12/17/2014

Rozdział 26

-Denerwuję się jak cholera. - powiedział do siebie Luke, kiedy stał przed lustrem i zapinał swoją granatową koszulę w kratkę. Ręce trzęsły mu się niemiłosiernie, a on sam starał się unormować oddech.

Dzisiaj razem z Laylą miał jechać do swojej cioci na rodzinny obiad. Był dosłownie przerażony wizją siedzenia pomiędzy wszystkim ciotkami, wujkami, dziadkami i słuchania ich wyrazów współczucia, pocieszania, czy czegokolwiek innego. Nie chciał tego słyszeć, bo miałby wrażenie jakby tak naprawdę wcale tak nie uważali. Jakby woleli żeby na jego miejscu siedział kto inny. James. Tymczasem on ma tam pojechać razem ze swoją dziewczyną, kiedy rodzice jego kuzyna musza jeździć na cmentarz? Uważał, że to nie było okej. Minęło ponad osiem miesięcy od wypadku, ale cały czas się obwiniał. I chyba zawsze będzie.

Oparł dłonie na umywalce i wciąż patrzał w swoje odbicie, po chwili przemył zimną wodą twarz i wyszedł z łazienki. Skierował się prosto do swojej sypialni, która tak nawiasem mówiąc była również Layli. Od kiedy wróciła z krótkiego pobytu w domu dziecka nie było opcji, żeby Luke pozwolił jej spać samej. Właściwie on nie chciał spać bez niej.

Podszedł do szafki i sięgnął po jedną z buteleczek ze swoich perfum. Chciał zrobić jak najlepsze wrażenie chociaż wiedział, że i tak zawali cały pobyt tam. Po prostu czuł to w kościach.

-Luke, mogę tak iść? - zapytała Layla stając w progu pokoju. Chłopak odwrócił się w jej stronę i spojrzał na nią od góry to dołu. Była ubrana w jedną z letnich sukienek koloru niebieskiego. Nie mógł o niej nic więcej powiedzieć niż to, że sięgała jej ponad kolano i była na ramiączkach. Nie znał się na modzie, a przede wszystkim kobiecej, ale mógł stwierdzić że jego dziewczyna wyglądała olśniewająco.

-Wyglądasz ślicznie, Layla. - powiedział podchodząc do niej, jednak ona zatrzymała go gestem ręki na co on zmarszczył brwi.

-Ta sukienka jest za krótka. - stwierdziła stanowczo, sprowadzając chłopaka na inny tor myślenia.

-Czemu? Raczej... samej to nie pozwoliłbym ci tak wyjść bo wyglądasz cholernie seksownie, ale będziesz ze mną więc wiadomo, że jesteś moja. - uśmiechnął się z satysfakcją.

-Luke! - krzyknęła oburzona. - Nie mogę tak wyjść. Nie mam przerwy między udami.

-Nie masz... co? O czym ty mówisz? - zapytał podchodząc do niej i obejmując w pasie.

-O tym że moje nogi są grube. Są grubsze niż były kiedy tu przyjechałam. - powiedziała krzyżując ramiona na piersi. Blondyn westchnął tylko i przytulił ją do siebie.

-Po pierwsze : W tej sukience nawet nie widać twoich ud. Po drugie: masz szczupłe nogi. Nie mam pojęcia o czym mówisz.

-O tym, że jak noszę krótkie spodenki i złącze stopy o tak, - powiedziała pokazując mu, co ma na myśli - to wtedy nie mam przerwy między udami.

-Zwariowała... - mruknął pod nosem Luke, za co dostał silne uderzenie w ramie. - Masz szczupłe nogi! To że nie masz ,,przerwy między udami" nie znaczy że jesteś gruba czy coś. I nie ważne czy przytyłaś od przyjazdu tutaj czy nie. Jesteś cały czas piękna i masz śliczną figurę. - powiedział z uśmiechem popychając ją w stronę łóżka, na które dziewczyna chwilę później upadła. Chłopak wciąż nie przerywał kontaktu wzrokowego pochylając się nad nią. Łokcie oparł po jej obu stronach i spojrzał głęboko w oczy. - Jesteś śli-czna. Kościotrupy nie są ładne.

-Teraz tak mówisz, ale widziałam jak wczoraj gapiłeś się na tą blondynkę jak oglądaliśmy film, która ewidentnie miała przerwę między udami. - powiedziała obrażona.

-Na jaką blon... ah tą. - zaśmiał się.

-Ona miała szczuplejszy brzuch i większe piersi. Podobała ci się. Była wysoko i miała przer- - nie dokończyła po chłopak przerwał jej pocałunkiem.

-Jeszcze raz powiesz ,,przerwa między udami" to nie wiem co zrobię. - powiedział wciąż nie przestając jej całować.

-Luke, - powiedziała po chwili starając się uwolnić spod blondyna, jako że zaraz Matt miał po nich przyjść. - Matt ma zaraz-

-Spokojnie. - ponownie jej przerwał tym razem całując jej szyje, na co ona tylko westchnęła cicho co niezmiernie spodobało się chłopakowi. Wplotła palce w jego włosy i pociągnęła za ich końcówki, co sprawiło że blondyn jęknął w jej szyje, kiedy dodatkowo oplotła go nogami w pasie, przyciągając bardziej do siebie.

-Layla... - powiedział ciężko oddychając, czując że zaraz co nieco może wyjść spod kontroli.

-Coś się stało? Spokojnie... - zaśmiała się widząc w jakim stanie jest chłopak. Odchyliła jego głowę do tyłu, żeby za chwilę zacząć składać pocałunki na jego szyi, ssąc i przygryzając ją delikatnie.

-Słońce, przestań. - powiedział stanowczo, jednak kiedy głos mu się załamał Layla uśmiechnęła się z satysfakcją.

-Kotku, ty zacząłeś. - zaśmiała się i szybko wydostała z jego uścisku biegnąc otworzyć drzwi stojącemu na zewnątrz sąsiadowi. Luke tylko przewrócił się ciężko na plecy i przetarł dłonią twarz. Nie miał pojęcia co tak naprawdę się przed chwilą działo, ale w życiu nie pomyślałby że Layla może zrobić coś takiego. Jednak go zaskoczyła.

*
-Boje się, bardzo się boję. - usłyszała trzęsący się głos chłopaka i odwróciła głowę w jego stronę. Kiedy zauważyła jego przerażony wzrok i to jak mocno przygryzał swoją wargę, złapała go za dłoń a on ją mocno ścisnął.

-Spokojnie, będzie dobrze. - powiedziała wyłapując spojrzenie Matta w przednim lusterku. - Jestem tego pewna.

-Jesteśmy zaraz na miejscu. Layla, możemy wrócić do domu? Błagam. - zapytał praktycznie płacząc. Dziewczyna odpięła swój pas i przysunęła się bliżej niego. Nie mogła uwierzyć, jak wszystko tak diametralnie się zmieniło. Jeszcze półtorej godziny temu był taki pewny siebie, kiedy byli razem w jego pokoju, a teraz wyglądał jakby chciał wyskoczyć z jadącego samochodu.

-Lukey, popatrz na mnie. - powiedziała kładąc dłoń na jego policzku i przekręciła go w swoją stronę. - Oddychaj głęboko, bo będzie tylko gorzej. Zobaczysz że wspaniale będzie zobaczyć się z rodziną i przyjmą cię z otwartymi ramionami. Słonko, spokojnie. Jesteś totalnie przerażony.

-Oni mnie będą obwiniali, na pewno będą. - potrząsnął wystraszony głową.

-Nie będą, jedyną osobą która cię obwinia, jesteś ty sam. Oni cię kochają Luke. Ja cię kocham.

-Layla, jesteśmy na miejscu. - powiedział cicho Matt, kiedy samochód zatrzymał się przed bramą.

-Luke, gdyby coś się działo wrócimy szybciej do domu dobrze? - zapytała, a on pokiwał delikatnie głową. Layla uśmiechnęła się blado i pocałowała go delikatnie w usta, jednak chłopak nawet nie odwzajemnił tego. Był przerażony.

Powoli wysiadł z samochodu, a Layla tylko podziękowała Mattowi i po chwili dołączyła do chłopaka. Złapała go za dłoń i zadzwoniła dzwonkiem do drzwi, bo Luke się nawet nie ruszył.

-Luke! Drogie dziecko... - powiedziała jego ciocia, jak domyśliła się Layla. Wyszła i przytuliła go do siebie, przez co Luke puścił dłoń brunetki.

-Cześć ciociu. - powiedział niezręcznie blondyn odsuwając się od niej i od razu sięgnął po dłoń Layli. - To jest moja dziewczyna, Layla.

-Dzień dobry. - powiedziała dziewczyna i podała dłoń kobiecie.

-Dzień dobry. Luke o tobie wspominał. Wchodźcie do środka, wszyscy już czekają. - powiedziała i wpuściła ich w głąb domu, a sama zamknęła drzwi. Luke niepewnie kierował się do salonu, gdzie zapewne wszyscy byli, a Layla starała się zrobić wszystko żeby podtrzymywać go na duchu, kiedy widziała jak źle się czuł w tym miejscu.

Kiedy oboje weszli do salonu wszyscy zaczęli wykrzykiwać imię blondyna, przytulając go i mówiąc jak to wyrósł i tak dalej. Layla tylko stała z boku i uściskała niektórym dłonie z uśmiechem na twarzy, ale tak naprawdę martwiła się o Luke'a i to bardzo.

-Siadajcie kochani. - powiedziała babcia chłopaka, jak brunetka dowiedziała się kilka minut temu. Dziewczyna ponownie złapała za dłoń blondyna, a on od razu ją mocno ścisnął. Podeszli bliżej stołu i zajęli wyznaczone dla nich miejsca.

-Wszystko w porządku? - zapytała cicho nachylając się na uchem chłopak, jednak jedyne co otrzymała to skinienie głowy.

-Proszę bardzo. - usłyszeli głos wujka Luke'a i podnieśli na niego swoje spojrzenie, kiedy stawiał przed nimi talerze z zapiekanką makaronową. - Smacznego wszystkim. - powiedział i wszyscy zaczęli jeść obiad.

Przy stole toczyły się cały czas rozmowy, jednak Luke miał wrażenie jakby znajdował się w jakiejś bańce gdzie wszystko słyszy jak przez mgłę, a jedyne co czuję to dotyk Layli.

-Luke, jedz. - dotarł do niego głos brunetki, który swoją drogą był bardzo wyraźny. Skinął lekko głową i puścił jej dłoń, sięgając po widelec.

-Luke, nie widzieliśmy się tyle czasu, co u ciebie? - zapytał tata Jamesa, a Luke podniósł na nich swój wzrok. Wszyscy przy stole zaczęli na niego patrzeć, co sprawiło że zaczął się jeszcze bardziej denerwować niż wcześniej.

-W sumie to chyba dobrze. - powiedział chcąc brzmieć jak najbardziej naturalnie, jednak kiedy poczuł dłoń Layli na swoim kolanie gładzącą go uspokajająco wiedział, że tak nie zabrzmiał.

-Myśleliśmy, że przyjedziesz z rodzicami. - odezwała się jedna z jego cioć.

-To nie byłoby możliwe. - powiedział kręcąc głową, a wszyscy od razu zaciekawili się, co takiego na myśli miał blondyn.

-Dlaczego? - zapytała jego babcia, mianowicie mama jego mamy. Westchnął ciężko i ponownie złapał za dłoń Layli.

-Nie dogadujemy się najlepiej. - powiedział cicho.

-Dziwne, rozmawiałem z Liz ostatnio przez telefon i mówiła tylko że masz jakieś osobiste problemy. - zdziwił się jego dziadek, na co Layla popatrzała tylko na Luke'a bo doskonale widziała jak delikatny zawód i złość malują się teraz na jego twarzy.

-Jeżeli chcecie wiedzieć to praktycznie wyrzucili mnie z domu. - wyrzucił z siebie Luke, a przy stole zapanowała cisza. Chłopak spuścił głowę i zaczął pocierać dłonią oczy, a Layla położyła dłoń na jego ramieniu, żeby wiedział że nie jest sam. Ta cała sytuacja była dziwna, nikt tak naprawdę nie miał pojęcia co dzieję się wokół chłopaka, a w dodatku jego rodzice nawet rodzinie kłamali. W ogóle nie zważali na jego uczucia i to jak on się czuję.

-Jak to wywalili cię z domu? - zagrzmiał dziadek Ernest. - To jest niemożliwe, moja córka by nigdy nie pozbawiła swojego syna dachu nad głową!

-A jednak to zrobiła. - powiedziała cicho Layla, czym zaskoczyła wszystkich. Nie zniosła by tego, gdyby po tym wszystkim co przeszedł Luke, jeszcze teraz jego rodzina by zaczęła obwiniać go lub oskarżać o kłamstwo. - Kazała mu wybierać pomiędzy mną, a nimi.

-I tak po prostu wybrałeś dziewczynę? - zapytał oburzony Ernest, przez co jego żona musiała go uspokajać. - Toż to szczyt szczeniactwa.

-Jestem dorosły i sam lepiej wiem, co jest dla mnie dobre. - powiedział stanowczo blondyn.

-Wybrałeś dziewczynę zamiast rodziny. A co jak zerwiecie? Rodzinę stracisz na zawsze!

-Jezu nawet nie macie pojęcia jacy oni są naprawdę. Kiedy wybrałem Layle wiedziałem, co robię. Nie interesuję mnie to, że to moi rodzice. Ona jest dla mnie najważniejsza. Potrzebuję kogoś kto mnie kocha, a nie kogoś kto pogłębia depresje i zapomina o tym, że w ogóle ma syna. - powiedział Luke, a wszyscy zdziwieni popatrzeli na niego.

-Masz dopiero 17 lat. Za rok albo mniej może ci się wszystko odwidzieć.

-Mam osiemnaście lat i wiem, co robię. To moja sprawa.

-James by na pewno nie zrezygnował z rodziny. - powiedział rozczarowany Ernest, na co wszyscy zszokowani popatrzeli na niego, a Layla wiedziała że to jest koniec. I w momencie w którym to pomyślała Luke wstał z miejsca, a po chwili usłyszała tylko trzask drzwi. Szybko wstała ze swojego miejsca rzucając tylko krótkie ,,przepraszam" i pobiegła za Lukiem. Otworzyła drzwi i od razu zobaczyła go siedzącego na schodach. Podeszła do niego i położyła ręce na jego ramionach, kiedy on miał ukrytą twarz w dłoniach.

-Luke... - zaczęła, ale chłopak jej przerwał.

-Możemy wracać do domu? Nie chce tu być. - powiedział załamującym się głosem, a Layla tylko uklęknęła obok niego i przytuliła do siebie.

-Spokojnie oddychaj.

-Widzisz? James jest lepsze niż ja, wszyscy są lepsi niż ja.

-Nie mów tak, proszę cię. - powiedziała głaszcząc go po włosach, kiedy on przytulił się do niej mocno.

-Wszyscy są mną zawsze rozczarowani. Nigdy nie byłem wystarczająco dobry, żeby należeć do tej rodziny.

-Luke, przestań. - powiedziała poważnie, kiedy chłopak zaczynał wpadać w histerie. Wiedziała, jak bardzo w tamtym momencie zraniła go rodzina i jak bardzo cierpiał, ale nie mogła pozwolić żeby znów się załamał.

-Nie zasługuje na nikogo, nie zasługuję żeby ktokolwiek mnie kochał.

-Przestań wygadywać takie bzdury, bo nie ręczę za siebie. Ja cię kocham, rodzina też cię kocha. Inaczej by nie zaprosili nas na ten obiad.

-Nie prawda. Zaprosili z obowiązku, a nie dlatego że chcieli się ze mną zobaczyć. Woleliby, żeby James-

-Po prostu się zamknij! - krzyknęła na niego łapiąc jego twarz w swoje dłonie. Patrzała się w jego szeroko otwarte oczy starając się nie rozpłakać, ale nie mogła tego zrobić. Musiała tutaj być dla niego i pokazać, że ma w niej wsparcie. Luke był zdziwiony, bo to pierwszy raz kiedy Layla podniosła głos, przede wszystkim na niego.

-Ciebie też zawiodłem prawda? - zapytał wystraszony, a ona tylko pokręciła w załamaniu głową. Była zraniona tym wszystkim, ale na pewno nie tak jak on.

-Nie zawiodłeś mnie, Luke. - powiedziała przeczesując palcami jego włosy. Uśmiechnęła się delikatnie żeby pokazać mu, że nie jest na niego zła ani zawiedziona. - Po prostu oni nie mieli tego na myśli. Przy stole nawet nikt nie zgadzał się z twoim dziadkiem. Proszę cię, nie płacz i się nie załamuj. Pamiętaj, że ja Cię kocham. To nie jest dla ciebie ważne?

-Najważniejsze. - powiedział przytulając ją mocno do siebie. - Nie wiem co bym bez ciebie zrobił. Właściwie to-

-Nawet nie waż mi się tego kończyć. - powiedziała stanowczo wciąż go przytulając.

-Przepraszam? - usłyszeli głos dziadka Luke'a i niechętnie oderwali się od siebie. Nie wiedzieli tym czasem, że dziadek chłopaka widział prawie całą scenę, która tu się przed chwilą rozgrywała. Luke poprawił swoje włosy i otarł policzki z jeszcze ewentualnych łez i odwrócił się w jego stronę. -Moglibyśmy porozmawiać na osobności?

-To ja wrócę do środka. - powiedziała Layla lekko się uśmiechając w stronę Luke'a, ostatni raz ściskając jego dłoń.


-Luke na pewno nie będzie już jadł? Prawie tego nie tknął. - zapytała jego ciocia, robiąc porządek w kuchni z talerzami. Było ich tyle, że Layla zaoferowała jej swoją pomoc, którą na szczęście mama Jamesa przyjęła. Dziewczyna nie mogłaby wytrzymać siedząc ze wszystkimi w salonie, kiedy nie było z nią Luke'a.

-Jestem pewna, że nie. - odpowiedziała wsypując to dziesięciu szklanek kawę dla wszystkich.

-Mam nadzieję, że wszystko jest z nim w porządku. - powiedziała zmartwiona.

-Wydaje mi się, że będzie trochę wyciszony teraz i nieobecny, ale proszę go zrozumieć. - wytłumaczyła Layla odwracając się w jej stronę. – To, że wyjaśnił wszystko ze swoim dziadkiem nie znaczy, że teraz będzie najszczęśliwszą osobą na świecie. On jest zraniony i to bardzo. Wystarczy mała rzecz, drobnostka która ponownie rozdrapuje wszystkie rany. - powiedziała przygryzając delikatnie wargę, skupiając się na tym co mówi.

-Mam nadzieję, że nie będzie teraz gorzej. Jest w pokoju Jamesa już od 30 minut...

-Musi pobyć trochę sam. Często, kiedy w domu ma takie ciche dni to po prostu spędza czas w swoim pokoju do południa, nie dopuszcza nikogo do siebie a ja nie naciskam. Kiedy jest gotowy i potrzebuję czyjejś bliskości to po prostu przychodzi do mnie. Jestem pewna, że teraz zrobi tak samo.

-Znasz go jak nikt inny. - uśmiechnęła się kobieta wycierając naczynia. Cały czas uważnie słuchała tego co mówi Layla, jako że sama zaczęła się martwić teraz o swojego siostrzeńca.

-Pani nawet nie wie w jakim stanie on był na początku wakacji. Nikt nie ma pojęcia... - westchnęła Layla.

-Masz rację, nie mam. Nie widzieliśmy się, jednak kiedy rozmawiałam przez telefon z moją siostrą to zawsze mówiła, że Luke ma się dobrze.

-Przepraszam, że to powiem ale jego rodzice to jedni z najbardziej fałszywych i chorych umysłowo ludzi na świecie.

-Layla... - zaczęła, ale brunetka jej przerwała.

-Zanim pani cokolwiek powie, niech pani mi powie jak można doprowadzić do tego, żeby własny syn się samookaleczał? - zapytała retorycznie. - Żeby jedyne o czym myślał to śmierć? Jak można uświadamiać mu że się go nie kocha? I w dodatku bić i wykorzystywać?

-O mój boże, Layla... - zaczęła zszokowana siostra Liz. - To są bardzo poważne słowa.

-Ale niestety prawdziwe. Nikt w tamtym pokoju nie ma pojęcia, przez co Luke musiał przechodzić. Nikt nie ma pojęcia jak słaby psychicznie jest. Teraz jest szczęśliwy, uśmiecha się i nie myśli o tych wszystkich rzeczach bo znalazła się osoba, która go kocha. - powiedziała cicho Layla. - Ale boję się. Jestem totalnie przerażona, że zdarzy się coś co zabierze mi Luke'a i wróci to wszystko, przez co przechodził. Że będzie to choćby jedno głupie słowo, które go tak zrani, że ja już nie będę mogła go uratować ponownie. - skończyła mówić i otarła łzę, która spłynęła po jej policzku. Spojrzała na ciocie Luke'a i zobaczyła, że ona sama ma łzy w oczach.

-Nie mieliśmy o niczym pojęcia... nawet nie wiesz jak teraz się czuję. Powinniśmy go odwiedzać, a nie zostawić samego, ale byliśmy też przybici śmiercią Jamesa... w końcu to nasz syn...

-Nie mogą się państwo o nic obwiniać. - powiedziała zwracając się teraz również do męża kobiety, który teraz ją objął. - Luke też nikogo nie obwinia. Zawsze mówił po prostu ,,nie mogę obwiniać ludzi o to, że mnie nie kochają." Ja wiem, że to nie jest prawda, ale on jest zbyt złamany w środku żeby wierzyć, że jest inaczej. Czasem mam nawet wrażenie, że wątpi w to że ja go kocham. On jest przerażony myślą o utracie mnie. Praktycznie co drugi dzień mnie pyta, czy go na pewno nie zostawię.

-Boże to okropne. Słyszałeś? - zapytała odwracając się w stronę wujka Luke'a. On tylko delikatnie skinął głową.

-Layla... - teraz on zaczął mówić podchodząc bliżej niej. Wyciągnął dłoń w jej stronę, a ona delikatnie ją uścisnęła. - Nawet nie wiesz, jak bardzo ci dziękujemy za wszystko co zrobiłaś dla Luke'a. - powiedział poważnie. Zaraz po tym Layla została przytulona przez jego żonę, która również dziękowała za to, że dziewczyna nie pozwoliła umrzeć blondynowi.

-Boże nie mogę naprawdę tego przeżyć. - westchnęła kobieta. - Powiedz mi, gdzie Luke teraz będzie mieszkał? Może się wprowadzić do nas praktycznie od zaraz. - powiedziała i od razu uzyskała poparcie męża.

-Nie wiem czy to byłby dobry pomysł... Ale Luke znalazł już mieszkanie, właściwie nasi przyjaciele mu pomogli. Jest w trakcie urządzania go, bo za półtora tygodnia ma się tam wprowadzić. - uśmiechnęła się do nich.

-Ah tak, teraz mieszkacie razem w domku nad jeziorem prawda? A co twoi rodzice na to, że spędzasz dwa miesiące poza domem mieszkając z chłopakiem? - zapytała ciekawa, a jej mąż jej przytaknął. Layla tylko odchrząknęła znacząco zanim zaczęła mówić.

-Jakby to powiedzieć... jestem z domu dziecka. - powiedziała, a ciocia Luke'a słysząc to upuściła tylko łyżeczkę na kafelki i spojrzała na nią zszokowana.

-O mój boże. - powiedziała, ale nie dokończyła, bo po chwili cała trójka zobaczyła Luke'a wchodzącego do pomieszczenia. Miał spuszczoną głowę, a Layla doskonale wiedziała, że dzieję się to o czym przed chwilą wspominała małżeństwu. Rozłożyła powoli swoje ramiona, a Luke przytulił się do niej chowając głowę w zagłębieniu jej szyi. Uśmiechnęła się blado do rodziców Jamesa, którzy również zdali sobie sprawę że to jest to o czym dziewczyna wspomniała i uśmiechnęli się w zrozumieniu, zaczynając zanosić kawę zniecierpliwionym gościom.
-Już dobrze. - szepnęła cicho głaszcząc go po włosach. - Wszystko jest dobrze.

*
-I jak było? - zapytał Matt, kiedy jechali autostradą wracając już do domu. Za oknem było ciemno, bo była już późna godzina. Layla siedziała wtulona w Luke'a nie przejmując się nawet tym, że nie ma zapiętych pasów i powoli usypiała na jego ramieniu.

-Ciężko. - odezwała się, a blondyn ją poparł. Po tym jak kilkanaście minut stali przytuleni do siebie w kuchni, wrócili do salonu gdzie zaczęli z nimi rozmawiać. Luke starał się czuć swobodnie w ich towarzystwie, a oni starali się żeby się tak czuł.

-Wiedziałem... Ale potem było okej?

-Tak. Tak na marginesie Luke, to masz bardzo wesołego dziadka. - zaśmiała się dziewczyna podnosząc na niego wzrok. Uśmiechnął się lekko do niej i delikatnie pocałował jej usta.
-Wiem. Jego teksty zabijają. - zaśmiał się.

-Proszę cię, on się odzywał jakby miał siedemnaście lat. Ale to mnie rozśmieszało. I jest strasznie zboczony. W dodatku zapowiedział się już na święta do ciebie. Będziesz miał mieszkanie pełne ludzi.

-Tak, przepraszam że cię nie uprzedziłem. - zaśmiał się blondyn. - Teraz już za późno żeby się wypisać z tej rodziny. A co do świąt, to ty mi pomożesz.

-Oh... no już poświęcę się dla ciebie. - uśmiechnęła się, jednak w jej głowie pojawiła się jedna myśl, a jej policzki zarumieniły się. ,,Czy to znaczy, że Luke chce spędzić z nią resztę życia?"

-Najedliście się? Na rodzinnych obiadach zawsze wpychają w ciebie jedzenie. - pokręcił głową Matt.

-Nie żeby ci to przeszkadzało. - powiedział Luke, za co dostał kuksańca w żebra od dziewczyny.

-Och dzieciaki... jak będziecie jeździli na te rodzinne obiadki to będziecie nie długo mieli taki brzuch jak ja.

-Myślę, że to od piwa. - powiedziała śmiejąc się Layla, a Luke tylko parsknął śmiechem.

-Czy wy macie jakiś problem? Naśmiewacie się ze mnie!

-Skądże. - odpowiedzieli w tym samym czasie, co spotkało się z kolejnym śmiechem.

-Okej, zaraz będziecie szli na piechotę.

-Przecież jesteśmy na miejscu. - powiedział blondyn otwierając drzwi. - Dzięki Matt za podwózkę.

-Nie ma sprawy. - uśmiechnął się podając mu dłoń. -Do jutra.


-O mój boże jak dobrze być w domu. - powiedziała Layla, kiedy weszli do środka. Od razu poszła do sypialni Luke, bo tam znajdowała się jej torba, a chłopak po zamknięciu na klucz drzwi ruszył za nią.

-Tak, to był jeden z najcięższych dni dla mnie. - powiedział blondyn rzucając się na łóżko i przymkął oczy.

-Dokładnie. Twoja ciocia nie wiedziała, że jestem z domu dziecka.

-Zapomniałem jej o tym wspomnieć. - westchnął blondyn podnosząc się do pozycji siedzącej. Uważnie obserwował dziewczynę, kiedy ta szukała swojej piżamy w torbie.

-Była zszokowana, ale wiesz co powiedziała? Że nie mogłeś znaleźć sobie lepszej dziewczyny. - uśmiechnęła się delikatnie przypominając sobie, co jego ciocia mówiła kiedy opuszczali już dom. Luke wstał z miejsca i podszedł do niej kładąc dłonie na jej biodrach.

-Miała racje.

-To było miłe, ale na pewno mógłbyś znaleźć sobie lepszą. Która ma przerwę między udami. - powiedziała, a Luke pocałował ją w usta.

-Ja nie chce dziewczyny, która ma jakąś głupią przerwę między udami. Chce ciebie. –oznajmił  zjeżdżając z pocałunkami na jej szyję. Layla objęła go mocniej, a palce wplotła w jego włosy.

-Chcesz mnie? - zaśmiała się cicho.

-Tak. - szepnął przygryzając płatek jej ucha, po chwili ponownie zostawiając mokre pocałunki wzdłuż jej szyi. Brunetka odchyliła lekko głowę pod wpływem przyjemności, dając mu lepszy dostęp do jej ciała.

-Luke... - jęknęła cicho, kiedy chłopak zassał skórę w jednym miejscu i zjechał dłońmi na jej uda po chwili podnosząc ją, tak że ona była zmuszona opleść go nogami w pasie.

-Co się stało? - zapytał tym razem całując ją w usta, kierując się w stronę łóżka na którym ostrożnie położył dziewczynę, a sam znalazł miejsce nad nią.

-Co... Co my właściwie robimy? - zapytała, kiedy poczuła jak Luke podnosi ją delikatnie i odpina na plecach zamek jej sukienki.

-Kocham cię. - powiedział składając delikatne pocałunki na jej odsłoniętym teraz obojczyku.

-Ja ciebie też, ale...

-Ufasz mi, prawda? - zapytał patrząc w jej oczy, które teraz wydawały mu się być nieco wystraszone ale też zafascynowane i ciekawe. Przez chwile panowała cisza, na co Luke delikatnie pocałował ją w czoło.

-Oczywiście, że ci ufam. - powiedziała gładząc go po włosach.

-Cieszę się. - uśmiechnął się do niej i złożył na jej ustach czuły pocałunek, podwijając delikatnie jej sukienkę.

-Jak nikomu innemu. – dodała i po chwili złączyła ich usta w kolejnym pełnym namiętności pocałunku, pozwalając mu przy tym na powolne zsunięcie sukienki z jej ramion.

W tym momencie byli pewni tego, co robią bo kochali się jak nikt inny i wiedzieli że to sprawi, że ich związek będzie jeszcze silniejszy niż wcześniej i pokochają się jeszcze bardziej. O ile to w ogóle było możliwe.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Są to ostatnie rozdziały, więc gorąco proszę o opinie : ) 
Dziś krótko, bo choroba mnie męczy, więc do niedzieli! :D

4 komentarze:

  1. Cudowny rozdział! ❤ Szkoda, że już niedługo koniec :( Będzie mi brakować tego ff :*
    @mruuczus

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny, taki prawdziwy ♥ czekam na kolejny :)
    x

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu rozdział idealny ❤ ale nie moge znieść tego że to już prawie koniec , chce mi się tak strasznie płakać :( ale czekam nn @myprettyKlaudia

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejkus oni są tacy slodcy. Szkoda ze to ff juz się kończy. Dla mnie cudo

    OdpowiedzUsuń