale jej łzy rozrywały mu serce na tysiące kawałeczków.

-Layla słoneczko proszę cię... jutro się zobaczymy, dobrze? Jest niedziela, przyjdę z samego rana.

-Ale ja chcę dzisiaj się położyć spać obok ciebie. Nienawidzę tego miejsca. - ponownie zaszlochała. - Dlaczego wszystko nie może być takie proste?

-Życie nie jest proste. Ale ja ci obiecuję, że jutro z samego rana przyjdę dobrze? - zapytał i kiwnął głową do Matta, który wyciągnął torbę Layli z bagażnika.

-Nie wiem czy ktoś cię wpuści z samego rana.

-Layla, spójrz na mnie. - powiedział łapiąc jej twarz w dłonie i spojrzał jej w oczy. - Wywołane zdjęcia masz w torbie tak? Postawisz je sobie koło łóżka, będziesz mogła je oglądać kiedy chcesz. Dostałaś telefon, masz mój numer na szybkim wybieraniu. Gdyby cokolwiek się działo, nieważne o jakiej godzinie od razu do mnie zadzwoń. Od razu dobrze? - zapytał, a ona delikatnie skinęła głową. - Masz misia, którego ode mnie dostałaś prawda? Nie musisz przytulać do siebie mojej bluzy. Śpij z tym misiem i przytulaj się do niego, tak jakbym to ja był na tym miejscu, dobrze?

-Tak. - powiedziała trzęsącym się głosem.

-Kocham cię najmocniej na świecie, wszystko będzie idealnie, zobaczysz. - powiedział całując ją w czoło.

-Layla... - zaczął Matt podchodząc do niej, więc Luke na chwilę wypuścił ją z objęć. - Masz mój i Karen numer telefonu. Dzwoń kiedy tylko chcesz. - uśmiechnął się i po chwili przytulił ją. -Trzymaj się i myślę, że nie długo się spotkamy. Karen już wspominała o jakimś obiedzie. Zobaczysz wszystko się ułoży. - ostatni raz się uśmiechnął i po chwili znowu Luke podszedł do dziewczyny.

-Musisz już iść, jest naprawdę późno i zimno. - powiedział przytulając ją bardzo mocno do siebie.

-Kocham cię Luke. Bardzo mocno. - uśmiechnęła się delikatnie przez łzy patrząc mu w oczy.

-Ja Ciebie też. - odpowiedział drżącym głosem i wiedział, że długo już nie wytrzyma. - Do jutra. - powiedział i pocałował ją czule. - Ktoś już na ciebie czeka.

Layla odwróciła się i zobaczyła Lucy, która uśmiechała się do niej szeroko. Layla doskonale wiedziała, że jest to sztuczny uśmiech ale nie chciała tego komentować. Ostatni raz przytuliła Luke'a, i nie mówiąc już ani słowa zniknęła za drzwiami budynku. Luke odetchnął głęboko i z nerwów przeczesał dłonią swoje włosy. Niemrawym krokiem wrócił do samochodu, a kiedy do niego wsiadł i zamknął drzwi, rozpłakał się. Tak po prostu wszystkie uczucia i emocje znalazły swoje ujście, bo blondyn nie mógł dusić ich w sobie.

-Będzie okej. - powiedział Matt przytulając go. - Przecież o tym wiesz.

-Wiem, ale myśl że ona tak płakała i będzie musiała spędzić tam jeszcze tyle czasu mnie zabija.

*
Pierwsze dwa tygodnie września mijały bardzo ciężko. Lekcje zaczynały się bardzo wcześnie rano, a trwały do późnego popołudnia. Layla i Luke rozmawiali przez telefon zawsze przed szkołą, spotykali się po szkole dosłownie na dwie godziny. Luke musiał urządzić do końca mieszkanie, w czym pomagał mu Matt jako że miał samochód. Layla miała mnóstwo nauki, więc praktycznie po spotkaniach z Lukiem siedziała do późna w nocy nad książkami. Widzieli się zdecydowanie za mało i oboje byli przytłoczeni i mieli chwile zwątpienia. Było to nie do pomyślenia, bo kochali się nad życie, jednak teraźniejszość strasznie różniła się od czasu wakacji.

-Layla, przepraszam cię bardzo mocno, ale dzisiaj nie będziemy mogli się spotkać. - powiedział Luke do telefonu, kiedy wracał do domu ze szkoły.

-Okej. - usłyszał tylko i westchnął ciężko. Wolał żeby na niego nawrzeszczała niż żeby mówiła takim obojętnym tonem.

-Wiesz, że kocham cię najmocniej na świecie słonko?

-Wiem. Po prostu chciałabym się do ciebie przytulić. - powiedziała, a on doskonale wiedział że zaczyna płakać. Wiedział także, że coś w domu dziecka się dzieje, dlatego Layla jest taka załamana. Ale niedługo miało się to skończyć.

-Słonko, obiecuję że jutro będę cię tak długo przytulał, że będziesz się chciała ode mnie uwolnić. - zaśmiał się.

-Tylko przez dwie godziny, ale i tak się nie mogę doczekać. – powiedziała, a Luke uśmiechnął się na myśl, że tak bardzo się myliła.

-Muszę już kończyć. Pamiętaj, kocham cię.

-Ja ciebie też. Do jutra. – usłyszał, a po chwili dziewczyna rozłączyła się.

-Stary co tak długo? - zapytał Calum podając mu rękę na przywitanie.

-Sorry, ale siedziałem w kozie. - odpowiedział Luke przewracając oczami.

-Za co? - zapytał zdziwiony, biorąc jeden z kartonów na ręce.

-Nie pytaj nawet. Od kiedy za używanie telefonu od razu wsadzają do kozy?

-Nie mam pojęcia. - odpowiedział Cal wchodząc do mieszkania. - Te kartony są ciężkie jak cholera.

-Książki trochę ważą. Chcesz coś do picia?

-Jak masz zimną pepsi to okej. I tak zaraz muszę lecieć. Mam siostrę odebrać z lotniska. Wraca z jakiejś wycieczki.

-Okej, jasne. Dzięki że przywiozłeś mi te kartony. Matt był w pracy na pierwszą zmianę dziś i nie mógł odebrać.- powiedział Luke, nalewając napój do szklanki i podał ją chłopakowi.

-Żaden problem. Już wszystko masz gotowe?

-Prawie. Musze jeszcze uzupełnić tą małą biblioteczkę książkami i parę innych drobiazgów. Dzisiaj skończę.

-Jezu, Layla oszaleje ze szczęścia. - zaśmiał się Calum, a Luke uśmiechnął się. - Gorzej jak się nie zgodzi.

-Zrobię wszystko, żeby się zgodziła.

-Na pewno tak będzie.

*
-Panie Hemmings, czy mógłby pan łaskawie skupić się na tym co mówię? - usłyszał głos nauczycielki i westchnął cicho. Chemia była jego najgorszym przedmiotem i nie przywiązywał żadnej wagi to słuchania tego, co ona mówi. Skinął lekko głową i spojrzał na zegarek za nią.
20 sekund.

-To dobrze, bo inaczej będę musiała...- zaczęła, ale nie zanim dokończyła rozległ się dzwonek. Luke uśmiechnął się przepraszająco i biegiem ruszył z miejsca, wybiegając ze szkoły. Około pięciu minut zajęło mu dobiegnięcie do mieszkania. Wpadł do środka jak huragan i pobiegł po bukiet kwiatów, który kupił dziś przed szkołą. Wyciągnął kwiaty z wazonu i rozglądnął się po mieszkaniu, sprawdzając czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Uśmiechnął się z zadowoleniem i wybiegł z mieszkania. Myślał, że dosłownie zgubił płuco, kiedy dobiegł do domu dziecka. Oparł dłonie na kolanach i pochylając się, starał się unormować oddech. Spojrzał na zegarek w telefonie i stwierdził, że Layla powinna wrócić ze szkoły za jakąś chwilę. Uśmiechnął się do siebie, jednak kiedy ją zobaczył jego ciałem zawładnął strach.

-Luke! - krzyknęła i podbiegła do niego, rzucając się w jego ramiona. - Tęskniłam tak bardzo.

-Ja też. - odpowiedział chowając twarz w jej włosach. - Bardzo mocno. - uśmiechnął się i odsunął tak, żeby mógł spojrzeć na jej twarz. -Wszystkiego najlepszego słońce.

-Jejku dziękuję Luke. Pamiętałeś. - uśmiechnęła się szeroko przyjmując od niego kwiaty. Położyła dłoń na jego szyi i pocałowała go z utęsknieniem w usta.

-Ale to nie wszystko. - powiedział odsuwając się od niej delikatnie. - Mam jeszcze jedną niespodziankę.

-Jaką? - zapytała zdziwiona, z ciekawym uśmiechem na ustach.

-Masz osiemnaście lat... - zaczął, a ona zachęciła go skinieniem głowy. - I od dzisiaj mieszkasz ze mną. - powiedział, a Layli zniknął uśmiech z twarzy.

-C-Co? - zapytała zszokowana.

-J-jeżeli chcesz to możesz mieszkać ze mną. M-masz osiemnaście lat, więc nie musisz być w domu dziecka jeżeli-

-O mój boże Luke! - krzyknęła ze łzami w oczach rzucając mu się na szyje, a nogami oplotła go w pasie. Luke uśmiechnął się tylko i przytulił ją, uznając to za ,,tak". - Kocham cię najmocniej na świecie! Naprawdę zabierzesz mnie z tego piekła?

-Oczywiście. Nie mogłem już znieść tego jak bardzo nienawidziłaś tego miejsca i że nie byliśmy razem. - powiedział wciąż ją przytulając. - A z resztą... planowałem to od kilku tygodni. Matt i Karen mi pomogli, dowiadywali się o wszystkie dokumenty i takie tam. Dlatego chciałem żebyś miała swój wkład w urządzanie mieszkania... to było twoje marzenie.

-Luke... naprawdę będziesz chciał ze mną mieszkać? Tak... na długo? - zapytała patrząc prosto w jego oczy, które tak bardzo kochała.

-Tak... na zawsze. - zaśmiał się i pocałował ją w usta.

-Chociaż, że czasem mogę być upierdliwa i w złym humorze? I nie mam przerwy między udami?

-Tak. - Luke z uśmiechem przewrócił oczami i ponownie ją pocałował. - O niczym innym nie marzę.

-Ja też. Kocham cię najmocniej na świecie.

-A ja cię kocham najmocniej we wszechświecie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mamy więc ostatni rozdział. Epilog pojawi się niedziele.
Chciałam Wam wszystkim życzyć Wesołych Świąt, wspaniałego czasu z rodziną, mnóstwo prezentów i wszystkiego czego zapragniecie : ) 

Chciałabym Was prosić również o opinię, byłam nieco zawiedziona że nikt nie skomnetował ostatniego rozdział. Jako że jest to ostatni rozdział, to chciałabym po prostu wiedzieć, co sądzicie o historii Luke'a i Layli. 
Jeszcze raz wesołych świąt i do zobaczenia w niedziele po raz ostatni :)

3 komentarze:

  1. Fanfiction jest po prostu cudowne. Ten rodzaj to jak prezencik na świeta. Kocham to ff i nie mam słów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział ❤ Jeju, to już ostatni rozdział... Tak strasznie będzie mi brakowało tego ff ;(
    @mruuczus

    OdpowiedzUsuń
  3. jeju popłakałam sie, serio.tak bardzo sie ciesze, że Layla zamieszka z Lukiem, jak dla mnie są idealną parą, która przetrwa wszystko.będzie mi brakować tego ff, bo lubiłam je czytać.przepraszam, że nie komentowałam rozdziałów, nie oznacza to jednak, że ich nie czytałam i że mi sie nie podobały.
    @teamthevampsx

    OdpowiedzUsuń