Ostatnie dni
mijały bardzo intensywnie, a najgorsze jest to że zbyt szybko. Do południa
Layla i Luke spędzali czas w mieszkaniu Luke'a, porządkując wszystko i
dopinając na ostatni guzik. Po południami wracali do domku nad jeziorem i tam
spędzali czas. Zazwyczaj na przytulaniu się, wygłupianiu i po prostu cieszeniu
się swoim towarzystwem. Zostały trzy dni do wyjazdu Layli. Powiedzieć, że
rozrywało im to serce to zdecydowanie za mało.
Luke cały
czas się uśmiechał, co zdawało się pomagać. Robił wszystko, żeby Layla nie
myślała o wyjeździe, żeby nie była smutna. Wiedział, że to kwestia tylko kilku
pierwszych dni września, ale tutaj w tym miejscu przeżył mnóstwo niesamowitych
chwil. Przyjechał tutaj na początku lipca zupełnie załamany, z myślą że jest
już stracony. Tym czasem poznał dziewczynę swojego życia i chociaż że miał
dopiero osiemnaście lat, to wiedział że to z nią chce spędzić resztę życia.
Dlatego,
kiedy w nocy trzymał ją zasypiającą w jego ramionach wsłuchującą się w bicie
jego serca, w jego oczach wzbierały się łzy. To było silniejsze od niego. Myśl,
że to wszystko tutaj się zaczęło, najpierw od kłótni i nienawiści do niej,
przez ukradkowe spojrzenia, przypadkowe uciekanie myślami do jej osoby, chęć
przytulenia a potem całowania jej ust, spędzania czasu i obserwowanie jej
uśmiechu z myślą, że to właśnie jego osoba go wywołała sprawiała ból.
-Ziemia do
Luke'a! - krzyknęła Layla wymachując dłonią przed jego twarzą. - Wszystko w
porządku?
-Tak. -
westchnął tylko i uśmiechnął się lekko. - Zamyśliłem się tylko.
-Można
wiedzieć o czym? - zapytała siadając na jego kolanach i obejmując jego szyje.
-Nie, raczej
nie. - zaśmiał się. - Dobra, chodźmy się kąpać, bo słońce zajdzie i będzie
zimno. - powiedział wstając ostrożnie ze swojego miejsca.
-Ale ja nie
chce się kąpać! - krzyknęła Layla kiedy Luke pociągnął ją za dłoń i wyszli z
domu. - To, że ty jesteś tylko w kąpielówkach i krótkich spodenkach nie znaczy,
że ja jestem przystosowana do kąpieli.
-To czemu
nie ubrałaś stroju kąpielowego? - zapytał z niezrozumieniem, patrząc na jej
strój kiedy znaleźli się przed samym pomostem. Była ubrana w krótkie dżinsowe
spodenki i białą bluzkę na ramiączkach.
-Nie wiem,
nie pozwoliłeś mi go ubrać bo siłą wyciągnąłeś mnie z domu. - odpowiedziała
krzyżując ręce na piersi.
-To żaden
problem.
-To mogę iść
się przebrać? - zapytała z uśmiechem. Luke tylko popatrzył w zamyśleniu i
podszedł do niej.
-Nie. -
powiedział biorąc ją na ręce, a Layla tylko rozszerzyła oczy.
-Nie! Nawet
się nie waż! - zaczęła krzyczeć, kiedy Luke zaczął biec z nią przez pomost. -
Luke przysięgam, że tego pożałujesz!
-Nie ważne.
- zaśmiał się i po chwili usłyszał pisk dziewczyny, kiedy nogami odbił się od
samego brzegu pomostu i wskoczył z nią do wody.
-O mój Boże
ona jest zimna! - krzyknęła Layla kiedy się wynurzyła. - I Jezu, jak tu
głęboko! - pisnęła i od razu wdrapała się na Luke'a mocno oplatając rękoma jego
szyje i nogami w pasie.
-Spokoooojnie,
ze mną nie zatoniesz. - powiedział próbując się wyswobodzić trochę z jej
uścisku, bo zdecydowanie nie mógł oddychać. - Layla dusisz mnie.
-Przepraszam,
ale za bardzo się boję żeby cię puścić.
-Nie ma
czego. Chociaż spuść nogi w dół. - powiedział, a dziewczyna uczyniła to. Luke
podłożył rękę pod jej kolana i wziął ją na ręce. - Rozluźnij się.
Dziewczyna
uczyniła to, a blondyn obserwował tylko, jak pięknie teraz wyglądała w świetle
blasków promieni słońca.
-Połóż się
na wodzie. Ja cię cały czas będę trzymał. - pokierował ją dalej, a Layla ze
strachem położyła się na plecach.
-Nie
powinnam się bać prawda? Przecież nie pozwoliłbyś mi utonąć.
-Oczywiście,
że nie. - powiedział i po chwili Layla rozluźniła się na wodzie, jednak Luke
cały czas trzymał dłonie pod jej plecami.
-Luke, czuje
jak się unoszę na wodzie! - powiedziała z entuzjazmem, a blondyn tylko się
zaśmiał.
-Bo się
unosisz. Podoba ci się?
-Bardzo, ale
już nie chcę tego robić. Czuję jak moje ubrania przykleiły mi się do ciała.
-Zaraz coś
zaradzimy. - powiedział, a dziewczyna z pomocą Luke'a poczuła piasek pod nogami
jednak wciąż musiała stać na palcach. Po chwili poczuła jak chłopak łapie za
końce jej koszulki i przeciąga ją przez jej głowę.
-Luke, ja
nie mam stroju kąpielowego pod spodem. - powiedziała odpychając jego dłonie.
-Co to za
różnica? - zaśmiał się i przyciągnął ją do siebie.
-Taka, że to
jest zwykły biustonosz. - upierała się, jednak chłopak już rzucił jej mokrą
bluzkę na pomost.
-Ja kocham
twoje piersi. - powiedział poważnie, a Layla uderzyła się tylko w czoło i
otworzyła szeroko oczy.
-Nie mogłeś
powiedzieć nic bardziej zawstydzającego. - powiedziała i ukryła twarz w
zagłębieniu jego szyi, kiedy on objął ją ramieniem.
-Oh... jak
chcesz to zaraz mogę coś znaleźć jeszcze. - zaśmiał się ponownie biorąc ją na
ręce.
-Zamknij
się. - również się zaśmiała, kiedy Luke trzymając ją w ramionach zaczął kręcić
się w kółko, wprawiając w ruch całą wodę na około.
-Nie znałaś
mnie od tej strony co? - mruknął i złożył na jej ustach krótki pocałunek, a ona
zaczęła bawić się jego włosami.
-Znałam, ale
ostatnio zrobiłeś się jeszcze bardziej zboczony. - westchnęła z udawaną
rezygnacją. - Ale już nie długo nie będę tego słuchała.
-Będziesz,
kiedy będziemy się spotykali. - powiedział cicho, nie wiedząc tak naprawdę
jakie inne argumenty mógł tutaj użyć.
-Aż dwie
godziny dziennie. - zaśmiała się gorzko, a Luke tylko westchnął ciężko i
wypuścił ją ze swoich ramion.
-Mam
wrażenie jakbyś była na mnie zła. - powiedział marszcząc brwi. Przez chwilę
między nimi panowała niezręczna cisza, pierwszy raz od bardzo długiego czasu.
-Myślisz, że
damy sobie radę?
-Oczywiście,
że tak! Kocham cię nad życie, będziemy tylko pięć minut drogi od siebie.
Gdybyśmy poznali się w innych okolicznościach, to byłoby to dla nas
normalnością.
-Przepraszam...
- powiedziała podpływając do niego. - Nie jestem na ciebie zła. Kocham cię i po
prostu nie chcę żeby ta bajka się skończyła.
Luke położył
dłonie na jej biodrach i opierając swoje czoło o jej, spojrzał jej w oczy.
-Nie myśl o
tym. Po prostu zacznie się nowy etap w naszym życiu. Mamy jeszcze trzy dni.
Wykorzystajmy je jak najlepiej. - powiedział i pocałował ją lekko w nos, na co
ona uśmiechnęła się do niego.
-Masz rację.
- zgodziła się z nim i złączyła ich usta w pocałunku. - Wykorzystajmy je jak
najlepiej.
*
-Festyn na
zakończenie wakacji i nie słyszę słowa ,,nie"! Wstawać dzieciaki! -
krzyczał z entuzjazmem Matt stojąc w sypialni Luke'a.
-Jak ty
tutaj w ogóle wszedłeś? - zapytał Luke przytulając do siebie Layle wciąż
zaspanym głosem i z zamkniętymi oczyma. Dziewczyna również jeszcze nie
kontaktowała, jako że było kilka minut przed dziesiątą rano i Matt tak po
prostu sobie wszedł do ich domku z zamiarem obudzenia ich.
-Zostawiliście
otwarte drzwi. Swoją drogą dobrze, że nikt nie mógłby wam się nigdy włamać bo
to spokojna okolica. Jesteście nieuważni. - powiedział opierając się o framugę
drzwi.
-Swoją drogą
to dobrze, że nie odbywał się tutaj żaden poranny numerek, bo byś miał zrytą
psychikę do końca życia. - odgryzł się Luke.
-Luke! -
krzyknęła Layla i tylko mocniej nakryła twarz kołdrą. - O mój boże przestań to
wciąż robić.
-Rumienisz
się słonko? Awww. - zagruchał Luke i pocałował ją we włosy.
-Jesteście
zbyt grzeczni, żeby coś takiego się mogło tutaj dziać rano. - wtrącił się Matt.
- A teraz wstawać. Festyn zaczyna się o 18:00. Obecność obowiązkowa. Dodatkowo,
przyjeżdża Ashton z przyjaciółmi. Myślę, że spędzicie z nimi czas, co? -
zapytał, a Luke westchnął zrezygnowany. Nie miał najmniejszej ochoty na
spędzanie czasu z chłopakami, bo zdecydowanie wolał posiedzieć z Laylą w domku
i ostatni raz obejrzeć jakąś bajkę Disney'a.
-Okej, ale
wyjdź już błagam. - powiedział i znów ukrył twarz w poduszce. Po chwili
usłyszał trzask drzwi wejściowych i odetchnął z ulgą. Podniósł się na łokciu i
ściągnął kołdrę z twarzy Layli.
-Nie
przywitasz się skarbie? - zapytał z uśmiechem i odgarnął kosmyk włosów z jej
twarzy. Myśl, że jest to przedostatni wspólny poranek, a dziś ostatnia wspólna
noc zabijała go, ale nie mógł dać tego po sobie poznać.
Layla
uśmiechnęła się do niego delikatnie i przetarła piąstkami oczy. Luke
stwierdził, że była to jedna z najsłodszych rzeczy na świecie i chciałby
widzieć to co ranek.
-Dzień
dobry. - odpowiedziała dotykając chłodną dłonią jego rozgrzanego policzka. Luke
pochylił się nad nią i złożył na jej ustach delikatny pocałunek.
-Dzień dobry
słoneczko. Właśnie o to mi chodziło.
-Zrobiłbyś
mi śniadanie do łóżka? - zapytała z uśmiechem, a on nie mógł jej nie odmówić.
Zszedł do
kuchni i wyjrzał przez okno ukazujące od razu lśniące jezioro. Westchnął ciężko
i wyciągnął dwie miski i płatki.
,,Niezbyt
oryginalnie, ale ważne że od serca." - pomyślał, kiedy wracał z miskami do
sypialni.
-Wiedziałam.
- zaśmiała się Layla biorąc od chłopaka śniadanie.
-Wiem,
jestem oryginalny. - powiedział dumnie.
-I za to cię
kocham. - uśmiechnęła się, przelotnie całując jego usta, przy okazji rozlewając
trochę mleka.
-Layla,
będzie śmierdziało. Uważaj trochę. - zaśmiał się. - Energia cię rozpiera.
-Ostatnimi
dniami bardzo. - powiedziała, a po chwili usłyszeli dźwięk zamykanych drzwi od
samochodu i głośne śmiechy.
-Czy to... -
zaczęła Layla, jednak Luke przerwał jej potrząsaniem głową.
-Nawet tego
nie kończ. - powiedział przestraszony i szybko podszedł do okna. - O nie...
-Czemu
jesteś smutny? Przecież oni są naprawdę spoko. - powiedziała Layla pakując
łyżkę płatków do buzi.
-Tak wiem,
ale chciałem spędzić z tobą czas sam. - odpowiedział smutno wracając na swoje
miejsce, na co Layla uśmiechnęła się blado.
-Spędzimy.
Może obejrzymy Toy Story? - zasugerowała i wiedziała, że już poprawiła humor
chłopakowi.
-Okej! -
uśmiechnął się szeroko i pobiegł po laptopa.
Layla
uśmiechnęła się czule i skończyła jeść płatki.
Jakim cudem
pokochała kogoś tak mocno w ciągu dwóch miesięcy?
*
-Calum podaj
mi piwo. - jęknął Ashton opierając dłonie na brzegu prowizorycznej ławki z
połowy drzewa.
-Masz,
zaspokój się. - odpowiedział wręczając mu zimną butelkę z trunkiem.
-Dzięki,
gorąco mi.
-To się
rozbierz. Siedzisz przy ognisku, ale ogólnie jest dosyć chłodno. Dookoła
wszyscy siedzą w bluzach. Chyba, że to przez te wszystkie gorące laski które
się tu kręcą. - zaśmiał się Michael.
-Zamknij
się. Jedyną gorącą laską tutaj jest Layla. - oznajmił Ash, biorąc łyka piwa.
-Hej, stary
przystopuj. Dobrze, że aktualnie nie ma ich przy ognisku. - powiedział
pospiesznie Michael rozglądając się dookoła, kiedy zobaczył jak Luke i Layla
tańczą kawałek od nich.
-Mówię
prawdę, ale czekaj... nigdy nie mógłbym odbić Luke'owi dziewczyny. Może nie
jest moim przyjacielem, ale jest moim znajomym/kumplem. To nie byłoby fair.
-Z drugiej
strony... on jest trochę dziwny. - powiedział Calum, jedząc swoją świeżo
upieczoną kiełbasę.
-Taaa, może
trochę. - przytaknął mu Michael.
-Cały czas
się trzyma tej dziewczyny. Cokolwiek ona nie powie to jest dla niego
najważniejsze. Laska nie może mieć nad tobą takiej łapy.
-W sumie to
widziałem dzisiaj jak ona go pocieszała. Może coś się stało? - zastanawiał się
Michael.
-Nie sądzę.
Ona jest jego całym światem i w ogóle. Ciekawe czy jak byśmy mu zaproponowali
pójście do klubu, to czy by poszedł.
-Zapewne
nie. - zaśmiał się Michael.
-Przestańcie.
- wtrącił się Ashton, przygryzając w zamyśleniu wargę. - Nie mówcie tak. Tak
naprawdę go w ogóle nie znamy... Z tego co słyszałem to miał depresje, ale
nikomu nie mówcie. - przestrzegł ich, a oni w skupieniu skinęli głowami. -
Poznał Layle na początku wakacji i ona mu pomogła. Więc błagam was nie
osądzajcie go, on jest naprawdę spoko gościem. A z resztą... widać jak się
kochają. - uśmiechnął się patrząc na tańczącą parę.
-W sumie...
masz rację. - Michael przyłączył się do niego. Przyjemnie patrzało im się na
Luke'a i Layle, którzy cały czas przytuleni do siebie śmiali się i wyglądali na
naprawdę szczęśliwych. - Nie potrzebnie ich oceniliśmy.
-Okej, jak
się bawicie? - zapytał Matt siadając obok nich.
-Fajnie!
Przez cały czas siedzieliśmy w domu, więc mamy jakąś rozgrywkę. - odpowiedział
Calum.
-Mogliście
wcześniej tutaj przyjechać. Byście spędzali czas z Lukiem i Laylą.
-Nie sądzę,
żeby im się to spodobało. - przerwał Calum. - Widać, że wolą być sami.
-Nieprawda.
Oni naprawdę lubią towarzystwo. Są bardzo koleżeńscy i nigdzie indziej nie
spotkacie milszych i bardziej pomocnych ludzi.
-Ogólnie to
czy oni się rozstają chociaż na chwilę? - wciąż dociekał Calum. Nie wiedział
czemu, ale nie mógł się przekonać do Luke'a.
-Zazwyczaj
tego nie robili, ale kiedy byliśmy nad morzem to nie mieli problemu z tym, żeby
Luke spędził czas ze mną, a Layla z Karen. Czasem z Lukiem mieliśmy różne
wypady sami i nie było z tym żadnego problemu. To, że oni są teraz nierozłączni
to zrozumiałe. Layla jutro wyjeżdża, Luke wprowadza się do mieszkania...
-Okej, po
prostu się zastanawialiśmy czy Luke jest takim pantoflarzem.
-Nie jest,
nie martwcie się o to. To nie jest tak, że Layla rządziła w domu. - zaśmiał się
Matt. - Ale lepiej nie mówmy o nich, bo jeszcze się obrażą. - dokończył, kiedy
Luke i Layla przysiedli się do nich.
Impreza
skończyła się około godziny temu, a Luke i Layla już leżeli w łóżku mocno
przytuleni do siebie. Layla położyła głowę na jego klatce piersiowej i
wsłuchiwała się w bicie jego serca, kiedy Luke obejmował ją mocno i co chwilę
składał pocałunki na jej czole.
-Kiedy
zorientowałeś się, że się we mnie zakochałeś? - zapytała niepewnie Layla,
kreśląc różne kształty na jego klatce piersiowej.
-To jest
bardzo trudne pytanie. - westchnął z uśmiechem Luke. - Hmm... wydaje mi się, że
zacząłem coś do ciebie czuć kiedy powiedziałaś mi po raz pierwszy, żebym się
już nigdy więcej nie ciął będąc szczerym. Zakochałem się w tobie, kiedy się do
mnie przytuliłaś pierwszy raz i te wszystkie tandetne motyle w brzuchu itp.
eksplodowały. Eh... - westchnął ponownie z szerokim uśmiechem.
-To kochane.
A ja zrozumiałam, że cię naprawdę kocham kiedy przyszedłeś mi powiedzieć raz
dobranoc. Byłeś wtedy taki zawstydzony aww. - powiedziała i pocałowała go
przeciągle w usta.
- Nie mogę uwierzyć, że to się kończy.
-Ale zaczyna
się coś innego.
-Nie wiem
czy będę potrafiła zasnąć z myślą, że nie ma cię w pokoju obok. Że nie będę
mogła się do ciebie przytulić kiedy będę miała koszmar, albo kiedy będzie
burza...
-Layla,
proszę nie dołuj się takimi myślami. Obiecuję ci, że damy radę. - powiedział
chowając twarz w jej włosach. - A ja będę tęsknił za zapachem kokosu. - zaśmiał
się całując jej szyje.
-Podoba ci
się?
-Bardzo,
bardzo, bardzo...
-Luke... Tak
bardzo cię kocham. - powiedziała Layla kładąc się na boku, a Luke uczynił to
samo. Położyła dłoń na jego policzku i intensywnie wpatrywała się w jego
błękitne oczy.
-Ja ciebie
kocham jeszcze bardziej. Zawdzięczam ci wszystko.
-Nie
przesadzaj.
-Tak jest
słońce. Moja księżniczka... - uśmiechnął się również gładząc jej policzek. -
Wszystko będzie dobrze.
-Tak długo
jak będziemy razem. - również się uśmiechnęła.
-Na zawsze.
*
-Luke
błagam, ja naprawdę nie chce tam wracać. - ponownie uderzyła go w ramię, kiedy
on ją do siebie mocno przytulał. Starał się jak najmocniej, żeby również się
nie rozpłakać, ale jej łzy rozrywały mu serce na tysiące kawałeczków.
-Layla
słoneczko proszę cię... jutro się zobaczymy, dobrze? Jest niedziela, przyjdę z
samego rana.
-Ale ja chcę
dzisiaj się położyć spać obok ciebie. Nienawidzę tego miejsca. - ponownie
zaszlochała. - Dlaczego wszystko nie może być takie proste?
-Życie nie
jest proste. Ale ja ci obiecuję, że jutro z samego rana przyjdę dobrze? -
zapytał i kiwnął głową do Matta, który wyciągnął torbę Layli z bagażnika.
-Nie wiem
czy ktoś cię wpuści z samego rana.
-Layla,
spójrz na mnie. - powiedział łapiąc jej twarz w dłonie i spojrzał jej w oczy. -
Wywołane zdjęcia masz w torbie tak? Postawisz je sobie koło łóżka, będziesz
mogła je oglądać kiedy chcesz. Dostałaś telefon, masz mój numer na szybkim
wybieraniu. Gdyby cokolwiek się działo, nieważne o jakiej godzinie od razu do
mnie zadzwoń. Od razu dobrze? - zapytał, a ona delikatnie skinęła głową. - Masz
misia, którego ode mnie dostałaś prawda? Nie musisz przytulać do siebie mojej
bluzy. Śpij z tym misiem i przytulaj się do niego, tak jakbym to ja był na tym
miejscu, dobrze?
-Tak. -
powiedziała trzęsącym się głosem.
-Kocham cię
najmocniej na świecie, wszystko będzie idealnie, zobaczysz. - powiedział
całując ją w czoło.
-Layla... -
zaczął Matt podchodząc do niej, więc Luke na chwilę wypuścił ją z objęć. - Masz
mój i Karen numer telefonu. Dzwoń kiedy tylko chcesz. - uśmiechnął się i po
chwili przytulił ją. -Trzymaj się i myślę, że nie długo się spotkamy. Karen już
wspominała o jakimś obiedzie. Zobaczysz wszystko się ułoży. - ostatni raz się
uśmiechnął i po chwili znowu Luke podszedł do dziewczyny.
-Musisz już
iść, jest naprawdę późno i zimno. - powiedział przytulając ją bardzo mocno do
siebie.
-Kocham cię
Luke. Bardzo mocno. - uśmiechnęła się delikatnie przez łzy patrząc mu w oczy.
-Ja Ciebie
też. - odpowiedział drżącym głosem i wiedział, że długo już nie wytrzyma. - Do
jutra. - powiedział i pocałował ją czule. - Ktoś już na ciebie czeka.
Layla
odwróciła się i zobaczyła Lucy, która uśmiechała się do niej szeroko. Layla
doskonale wiedziała, że jest to sztuczny uśmiech ale nie chciała tego
komentować. Ostatni raz przytuliła Luke'a, i nie mówiąc już ani słowa zniknęła
za drzwiami budynku. Luke odetchnął głęboko i z nerwów przeczesał dłonią swoje
włosy. Niemrawym krokiem wrócił do samochodu, a kiedy do niego wsiadł i zamknął
drzwi, rozpłakał się. Tak po prostu wszystkie uczucia i emocje znalazły swoje
ujście, bo blondyn nie mógł dusić ich w sobie.
-Będzie
okej. - powiedział Matt przytulając go. - Przecież o tym wiesz.
-Wiem, ale
myśl że ona tak płakała i będzie musiała spędzić tam jeszcze tyle czasu mnie
zabija.
*
Pierwsze dwa
tygodnie września mijały bardzo ciężko. Lekcje zaczynały się bardzo wcześnie
rano, a trwały do późnego popołudnia. Layla i Luke rozmawiali przez telefon
zawsze przed szkołą, spotykali się po szkole dosłownie na dwie godziny. Luke
musiał urządzić do końca mieszkanie, w czym pomagał mu Matt jako że miał
samochód. Layla miała mnóstwo nauki, więc praktycznie po spotkaniach z Lukiem
siedziała do późna w nocy nad książkami. Widzieli się zdecydowanie za mało i
oboje byli przytłoczeni i mieli chwile zwątpienia. Było to nie do pomyślenia,
bo kochali się nad życie, jednak teraźniejszość strasznie różniła się od czasu
wakacji.
-Layla,
przepraszam cię bardzo mocno, ale dzisiaj nie będziemy mogli się spotkać. -
powiedział Luke do telefonu, kiedy wracał do domu ze szkoły.
-Okej. -
usłyszał tylko i westchnął ciężko. Wolał żeby na niego nawrzeszczała niż żeby
mówiła takim obojętnym tonem.
-Wiesz, że
kocham cię najmocniej na świecie słonko?
-Wiem. Po
prostu chciałabym się do ciebie przytulić. - powiedziała, a on doskonale
wiedział że zaczyna płakać. Wiedział także, że coś w domu dziecka się dzieje,
dlatego Layla jest taka załamana. Ale niedługo miało się to skończyć.
-Słonko,
obiecuję że jutro będę cię tak długo przytulał, że będziesz się chciała ode
mnie uwolnić. - zaśmiał się.
-Tylko przez
dwie godziny, ale i tak się nie mogę doczekać. – powiedziała, a Luke uśmiechnął
się na myśl, że tak bardzo się myliła.
-Muszę już
kończyć. Pamiętaj, kocham cię.
-Ja ciebie
też. Do jutra. – usłyszał, a po chwili dziewczyna rozłączyła się.
-Stary co
tak długo? - zapytał Calum podając mu rękę na przywitanie.
-Sorry, ale
siedziałem w kozie. - odpowiedział Luke przewracając oczami.
-Za co? -
zapytał zdziwiony, biorąc jeden z kartonów na ręce.
-Nie pytaj
nawet. Od kiedy za używanie telefonu od razu wsadzają do kozy?
-Nie mam
pojęcia. - odpowiedział Cal wchodząc do mieszkania. - Te kartony są ciężkie jak
cholera.
-Książki
trochę ważą. Chcesz coś do picia?
-Jak masz
zimną pepsi to okej. I tak zaraz muszę lecieć. Mam siostrę odebrać z lotniska.
Wraca z jakiejś wycieczki.
-Okej,
jasne. Dzięki że przywiozłeś mi te kartony. Matt był w pracy na pierwszą zmianę
dziś i nie mógł odebrać.- powiedział Luke, nalewając napój do szklanki i podał
ją chłopakowi.
-Żaden problem.
Już wszystko masz gotowe?
-Prawie.
Musze jeszcze uzupełnić tą małą biblioteczkę książkami i parę innych
drobiazgów. Dzisiaj skończę.
-Jezu, Layla
oszaleje ze szczęścia. - zaśmiał się Calum, a Luke uśmiechnął się. - Gorzej jak
się nie zgodzi.
-Zrobię
wszystko, żeby się zgodziła.
-Na pewno
tak będzie.
*
-Panie
Hemmings, czy mógłby pan łaskawie skupić się na tym co mówię? - usłyszał głos
nauczycielki i westchnął cicho. Chemia była jego najgorszym przedmiotem i nie
przywiązywał żadnej wagi to słuchania tego, co ona mówi. Skinął lekko głową i
spojrzał na zegarek za nią.
20 sekund.
-To dobrze,
bo inaczej będę musiała...- zaczęła, ale nie zanim dokończyła rozległ się
dzwonek. Luke uśmiechnął się przepraszająco i biegiem ruszył z miejsca,
wybiegając ze szkoły. Około pięciu minut zajęło mu dobiegnięcie do mieszkania.
Wpadł do środka jak huragan i pobiegł po bukiet kwiatów, który kupił dziś przed
szkołą. Wyciągnął kwiaty z wazonu i rozglądnął się po mieszkaniu, sprawdzając
czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Uśmiechnął się z zadowoleniem i
wybiegł z mieszkania. Myślał, że dosłownie zgubił płuco, kiedy dobiegł do domu
dziecka. Oparł dłonie na kolanach i pochylając się, starał się unormować
oddech. Spojrzał na zegarek w telefonie i stwierdził, że Layla powinna wrócić
ze szkoły za jakąś chwilę. Uśmiechnął się do siebie, jednak kiedy ją zobaczył
jego ciałem zawładnął strach.
-Luke! -
krzyknęła i podbiegła do niego, rzucając się w jego ramiona. - Tęskniłam tak
bardzo.
-Ja też. -
odpowiedział chowając twarz w jej włosach. - Bardzo mocno. - uśmiechnął się i
odsunął tak, żeby mógł spojrzeć na jej twarz. -Wszystkiego najlepszego słońce.
-Jejku
dziękuję Luke. Pamiętałeś. - uśmiechnęła się szeroko przyjmując od niego kwiaty.
Położyła dłoń na jego szyi i pocałowała go z utęsknieniem w usta.
-Ale to nie
wszystko. - powiedział odsuwając się od niej delikatnie. - Mam jeszcze jedną
niespodziankę.
-Jaką? -
zapytała zdziwiona, z ciekawym uśmiechem na ustach.
-Masz
osiemnaście lat... - zaczął, a ona zachęciła go skinieniem głowy. - I od
dzisiaj mieszkasz ze mną. - powiedział, a Layli zniknął uśmiech z twarzy.
-C-Co? -
zapytała zszokowana.
-J-jeżeli
chcesz to możesz mieszkać ze mną. M-masz osiemnaście lat, więc nie musisz być w
domu dziecka jeżeli-
-O mój boże
Luke! - krzyknęła ze łzami w oczach rzucając mu się na szyje, a nogami oplotła
go w pasie. Luke uśmiechnął się tylko i przytulił ją, uznając to za
,,tak". - Kocham cię najmocniej na świecie! Naprawdę zabierzesz mnie z
tego piekła?
-Oczywiście.
Nie mogłem już znieść tego jak bardzo nienawidziłaś tego miejsca i że nie
byliśmy razem. - powiedział wciąż ją przytulając. - A z resztą... planowałem to
od kilku tygodni. Matt i Karen mi pomogli, dowiadywali się o wszystkie
dokumenty i takie tam. Dlatego chciałem żebyś miała swój wkład w urządzanie
mieszkania... to było twoje marzenie.
-Luke...
naprawdę będziesz chciał ze mną mieszkać? Tak... na długo? - zapytała patrząc
prosto w jego oczy, które tak bardzo kochała.
-Tak... na
zawsze. - zaśmiał się i pocałował ją w usta.
-Chociaż, że
czasem mogę być upierdliwa i w złym humorze? I nie mam przerwy między udami?
-Tak. - Luke
z uśmiechem przewrócił oczami i ponownie ją pocałował. - O niczym innym nie
marzę.
-Ja też.
Kocham cię najmocniej na świecie.
-A ja cię
kocham najmocniej we wszechświecie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mamy więc ostatni rozdział. Epilog pojawi się niedziele.
Chciałam Wam wszystkim życzyć Wesołych Świąt, wspaniałego czasu z rodziną, mnóstwo prezentów i wszystkiego czego zapragniecie : )
Chciałabym Was prosić również o opinię, byłam nieco zawiedziona że nikt nie skomnetował ostatniego rozdział. Jako że jest to ostatni rozdział, to chciałabym po prostu wiedzieć, co sądzicie o historii Luke'a i Layli.
Jeszcze raz wesołych świąt i do zobaczenia w niedziele po raz ostatni :)
Fanfiction jest po prostu cudowne. Ten rodzaj to jak prezencik na świeta. Kocham to ff i nie mam słów.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ❤ Jeju, to już ostatni rozdział... Tak strasznie będzie mi brakowało tego ff ;(
OdpowiedzUsuń@mruuczus
jeju popłakałam sie, serio.tak bardzo sie ciesze, że Layla zamieszka z Lukiem, jak dla mnie są idealną parą, która przetrwa wszystko.będzie mi brakować tego ff, bo lubiłam je czytać.przepraszam, że nie komentowałam rozdziałów, nie oznacza to jednak, że ich nie czytałam i że mi sie nie podobały.
OdpowiedzUsuń@teamthevampsx