12/14/2014

Rozdział 25

Otworzyła zaspane oczy i w pośpiechu rozejrzała się po pomieszczeniu. ,,To nie był sen." Uśmiechnęła się do siebie, kiedy spojrzała na unoszącą się jej dłoń na klatce piersiowej chłopaka, pod wpływem jego oddechu.

Za oknem świeciło wschodzące słońce, domyślała się że była dosyć wczesna pora. Słyszała śpiew ptaków połączony z szumem liści drzew dochodzący przez otwarte okno. Westchnęła cicho i popatrzała na chłopaka leżącego obok niej. Wyglądał strasznie spokojnie, a na jego ustach błąkał się delikatny uśmiech. Obydwie dłonie miał splecione na jej biodrze, także nie miała szansy się wydostać z jego uścisku nawet jeśli by chciała. ,,A nie chciała." Uśmiechnęła się i położyła głowę z powrotem na jego piersi. Zaciągnęła się zapachem żelu pod prysznic wymieszanego z zapachem proszku do prania, kiedy wtuliła nos w jego koszulkę.

Myślami wróciła do dnia, kiedy musiała wrócić do domu dziecka. Nigdy nie zapomni tego, jak Lucy przerwała jej szampańskie przygotowania do kolacji z jej chłopakiem. Nie było nawet mowy o tym, żeby została. Nie zapomni wzroku jego rodziców, którzy również wtedy przyjechali. Nie rozumiała, jak mogli tak krzywdzić własnego syna.
Kiedy tylko zalana łzami przekroczyła próg domu dziecka od razu zaczęła zamartwiać się tym, co zrobi Luke jak wróci. Czy się załamie, czy sobie zrobi krzywdę czy jeszcze cokolwiek innego. Nie zważała wtedy na dogadywanie ze strony jej byłej koleżanki Meg, która zaczęła naśmiewanie się z niej. Od razu poszła do pokoju i zamknęła się w nim. Z szafy Luke'a zdążyła tylko wyciągnąć jedną z jego bluz, którą cały czas przytulała do siebie. Nie zostawiała jej nawet na minutę. Kiedy wychodziła z pokoju, to tylko ubrana właśnie w nią. Musiała czuć jego zapach, chociaż w jakimś stopniu jego obecność.

Teraz, kiedy po czterech dniach rozłąki leżała tak w jego ramionach, czuła się lepiej niż kiedykolwiek. Wiedziała, że jest bezpieczna jak w żadnym innym miejscu na ziemi.

-Moja księżniczka już nie śpi? - usłyszała zaspany głos chłopaka i podniosła swój wzrok na niego. Uśmiechnęła się widząc jego jeszcze zamglone oczy i ten uroczy uśmiech na twarzy.

-Jeszcze nigdy nie byłam bardziej wyspana. - powiedziała przeczesując jego włosy palcami.

-Ja też. Jestem taki szczęśliwy, że cię mam przy sobie.

-Nie chce sobie nawet wyobrażać jak przeżyje to, że nie długo nie będę mogła się koło ciebie budzić. - powiedziała smutna i przylgnęła mocniej do niego.

-Słonko... nie myśl o tym, proszę. Dopiero co cię odzyskałem, nie chce żebyśmy teraz zaprzątali sobie tym głowę. Liczy się to, co jest teraz. - mówił cicho chowając twarz w jej włosach.

-Przepraszam masz rację. - przyznała całując go w obojczyk.

-Tak na marginesie, jesteś głodna? - zapytał z uśmiechem na ustach, kiedy usłyszał kolejny raz jej burczenie w brzuchu.

-Trochę tak.

-Okej, to ja wstanę i zrobię nam jakieś pyszne śniadanie, co ty na to? - zapytał podnosząc się do pozycji siedzącej.

-Nie chce żebyś mnie zostawiał. - powiedziała przeciągle rzucając się na jego plecy, co spotkało się z jego śmiechem, kiedy przewrócili się w bok ponownie opadając na pościel.

-Zajmie mi to dosłownie dziesięć minut. Nie chce żebyś umarła mi z głodu.

-Okej, włączam stoper. - zaśmiała się, ale posłusznie puściła go. Blondyn wstał z miejsca i skradł jej szybkiego całusa.

-Możesz włączyć jakąś muzykę na wieży. Płyty leżą obok. - uśmiechnął się i po chwili wyszedł z pokoju.

Zszedł do kuchni i przeczesał swoje włosy palcami. Otworzył wszędzie okna, żeby wpuścić świeże powietrze i zajrzał do lodówki. Kiedy zobaczył, że świeci ona pustkami załamał się wewnętrznie, ale na twarzy wciąż miał szeroki uśmiech. Był tak szczęśliwy, że mógł wykrzyczeć to całemu światu. Nigdy nie kochał nikogo bardziej niż Layli, nigdy przy nikim nie był bardziej szczęśliwy i nigdy nigdzie nie czuł się lepiej niż z nią tutaj w tym domku. Nie mógł nawet wyobrazić sobie, co by było gdyby był tutaj sam przez tak długi czas i gdyby nigdy nie poznał dziewczyny. Właściwie znał odpowiedź na to, co by było. Jego by nie było.

Sięgnął po karton z mlekiem, który był jedyną rzeczą w lodówce i postawił go na blacie. Zastanawiał się przez chwilę co zrobić, ale jedyne co mógł zrobić to płatki z mlekiem. Sięgnął do szafki po karton z czekoladowymi kulkami, żeby za chwilę wsypać je do misek. Zalał wszystko mlekiem, sięgnął po łyżeczki i po chwili był z powrotem w sypialni.

-Nawet nie wiesz jak się starałem. - parsknął śmiechem podając Layli miskę do rąk.

-Zważając na to, jak długo cię nie było i co mam w ręku zdaje sobie sprawę.

-Przepraszam, mamy pustą lodówkę.

-Przecież żartuje. - zaśmiała się i przysunęła bliżej chłopaka, kiedy on zajął miejsce obok niej i przykrył się do połowy kołdrą.

-Włączyłaś moją ulubioną płytę. - uśmiechnął się, kiedy wsłuchał się w muzykę dobiegającą z odtwarzacza.

-Wiem co dobre.

-Tam było około dziesięciu płyt i dziwne, że wybrałaś akurat tą. - powiedział patrząc na dziewczynę. Layla nic nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się do niego.

-Jakie plany na dzisiaj? - zapytała po chwili, odkładając pustą miskę na szafkę nocną i przytuliła się do blondyna, nie zważając na to że on swojego śniadania nie skończył.

-Będziemy cały dzień leżeć i oglądać filmy Disneya objadając się nutellą, bo tylko to mamy jeszcze.

-Co ty masz do tych filmów disneya? - zaśmiała się.

-Uwielbiam je. Mają przesłanie.

-Masz rację. - uśmiechnęła się do niego. - Jednak mam inny pomysł. Wstaniemy, pójdziemy do sklepu zrobić zakupy i odwiedzimy Matta i Karen, weźmiemy moje ubrania...

-Jak to właściwie się stało, że tu jesteś? - przerwał jej, zakładając kosmyk jej włosów za ucho.

-Tak samo jak twoi rodzice mnie tu sprowadzili, tak samo Matt. - powiedziała, a Luke zamyślił się na dłuższą chwilę. W jego głowie zrodził się praktycznie plan doskonały na to, co zrobić żeby zatrzymać Layle przy sobie na zawsze.

-Ziemia do Lukey'a. - powiedziała brunetka podnosząc się do pozycji siedzącej. - Co jest? - zapytała widząc, że Luke nie odpowiada. Po chwili się ocknął i spojrzał na nią z uśmiechem.

-Nic. Kocham Cię. - uśmiechnął się jeszcze szerzej, na co dziewczyna odpowiedziała mu tym samym.

-Ja ciebie też.

*
-Chcesz może pepsi z lodem? - zapytał Luke otwierając lodówkę.

-Tak, jest mi tak gorąco, że zaraz się rozpłynę. - odpowiedziała Layla wypakowując zrobione kilka minut wcześniej zakupy. Właśnie z nich wrócili i oboje nawet nie mieli pojęcia, że na dworze panuje taki skwar.

-Nie miałem pojęcia, że jest taki upał. Dzisiaj już nie wychodzę z domu. - narzekał Luke siadając na kanapie w salonie, a obok niego chwile później miejsce zajęła Layla.

-Nici z twoich planów. Przecież mamy iść do Matta i Karen. - przypomniała mu Layla opierając się na jego ramieniu, a blondyn objął ją czule.

-Tak, wiem... ale chciałbym po prostu posiedzieć z tobą, poprzytulać się. Wiesz o co chodzi.

-Tak, wiem. - powiedziała i upiła łyk schłodzonego napoju. - Ale tymczasem się do siebie przyklejamy, jesteśmy tak spoceni. - zaśmiała się, a po chwili dołączył do niej blondyn.

-Masz rację, co powiesz na wspólną kąpiel? - zapytał przytulając ją, a po chwili zaczął składać delikatne pocałunki na jej szyi.

-Nie mamy czasu na wspólną kąpiel. - powiedziała wbrew sobie odpychając go. - Ty idź się wykąp, a ja trochę ogarnę ten bałagan tutaj. Trochę się nazbierało przez te kilka dni.

-Przepraszam, masz racje. -westchnął blondyn rozglądając się po salonie, w którym były porozrzucane śmieci i ubrania.

-Nie przepraszaj, nie masz za co. - powiedziała stając koło niego. Uśmiechnęła się blado i pocałowała go delikatnie w usta. - A teraz zasuwaj do łazienki.

Kiedy Luke poszedł w końcu na górę, Layla zabrała się za sprzątanie salonu. Wszędzie były porozwalane brudne koszulki, różne śmieci, szklanki i wszystko inne co mogło się znajdować na podłodze czy stole. Zdziwiła się, kiedy spod stosu kartek wyciągnęła laptopa. Nie przypomina sobie żeby kiedykolwiek widziała, jak Luke go używa. Wzruszyła ramionami i odłożyła sprzęt na już wysprzątany stolik.

-Layla?! - usłyszała krzyk chłopaka z łazienki, kiedy poszła dokończyć wypakowywanie zakupów.

-Co się stało? - odkrzyknęła chowając płatki cynamonowe do szafki nad zlewem. Nigdy ich nie jadła, ale Luke dosłownie uparł się jak małe dziecko, żeby je kupić, bo on je tak bardzo kocha. Nie mogła nawet się mu sprzeciwić, czasem jest takim dużym dzieckiem. Nawet bardzo często.

-Mogę użyć twojego szamponu prawda? Byliśmy w sklepie, a zapomnieliśmy kupić.

-On pachnie truskawkami! - zaśmiała się.

-I co z tego?

-To, że nie chce żeby mój chłopak pachniał jak truskawki! - zażartowała chcąc zobaczyć jego reakcje.

-Ale twoje włosy tak ładnie pachną, chce żeby moje też tak pachniały. - powiedział jak małe dziecko, a Layla tylko uderzyła się ze śmiechem w czoło.

-Oczywiście, że możesz! - krzyknęła kręcąc nieporadnie głową. Nie mogła nic poradzić na to, że był taki uroczy.

-A chcesz mi pomóc?- zapytał już całkiem innym tonem, na co Layla przewróciła oczami.

-Dziecko drogie umyj tą głowę sam i oczyść ją z brudnych myśli. - odkrzyknęła poważnie, ale w głębi duszy śmiała się z tego, jak bardzo mógł zmieniać swoje zachowanie na swoją korzyść. Najpierw mógł być uroczym chłopcem, którego można było za przytulać na śmierć, a chwilę później zmienić się w flirciarza, któremu Bóg wie co chodzi po głowie.

Nie usłyszała już żadnej odpowiedzi, oprócz cichego ,,dobra, dobra", więc kontynuowała swoje zajęcia na parterze. Sięgnęła po ściereczkę i zaczęła ścierać kurze z mebli. W tym czasie w jej głowie zrodziła się myśl o tym, jak to wszystko się potoczyło tak szybko. Czy to było dobre, że po niecałych dwóch miesiącach znajomości mogła żywić do kogoś takie uczucia? Ba, po nieco ponad dwóch tygodniach zaczęła się z nim spotykać. Oficjalnie parą byli od może trzech tygodni, jednak to były tylko słowa które to potwierdziły, bo parą byli już po pierwszym pocałunku. Layla dopiero teraz zaczęła się zastanawiać, czy rzeczy nie potoczyły się zbyt szybko. To nie było tak, że nie kochała Luke'a. Kochała go i to bardzo. Praktycznie od samego początku chciała mu pomóc, zaopiekować się nim i doprowadzić do tego, żeby znów się uśmiechał. Wiedziała także, że Luke ją kocha. I nie tak, że powiedział że ją kocha żeby jej nie było przykro. Zwlekał z tym trochę czasu po tym, jak brunetka mu to wyznała, co oznaczało że chciał się utwierdzić w tym uczuciu. Nie chciał powiedzieć jej tego, tak naprawdę nie będąc tego pewnym. Ale kiedy powiedział, ona wiedziała że naprawdę tak jest.
Bała się tylko tego, że to wszystko potoczyło się tak szybko i że mogą nie przetrwać tej próby. Teraz mieszkają razem, widują się 24/7. No może oprócz snu, zazwyczaj nie sypiają w jednym łóżku, oprócz ostatniej nocy. Kiedy zacznie się rok szkolny nie będzie tak. Layla będzie miała lekcje do 15:00 lub 16:00. Zawsze tak kończyła i nie sądziła, że to może ulec zmianie. Była w domu dziecka o 16:30, a o 17:00 miała obiad. I tu pojawiał się problem. Do 20:00 musiała być w domu dziecka. Opiekunki jej nie lubiły, nie miała pojęcia czemu, ale nie mogła wrócić nawet kilka minut później. Więc kiedy zjadła obiad, co zajmowało jej jakieś 15-20 minut, miała czas dla siebie. ,,Dla siebie" bo w tym czasie musiała się trochę też pouczyć i odrobić lekcje. Co daje jej jakąś godzinę lub półtorej, żeby spędzić ten czas z Lukiem. Chyba że wykorzysta cały ten czas na spędzenie go z jej chłopakiem, a będzie uczyła się w nocy. Ale też nie wiadomo do której Luke będzie miał zajęcia i czy będzie miał czas na spotykanie się z nią.
Skomplikowane, to mało powiedziane.

-Layla, słońce.- usłyszała głos Luke i przy okazji jego kroki, kiedy zbiegał po schodach, który przerwał jej myślenie.

-Co się stało? - zapytał odwracając się w jego stronę, a kiedy zobaczyła że udaje płacz uśmiechnęła się tylko z czułością.

-Spójrz.- powiedział rozpaczliwie i podszedł do niej, nachylając głowę i podstawiając ją pod jej nos. Layla od razu zrozumiała o co chodzi i powąchała jego włosy. - One nie pachną tak jak twoje!

-Ojejku, chodź tu moje duże dziecko. - zaśmiała się przytulając go.

Ale tak długo jak będą się starali i myśleli pozytywnie, tak długo będą razem szczęśliwi.

*
-Możesz mi powiedzieć, czemu tutaj przyszliśmy? Mieliśmy iść prosto do Matta i Karen. - powiedziała Layla stając na pomoście.

-Odwróć się i popatrz. - odpowiedział podchodząc do niej. - Opisz co widzisz.

-Widzę to, co zazwyczaj czyli powoli zachodzące słońce, które odbija się w tafli jeziora sprawiając, że lśni. Niebo robi się powoli różowe od blasku jakie dają słabnące promienie słońca, przebijając się przez liście drzew na drugim brzegu jeziora. - odpowiedziała obserwując wszystko przed nią.

-Wow, mówisz zbyt mądrze jak dla mnie. - zaśmiał się.

-Jak już mówiłam, uwielbiam czytać książki i język angielski. Co roku mam szóstkę. - pochwaliła się odwracając w stronę chłopaka.

-Powinnaś dawać mi korepetycje. Angielski to najgorszy przedmiot w historii i jestem analfabetą. Dobra, teraz uśmiechnij się.

-Po co? - zapytała zdziwiona, ale zrobiła o co prosił, chwilę później słysząc dźwięk migawki. - Przyprowadziłeś mnie tutaj żeby zrobić mi zdjęcie?

-Tak, teraz będziemy robili bardzo dużo zdjęć. - oznajmił i podszedł do niej obejmując ją i zrobił kolejne zdjęcie, tym razem wspólne.

-Dlaczego?

-Bo kiedy nie będę mógł cię widywać kiedy będę chciał, będę na nie patrzał. Postawię sobie jakieś w sypialni w domu i wywołam kilka i dam tobie. - uśmiechnął się do niej.

-Jesteś kochany. - powiedziała z uśmiechem całując go w policzek i ponownie usłyszała dźwięk migawki na co się zaśmiała. - Uwieczniłeś to?

-Oczywiście.

-Mogę też zrobić kilka zdjęć? Nigdy nie robiłam zdjęć.

-Jasne, że możesz słońce. - powiedział Luke siadając obok brunetki na pomoście, zaraz po tym jak ona to uczyniła. Wiedział, że Layla na pewno nie miała aparatu więc nie miała okazji tego robić. Telefonu też nie miała, ale blondyn zadba o to, żeby to się zmieniło.

-Tutaj jak klikniesz to zrobisz zdjęcie, z kolei tutaj możesz ustawić albo przednią kamerkę albo tylną. - uśmiechnął się do niej. Dziewczyna energicznie pokiwała głową w zrozumieniu i po chwili robiła mnóstwo zdjęć. Luke już w tym momencie wiedział, że w galerii będzie miał same krajobrazy.

-Uśmiechnij się Lukeyyyy. - powiedziała odwracając w jego stronę telefon, a kiedy to zrobił to uwieczniła to na fotografii. - Jeeeejku wyszło tak ślicznie! Będziesz mógł mi je wywołać? Postawię sobie je przy moim łóżku i codziennie będę na nie patrzała przytulając do siebie twoją bluzę żebym mogła czuć twój zapach.

-Będę za tobą strasznie tęsknił. - westchnął blondyn, jednak po chwili porzucili ten temat żeby nie psuć tej chwili. Zdjęcia były coraz bardziej dziwne i żenujące zważając na ich miny, ale nie przejmowali się tym.

-Okej, koniec tego teraz zróbmy jakieś bardziej poważne zdjęcia. - powiedział Luke zabierając dziewczynie telefon.

-Jakie? - zapytała zdziwiona, kiedy Luke usiadł za nią i przyciągnął do swojego torsu.

-Na przykład takie. - powiedział i zrobił zdjęcie ich przytulonych ciasno do siebie. - Albo takie. - zaproponował podnosząc jej podbródek i spojrzał jej głęboko w oczy z tym delikatnym uśmiechem, który mówił wszystko o miłości. Oczywiście również uwiecznił to na fotografii.

-No to może takie? - zapytała z uśmiechem i przyciągnęła go za kark do siebie, złączając ich usta w pocałunku. Brunetka usłyszała dźwięk migawki i uśmiechnęła się do siebie, kiedy Luke odłożył telefon na pomost i zwrócił jej całą swoją uwagę. Blondyn poczuł jak Layla uśmiecha mu się w usta i położył dłoń na jej policzku, pogłębiając nieco pocałunek. Był on pełen pasji i uczucia, jeden z tych które mówią, jak wiele dana osoba dla ciebie znaczy.

-Gołąbeczki, czekamy na was od kilkunastu minut! - usłyszeli krzyk Matta z góry skarpy, a Luke tylko westchnął w wargi dziewczyny, ostatni raz składając na nich pocałunek. Odsunęli się od siebie z delikatnymi uśmiechami, blondyn ciągle gładził dziewczynę po policzku, a Layla bawiła się jego włosami.

-Kocham Cię. - powiedział i pocałował ją w nos, na co ona zaśmiała się.

-Ja Ciebie też kocham. - odpowiedziała i po chwili wstali z miejsca, kierując się szybko do domu sąsiadów.

*
-Szkoda, że nie oglądałeś tego meczu, byłbyś zachwycony. - powiedział Matt pijąc mocno spienione piwo ze swojego kufla.

Sytuacja wyglądała następująco: Matt i Luke dyskutowali na temat sportów, przede wszystkim piłki nożnej i różnych ,,męskich spraw". Layla razem z Karen odłączyły się od tego i wybierały na laptopie sąsiadki odpowiedni wystrój do mieszkania chłopaka, czym on w ogóle nie był zainteresowany. Stwierdził, że zostawi cały wybór Layli co było trochę dziwne, jednak nie chciała o nic pytać. Karen miała specjalny program do dekorowania wnętrz, dobierania odpowiednich kolorów i tego typu rzeczy, a brunetka była tym zafascynowana i całkowicie pochłonął ją wybór wszystkiego.

Kiedy Luke i Layla przekroczyli próg domu oczywiście nie obyło się bez uścisków i wielkich podziękowań ze strony chłopaka i dziewczyny, jednak blondyn był im wdzięczny o wiele bardziej. Z tego co dziewczynie było wiadomo to jej chłopak i Matt przeprowadzili rozmowę na osobności, gdzie blondyn uronił kilka łez. Luke cały czas trzymał Layle blisko siebie, tak jakby bał się że ktoś może podbiec i mu ją zabrać. Nawet teraz trzymał cały czas jej dłoń chociaż zdecydowanie byłoby mu wygodniej, gdyby tego nie robił ale brunetka uznała że to jest okej, a z resztą kochała trzymać jego dłoń, wiedzieć że jest blisko.

-Dobra może trochę odpocznijmy, bo oślepniemy. - zaśmiała się Karen odkładając na bok laptopa. - I tak już prawie wybrałyśmy wszystko.

-Racja, już mnie trochę oczy bolą. - odpowiedziała z uśmiechem brunetka i przybliżyła się na kanapie do Luke'a, na co on instynktownie ją objął w pasie.

-I co? - zapytał ciekawy, całują ją we włosy na co nie było wytłumaczenia, po prostu instynkt.

-Wybrałyśmy prawie wszystko. - odpowiedziała wesoło jedząc krem z ptysia, który leżał na jego talerzu.

-A podoba ci się to co wybrałaś? -zapytał, a brunetka lekko zdziwiona spojrzała na niego.

-Tak, podoba. Dlaczego tak bardzo zależało ci żebym ja wszystko wybrała i jeszcze pytasz czy mi się to podoba? - zaśmiała się lekko, na co Matt odkaszlnął znacząco, a Luke przewrócił oczami.

-Yy... no wiesz, kobiety się bardziej na tym znają i tak dalej... - powiedział szukając pomocy u Matta, na co on od razu zareagował.

-Layla, przecież faceci to daltoniści! Raczej nie wszyscy, ale większość. Im w głowie co innego niż urządzanie mieszkania. Yyy a z resztą... Będziesz też tam spędzała czas, więc Luke chciał żebyś czuła się tam dobrze.

-Właśnie! To jest to co miałem powiedzieć. - uśmiechnął się blondyn kiwając twierdząco głową.

-Okej? Tak, okej. - powiedziała i po chwili zmienili temat, co z ulga przyjął Luke.

-Okej, to porozmawiajmy o tych wakacjach. - klasnął ochoczo w dłonie Matt. - Layla, jak ci się podobało tutaj nad jeziorem.

-Hmm... było nawet okej. - powiedziała bez przekonania.

-Nawet okej? - zapytał Luke z nutką zawodu w głosie.

-Żartujecie? To były moje najlepsze w wakacje w życiu. - zaśmiała się, a Luke położył dłoń na swoim sercu i westchnął głośno.

-Mamy taką nadzieję. Razem z Karen traktujemy to miejsce jako ,,Nasze miejsce."

-Dlaczego?

-Mieszkamy tutaj, a wszyscy dookoła przyjeżdżają tutaj tylko na okres letni. To nasze miejsce. - zaśmiał się.

-No tak, to zrozumiałe. - odpowiedział blondyn.

-Okej, powiedz jaka była twoja ulubiona chwila tutaj i nie musi to być związane z Lukiem i czymś o czym nie powinniśmy wiedzieć. - powiedział oczywistym tonem Matt, za co dostał kuksańca od swojej żony.

-Wydaje mi się... nie wiem. Tak ogólnie?

-Tak.

-Hmm... to chyba jak Luke występował na scenie wtedy na festynie.

-To nie jest związane z tobą nawet... - powiedział Luke patrząc na nią i objął ją mocniej w pasie.

-Ale byłeś wtedy taki szczęśliwy, a to jest dla mnie najwspanialsza rzecz na świecie. A z resztą, czułam się jakbyś śpiewał do mnie. - zaśmiała się, a Luke tylko szybko pocałował ją w usta.

-Kocham Cię.

-Ja Ciebie też.

-Karen możesz mi zrobić czarną kawę, bo trochę za słodko tutaj. - powiedział Matt patrząc na nastolatków, ale jego żona tylko przewróciła oczami.

-To nie jedz już ciasta. - powiedziała, na co wszyscy się zaśmiali.

-Widzisz, Luke... miałeś więcej szczęścia niż ja. - powiedział rozczarowany, na co Luke parsknął śmiechem.

-Jutro nie ma obiadu. - oznajmiła Karen, na co Luke z Laylą znowu się zaśmiali.

-Dobrze, że ty mi gotujesz obiadki. - powiedział blondyn na ucho Layli, składając pocałunek tuż za nim.

-Już niedługo. - odpowiedziała cicho i nieco posmutniała.

Niestety obydwoje nie mogli uciec od myśli, że zostało tylko półtora tygodnia do ich rozdzielenia. One przychodziły w każdym momencie i u każdej ze stron. Kiedy się śmiali, myśleli że kilka dni i to się skończy, kiedy Luke całował dziewczynę to z myślą, że niedługo nie będzie mógł tego robić kiedy będzie chciał.

To bolało, bardzo bolało.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Uprzedzałam, że będzie dosyć długi,... mam nadzieję, że nie umarliście z nudów.
Dziękuję za komentarze pod poprzednimi rozdziałami, to wiele dla mnie znaczy :")
Do końca zostało bardzo niewiele, 3 rozdziały i epilog :( Równe dwa tygodnie od tego dnia...
Proszę Was o kolejne opinie i do napisania w środę! : ) 

2 komentarze:

  1. Jejku, super :c
    Oni są tacy słody hxjaxa. Nie chcę, żeby się rozstawali eww
    do kolejnego ♥ qustysia
    A tak w ogóle, planujesz drugą część, czy kończysz na pierwszej?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju przeslodki! Więcej takich długich rozdziałów :) /@LuMiCaAs5SOS

    OdpowiedzUsuń