Otworzyła
zaspane oczy i w pośpiechu rozejrzała się po pomieszczeniu. ,,To nie był
sen." Uśmiechnęła się do siebie, kiedy spojrzała na unoszącą się jej
dłoń na klatce piersiowej chłopaka, pod wpływem jego oddechu.
Za oknem
świeciło wschodzące słońce, domyślała się że była dosyć wczesna pora. Słyszała
śpiew ptaków połączony z szumem liści drzew dochodzący przez otwarte okno.
Westchnęła cicho i popatrzała na chłopaka leżącego obok niej. Wyglądał
strasznie spokojnie, a na jego ustach błąkał się delikatny uśmiech. Obydwie
dłonie miał splecione na jej biodrze, także nie miała szansy się wydostać z jego
uścisku nawet jeśli by chciała. ,,A nie chciała." Uśmiechnęła się i
położyła głowę z powrotem na jego piersi. Zaciągnęła się zapachem żelu pod
prysznic wymieszanego z zapachem proszku do prania, kiedy wtuliła nos w jego
koszulkę.
Myślami
wróciła do dnia, kiedy musiała wrócić do domu dziecka. Nigdy nie zapomni tego,
jak Lucy przerwała jej szampańskie przygotowania do kolacji z jej chłopakiem.
Nie było nawet mowy o tym, żeby została. Nie zapomni wzroku jego rodziców,
którzy również wtedy przyjechali. Nie rozumiała, jak mogli tak krzywdzić
własnego syna.
Kiedy tylko
zalana łzami przekroczyła próg domu dziecka od razu zaczęła zamartwiać się tym,
co zrobi Luke jak wróci. Czy się załamie, czy sobie zrobi krzywdę czy jeszcze
cokolwiek innego. Nie zważała wtedy na dogadywanie ze strony jej byłej koleżanki
Meg, która zaczęła naśmiewanie się z niej. Od razu poszła do pokoju i zamknęła
się w nim. Z szafy Luke'a zdążyła tylko wyciągnąć jedną z jego bluz, którą cały
czas przytulała do siebie. Nie zostawiała jej nawet na minutę. Kiedy wychodziła
z pokoju, to tylko ubrana właśnie w nią. Musiała czuć jego zapach, chociaż w
jakimś stopniu jego obecność.
Teraz, kiedy
po czterech dniach rozłąki leżała tak w jego ramionach, czuła się lepiej niż kiedykolwiek.
Wiedziała, że jest bezpieczna jak w żadnym innym miejscu na ziemi.
-Moja
księżniczka już nie śpi? - usłyszała zaspany głos chłopaka i podniosła swój
wzrok na niego. Uśmiechnęła się widząc jego jeszcze zamglone oczy i ten uroczy
uśmiech na twarzy.
-Jeszcze
nigdy nie byłam bardziej wyspana. - powiedziała przeczesując jego włosy
palcami.
-Ja też.
Jestem taki szczęśliwy, że cię mam przy sobie.
-Nie chce
sobie nawet wyobrażać jak przeżyje to, że nie długo nie będę mogła się koło ciebie
budzić. - powiedziała smutna i przylgnęła mocniej do niego.
-Słonko...
nie myśl o tym, proszę. Dopiero co cię odzyskałem, nie chce żebyśmy teraz
zaprzątali sobie tym głowę. Liczy się to, co jest teraz. - mówił cicho chowając
twarz w jej włosach.
-Przepraszam
masz rację. - przyznała całując go w obojczyk.
-Tak na
marginesie, jesteś głodna? - zapytał z uśmiechem na ustach, kiedy usłyszał
kolejny raz jej burczenie w brzuchu.
-Trochę tak.
-Okej, to ja
wstanę i zrobię nam jakieś pyszne śniadanie, co ty na to? - zapytał podnosząc
się do pozycji siedzącej.
-Nie chce
żebyś mnie zostawiał. - powiedziała przeciągle rzucając się na jego plecy, co
spotkało się z jego śmiechem, kiedy przewrócili się w bok ponownie opadając na
pościel.
-Zajmie mi
to dosłownie dziesięć minut. Nie chce żebyś umarła mi z głodu.
-Okej,
włączam stoper. - zaśmiała się, ale posłusznie puściła go. Blondyn wstał z
miejsca i skradł jej szybkiego całusa.
-Możesz włączyć
jakąś muzykę na wieży. Płyty leżą obok. - uśmiechnął się i po chwili wyszedł z
pokoju.
Zszedł do kuchni
i przeczesał swoje włosy palcami. Otworzył wszędzie okna, żeby wpuścić świeże
powietrze i zajrzał do lodówki. Kiedy zobaczył, że świeci ona pustkami załamał
się wewnętrznie, ale na twarzy wciąż miał szeroki uśmiech. Był tak szczęśliwy,
że mógł wykrzyczeć to całemu światu. Nigdy nie kochał nikogo bardziej niż
Layli, nigdy przy nikim nie był bardziej szczęśliwy i nigdy nigdzie nie czuł
się lepiej niż z nią tutaj w tym domku. Nie mógł nawet wyobrazić sobie, co by
było gdyby był tutaj sam przez tak długi czas i gdyby nigdy nie poznał
dziewczyny. Właściwie znał odpowiedź na to, co by było. Jego by nie było.
Sięgnął po
karton z mlekiem, który był jedyną rzeczą w lodówce i postawił go na blacie.
Zastanawiał się przez chwilę co zrobić, ale jedyne co mógł zrobić to płatki z
mlekiem. Sięgnął do szafki po karton z czekoladowymi kulkami, żeby za chwilę
wsypać je do misek. Zalał wszystko mlekiem, sięgnął po łyżeczki i po chwili był
z powrotem w sypialni.
-Nawet nie
wiesz jak się starałem. - parsknął śmiechem podając Layli miskę do rąk.
-Zważając na
to, jak długo cię nie było i co mam w ręku zdaje sobie sprawę.
-Przepraszam,
mamy pustą lodówkę.
-Przecież
żartuje. - zaśmiała się i przysunęła bliżej chłopaka, kiedy on zajął miejsce
obok niej i przykrył się do połowy kołdrą.
-Włączyłaś
moją ulubioną płytę. - uśmiechnął się, kiedy wsłuchał się w muzykę dobiegającą
z odtwarzacza.
-Wiem co
dobre.
-Tam było
około dziesięciu płyt i dziwne, że wybrałaś akurat tą. - powiedział patrząc na
dziewczynę. Layla nic nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się do niego.
-Jakie plany
na dzisiaj? - zapytała po chwili, odkładając pustą miskę na szafkę nocną i
przytuliła się do blondyna, nie zważając na to że on swojego śniadania nie
skończył.
-Będziemy
cały dzień leżeć i oglądać filmy Disneya objadając się nutellą, bo tylko to
mamy jeszcze.
-Co ty masz
do tych filmów disneya? - zaśmiała się.
-Uwielbiam
je. Mają przesłanie.
-Masz rację.
- uśmiechnęła się do niego. - Jednak mam inny pomysł. Wstaniemy, pójdziemy do
sklepu zrobić zakupy i odwiedzimy Matta i Karen, weźmiemy moje ubrania...
-Jak to właściwie
się stało, że tu jesteś? - przerwał jej, zakładając kosmyk jej włosów za ucho.
-Tak samo
jak twoi rodzice mnie tu sprowadzili, tak samo Matt. - powiedziała, a Luke
zamyślił się na dłuższą chwilę. W jego głowie zrodził się praktycznie plan doskonały
na to, co zrobić żeby zatrzymać Layle przy sobie na zawsze.
-Ziemia do
Lukey'a. - powiedziała brunetka podnosząc się do pozycji siedzącej. - Co jest?
- zapytała widząc, że Luke nie odpowiada. Po chwili się ocknął i spojrzał na
nią z uśmiechem.
-Nic. Kocham
Cię. - uśmiechnął się jeszcze szerzej, na co dziewczyna odpowiedziała mu tym
samym.
-Ja ciebie
też.
*
-Chcesz może
pepsi z lodem? - zapytał Luke otwierając lodówkę.
-Tak, jest
mi tak gorąco, że zaraz się rozpłynę. - odpowiedziała Layla wypakowując
zrobione kilka minut wcześniej zakupy. Właśnie z nich wrócili i oboje nawet nie
mieli pojęcia, że na dworze panuje taki skwar.
-Nie miałem
pojęcia, że jest taki upał. Dzisiaj już nie wychodzę z domu. - narzekał Luke
siadając na kanapie w salonie, a obok niego chwile później miejsce zajęła
Layla.
-Nici z
twoich planów. Przecież mamy iść do Matta i Karen. - przypomniała mu Layla
opierając się na jego ramieniu, a blondyn objął ją czule.
-Tak,
wiem... ale chciałbym po prostu posiedzieć z tobą, poprzytulać się. Wiesz o co
chodzi.
-Tak, wiem.
- powiedziała i upiła łyk schłodzonego napoju. - Ale tymczasem się do siebie
przyklejamy, jesteśmy tak spoceni. - zaśmiała się, a po chwili dołączył do niej
blondyn.
-Masz rację,
co powiesz na wspólną kąpiel? - zapytał przytulając ją, a po chwili zaczął
składać delikatne pocałunki na jej szyi.
-Nie mamy
czasu na wspólną kąpiel. - powiedziała wbrew sobie odpychając go. - Ty idź się
wykąp, a ja trochę ogarnę ten bałagan tutaj. Trochę się nazbierało przez te
kilka dni.
-Przepraszam,
masz racje. -westchnął blondyn rozglądając się po salonie, w którym były
porozrzucane śmieci i ubrania.
-Nie
przepraszaj, nie masz za co. - powiedziała stając koło niego. Uśmiechnęła się
blado i pocałowała go delikatnie w usta. - A teraz zasuwaj do łazienki.
Kiedy Luke
poszedł w końcu na górę, Layla zabrała się za sprzątanie salonu. Wszędzie były
porozwalane brudne koszulki, różne śmieci, szklanki i wszystko inne co mogło
się znajdować na podłodze czy stole. Zdziwiła się, kiedy spod stosu kartek
wyciągnęła laptopa. Nie przypomina sobie żeby kiedykolwiek widziała, jak Luke
go używa. Wzruszyła ramionami i odłożyła sprzęt na już wysprzątany stolik.
-Layla?! -
usłyszała krzyk chłopaka z łazienki, kiedy poszła dokończyć wypakowywanie
zakupów.
-Co się
stało? - odkrzyknęła chowając płatki cynamonowe do szafki nad zlewem. Nigdy ich
nie jadła, ale Luke dosłownie uparł się jak małe dziecko, żeby je kupić, bo on
je tak bardzo kocha. Nie mogła nawet się mu sprzeciwić, czasem jest takim dużym
dzieckiem. Nawet bardzo często.
-Mogę użyć
twojego szamponu prawda? Byliśmy w sklepie, a zapomnieliśmy kupić.
-On pachnie
truskawkami! - zaśmiała się.
-I co z
tego?
-To, że nie
chce żeby mój chłopak pachniał jak truskawki! - zażartowała chcąc zobaczyć jego
reakcje.
-Ale twoje
włosy tak ładnie pachną, chce żeby moje też tak pachniały. - powiedział jak
małe dziecko, a Layla tylko uderzyła się ze śmiechem w czoło.
-Oczywiście,
że możesz! - krzyknęła kręcąc nieporadnie głową. Nie mogła nic poradzić na to,
że był taki uroczy.
-A chcesz mi
pomóc?- zapytał już całkiem innym tonem, na co Layla przewróciła oczami.
-Dziecko
drogie umyj tą głowę sam i oczyść ją z brudnych myśli. - odkrzyknęła poważnie,
ale w głębi duszy śmiała się z tego, jak bardzo mógł zmieniać swoje zachowanie
na swoją korzyść. Najpierw mógł być uroczym chłopcem, którego można było za
przytulać na śmierć, a chwilę później zmienić się w flirciarza, któremu Bóg wie
co chodzi po głowie.
Nie
usłyszała już żadnej odpowiedzi, oprócz cichego ,,dobra, dobra", więc
kontynuowała swoje zajęcia na parterze. Sięgnęła po ściereczkę i zaczęła
ścierać kurze z mebli. W tym czasie w jej głowie zrodziła się myśl o tym, jak
to wszystko się potoczyło tak szybko. Czy to było dobre, że po niecałych dwóch
miesiącach znajomości mogła żywić do kogoś takie uczucia? Ba, po nieco ponad
dwóch tygodniach zaczęła się z nim spotykać. Oficjalnie parą byli od może
trzech tygodni, jednak to były tylko słowa które to potwierdziły, bo parą byli
już po pierwszym pocałunku. Layla dopiero teraz zaczęła się zastanawiać, czy
rzeczy nie potoczyły się zbyt szybko. To nie było tak, że nie kochała Luke'a.
Kochała go i to bardzo. Praktycznie od samego początku chciała mu pomóc, zaopiekować
się nim i doprowadzić do tego, żeby znów się uśmiechał. Wiedziała także, że
Luke ją kocha. I nie tak, że powiedział że ją kocha żeby jej nie było przykro.
Zwlekał z tym trochę czasu po tym, jak brunetka mu to wyznała, co oznaczało że
chciał się utwierdzić w tym uczuciu. Nie chciał powiedzieć jej tego, tak
naprawdę nie będąc tego pewnym. Ale kiedy powiedział, ona wiedziała że naprawdę
tak jest.
Bała się
tylko tego, że to wszystko potoczyło się tak szybko i że mogą nie przetrwać tej
próby. Teraz mieszkają razem, widują się 24/7. No może oprócz snu, zazwyczaj
nie sypiają w jednym łóżku, oprócz ostatniej nocy. Kiedy zacznie się rok
szkolny nie będzie tak. Layla będzie miała lekcje do 15:00 lub 16:00. Zawsze
tak kończyła i nie sądziła, że to może ulec zmianie. Była w domu dziecka o
16:30, a o 17:00 miała obiad. I tu pojawiał się problem. Do 20:00 musiała być w
domu dziecka. Opiekunki jej nie lubiły, nie miała pojęcia czemu, ale nie mogła
wrócić nawet kilka minut później. Więc kiedy zjadła obiad, co zajmowało jej
jakieś 15-20 minut, miała czas dla siebie. ,,Dla siebie" bo w tym czasie
musiała się trochę też pouczyć i odrobić lekcje. Co daje jej jakąś godzinę lub
półtorej, żeby spędzić ten czas z Lukiem. Chyba że wykorzysta cały ten czas na
spędzenie go z jej chłopakiem, a będzie uczyła się w nocy. Ale też nie wiadomo
do której Luke będzie miał zajęcia i czy będzie miał czas na spotykanie się z
nią.
Skomplikowane,
to mało powiedziane.
-Layla,
słońce.- usłyszała głos Luke i przy okazji jego kroki, kiedy zbiegał po
schodach, który przerwał jej myślenie.
-Co się
stało? - zapytał odwracając się w jego stronę, a kiedy zobaczyła że udaje płacz
uśmiechnęła się tylko z czułością.
-Spójrz.-
powiedział rozpaczliwie i podszedł do niej, nachylając głowę i podstawiając ją
pod jej nos. Layla od razu zrozumiała o co chodzi i powąchała jego włosy. - One
nie pachną tak jak twoje!
-Ojejku, chodź
tu moje duże dziecko. - zaśmiała się przytulając go.
Ale tak
długo jak będą się starali i myśleli pozytywnie, tak długo będą razem
szczęśliwi.
*
-Możesz mi powiedzieć,
czemu tutaj przyszliśmy? Mieliśmy iść prosto do Matta i Karen. - powiedziała
Layla stając na pomoście.
-Odwróć się
i popatrz. - odpowiedział podchodząc do niej. - Opisz co widzisz.
-Widzę to,
co zazwyczaj czyli powoli zachodzące słońce, które odbija się w tafli jeziora
sprawiając, że lśni. Niebo robi się powoli różowe od blasku jakie dają słabnące
promienie słońca, przebijając się przez liście drzew na drugim brzegu jeziora.
- odpowiedziała obserwując wszystko przed nią.
-Wow, mówisz
zbyt mądrze jak dla mnie. - zaśmiał się.
-Jak już
mówiłam, uwielbiam czytać książki i język angielski. Co roku mam szóstkę. -
pochwaliła się odwracając w stronę chłopaka.
-Powinnaś
dawać mi korepetycje. Angielski to najgorszy przedmiot w historii i jestem
analfabetą. Dobra, teraz uśmiechnij się.
-Po co? -
zapytała zdziwiona, ale zrobiła o co prosił, chwilę później słysząc dźwięk
migawki. - Przyprowadziłeś mnie tutaj żeby zrobić mi zdjęcie?
-Tak, teraz
będziemy robili bardzo dużo zdjęć. - oznajmił i podszedł do niej obejmując ją i
zrobił kolejne zdjęcie, tym razem wspólne.
-Dlaczego?
-Bo kiedy
nie będę mógł cię widywać kiedy będę chciał, będę na nie patrzał. Postawię
sobie jakieś w sypialni w domu i wywołam kilka i dam tobie. - uśmiechnął się do
niej.
-Jesteś
kochany. - powiedziała z uśmiechem całując go w policzek i ponownie usłyszała
dźwięk migawki na co się zaśmiała. - Uwieczniłeś to?
-Oczywiście.
-Mogę też
zrobić kilka zdjęć? Nigdy nie robiłam zdjęć.
-Jasne, że
możesz słońce. - powiedział Luke siadając obok brunetki na pomoście, zaraz po
tym jak ona to uczyniła. Wiedział, że Layla na pewno nie miała aparatu więc nie
miała okazji tego robić. Telefonu też nie miała, ale blondyn zadba o to, żeby
to się zmieniło.
-Tutaj jak
klikniesz to zrobisz zdjęcie, z kolei tutaj możesz ustawić albo przednią
kamerkę albo tylną. - uśmiechnął się do niej. Dziewczyna energicznie pokiwała
głową w zrozumieniu i po chwili robiła mnóstwo zdjęć. Luke już w tym momencie
wiedział, że w galerii będzie miał same krajobrazy.
-Uśmiechnij
się Lukeyyyy. - powiedziała odwracając w jego stronę telefon, a kiedy to zrobił
to uwieczniła to na fotografii. - Jeeeejku wyszło tak ślicznie! Będziesz mógł
mi je wywołać? Postawię sobie je przy moim łóżku i codziennie będę na nie
patrzała przytulając do siebie twoją bluzę żebym mogła czuć twój zapach.
-Będę za
tobą strasznie tęsknił. - westchnął blondyn, jednak po chwili porzucili ten
temat żeby nie psuć tej chwili. Zdjęcia były coraz bardziej dziwne i żenujące
zważając na ich miny, ale nie przejmowali się tym.
-Okej,
koniec tego teraz zróbmy jakieś bardziej poważne zdjęcia. - powiedział Luke
zabierając dziewczynie telefon.
-Jakie? -
zapytała zdziwiona, kiedy Luke usiadł za nią i przyciągnął do swojego torsu.
-Na przykład
takie. - powiedział i zrobił zdjęcie ich przytulonych ciasno do siebie. - Albo
takie. - zaproponował podnosząc jej podbródek i spojrzał jej głęboko w oczy z
tym delikatnym uśmiechem, który mówił wszystko o miłości. Oczywiście również
uwiecznił to na fotografii.
-No to może
takie? - zapytała z uśmiechem i przyciągnęła go za kark do siebie, złączając
ich usta w pocałunku. Brunetka usłyszała dźwięk migawki i uśmiechnęła się do
siebie, kiedy Luke odłożył telefon na pomost i zwrócił jej całą swoją uwagę.
Blondyn poczuł jak Layla uśmiecha mu się w usta i położył dłoń na jej policzku,
pogłębiając nieco pocałunek. Był on pełen pasji i uczucia, jeden z tych które
mówią, jak wiele dana osoba dla ciebie znaczy.
-Gołąbeczki,
czekamy na was od kilkunastu minut! - usłyszeli krzyk Matta z góry skarpy, a
Luke tylko westchnął w wargi dziewczyny, ostatni raz składając na nich
pocałunek. Odsunęli się od siebie z delikatnymi uśmiechami, blondyn ciągle
gładził dziewczynę po policzku, a Layla bawiła się jego włosami.
-Kocham Cię.
- powiedział i pocałował ją w nos, na co ona zaśmiała się.
-Ja Ciebie
też kocham. - odpowiedziała i po chwili wstali z miejsca, kierując się szybko
do domu sąsiadów.
*
-Szkoda, że
nie oglądałeś tego meczu, byłbyś zachwycony. - powiedział Matt pijąc mocno
spienione piwo ze swojego kufla.
Sytuacja
wyglądała następująco: Matt i Luke dyskutowali na temat sportów, przede
wszystkim piłki nożnej i różnych ,,męskich spraw". Layla razem z Karen
odłączyły się od tego i wybierały na laptopie sąsiadki odpowiedni wystrój do
mieszkania chłopaka, czym on w ogóle nie był zainteresowany. Stwierdził, że
zostawi cały wybór Layli co było trochę dziwne, jednak nie chciała o nic pytać.
Karen miała specjalny program do dekorowania wnętrz, dobierania odpowiednich
kolorów i tego typu rzeczy, a brunetka była tym zafascynowana i całkowicie
pochłonął ją wybór wszystkiego.
Kiedy Luke i
Layla przekroczyli próg domu oczywiście nie obyło się bez uścisków i wielkich
podziękowań ze strony chłopaka i dziewczyny, jednak blondyn był im wdzięczny o
wiele bardziej. Z tego co dziewczynie było wiadomo to jej chłopak i Matt
przeprowadzili rozmowę na osobności, gdzie blondyn uronił kilka łez. Luke cały
czas trzymał Layle blisko siebie, tak jakby bał się że ktoś może podbiec i mu
ją zabrać. Nawet teraz trzymał cały czas jej dłoń chociaż zdecydowanie byłoby
mu wygodniej, gdyby tego nie robił ale brunetka uznała że to jest okej, a z
resztą kochała trzymać jego dłoń, wiedzieć że jest blisko.
-Dobra może
trochę odpocznijmy, bo oślepniemy. - zaśmiała się Karen odkładając na bok
laptopa. - I tak już prawie wybrałyśmy wszystko.
-Racja, już
mnie trochę oczy bolą. - odpowiedziała z uśmiechem brunetka i przybliżyła się
na kanapie do Luke'a, na co on instynktownie ją objął w pasie.
-I co? -
zapytał ciekawy, całują ją we włosy na co nie było wytłumaczenia, po prostu
instynkt.
-Wybrałyśmy
prawie wszystko. - odpowiedziała wesoło jedząc krem z ptysia, który leżał na jego
talerzu.
-A podoba ci
się to co wybrałaś? -zapytał, a brunetka lekko zdziwiona spojrzała na niego.
-Tak,
podoba. Dlaczego tak bardzo zależało ci żebym ja wszystko wybrała i jeszcze
pytasz czy mi się to podoba? - zaśmiała się lekko, na co Matt odkaszlnął
znacząco, a Luke przewrócił oczami.
-Yy... no
wiesz, kobiety się bardziej na tym znają i tak dalej... - powiedział szukając
pomocy u Matta, na co on od razu zareagował.
-Layla,
przecież faceci to daltoniści! Raczej nie wszyscy, ale większość. Im w głowie
co innego niż urządzanie mieszkania. Yyy a z resztą... Będziesz też tam
spędzała czas, więc Luke chciał żebyś czuła się tam dobrze.
-Właśnie! To
jest to co miałem powiedzieć. - uśmiechnął się blondyn kiwając twierdząco
głową.
-Okej? Tak,
okej. - powiedziała i po chwili zmienili temat, co z ulga przyjął Luke.
-Okej, to
porozmawiajmy o tych wakacjach. - klasnął ochoczo w dłonie Matt. - Layla, jak
ci się podobało tutaj nad jeziorem.
-Hmm... było
nawet okej. - powiedziała bez przekonania.
-Nawet okej?
- zapytał Luke z nutką zawodu w głosie.
-Żartujecie?
To były moje najlepsze w wakacje w życiu. - zaśmiała się, a Luke położył dłoń
na swoim sercu i westchnął głośno.
-Mamy taką
nadzieję. Razem z Karen traktujemy to miejsce jako ,,Nasze miejsce."
-Dlaczego?
-Mieszkamy
tutaj, a wszyscy dookoła przyjeżdżają tutaj tylko na okres letni. To nasze
miejsce. - zaśmiał się.
-No tak, to
zrozumiałe. - odpowiedział blondyn.
-Okej,
powiedz jaka była twoja ulubiona chwila tutaj i nie musi to być związane z
Lukiem i czymś o czym nie powinniśmy wiedzieć. - powiedział oczywistym tonem
Matt, za co dostał kuksańca od swojej żony.
-Wydaje mi
się... nie wiem. Tak ogólnie?
-Tak.
-Hmm... to
chyba jak Luke występował na scenie wtedy na festynie.
-To nie jest
związane z tobą nawet... - powiedział Luke patrząc na nią i objął ją mocniej w
pasie.
-Ale byłeś
wtedy taki szczęśliwy, a to jest dla mnie najwspanialsza rzecz na świecie. A z
resztą, czułam się jakbyś śpiewał do mnie. - zaśmiała się, a Luke tylko szybko
pocałował ją w usta.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie
też.
-Karen
możesz mi zrobić czarną kawę, bo trochę za słodko tutaj. - powiedział Matt
patrząc na nastolatków, ale jego żona tylko przewróciła oczami.
-To nie jedz
już ciasta. - powiedziała, na co wszyscy się zaśmiali.
-Widzisz,
Luke... miałeś więcej szczęścia niż ja. - powiedział rozczarowany, na co Luke
parsknął śmiechem.
-Jutro nie
ma obiadu. - oznajmiła Karen, na co Luke z Laylą znowu się zaśmiali.
-Dobrze, że
ty mi gotujesz obiadki. - powiedział blondyn na ucho Layli, składając pocałunek
tuż za nim.
-Już
niedługo. - odpowiedziała cicho i nieco posmutniała.
Niestety
obydwoje nie mogli uciec od myśli, że zostało tylko półtora tygodnia do ich
rozdzielenia. One przychodziły w każdym momencie i u każdej ze stron. Kiedy się
śmiali, myśleli że kilka dni i to się skończy, kiedy Luke całował dziewczynę to
z myślą, że niedługo nie będzie mógł tego robić kiedy będzie chciał.
To bolało,
bardzo bolało.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Uprzedzałam, że będzie dosyć długi,... mam nadzieję, że nie umarliście z nudów.
Dziękuję za komentarze pod poprzednimi rozdziałami, to wiele dla mnie znaczy :")
Do końca zostało bardzo niewiele, 3 rozdziały i epilog :( Równe dwa tygodnie od tego dnia...
Proszę Was o kolejne opinie i do napisania w środę! : )
Jejku, super :c
OdpowiedzUsuńOni są tacy słody hxjaxa. Nie chcę, żeby się rozstawali eww
do kolejnego ♥ qustysia
A tak w ogóle, planujesz drugą część, czy kończysz na pierwszej?
Jeju przeslodki! Więcej takich długich rozdziałów :) /@LuMiCaAs5SOS
OdpowiedzUsuń