Jeżeli ktoś miałby ochotę to rozdział pisałam przy tej piosence ------> KLIK
-Ale leje. Dobrze, że wcześniej nam dopisała pogoda bo byśmy nieźle zmokli na tym stadionie. - powiedział James, a Luke mu przytaknął.
- Co racja to racja. - powiedział ojciec chłopaka patrząc we wsteczne lusterko. - Gdzie ty siedzisz James? - zapytał ze zdziwieniem.
-Zamieniliśmy się z Luke'iem miejscami. - odpowiedział chłopak. - Uparł się, że chociaż raz chce siedzieć po lewej stronie, więc mu ustąpiłem. Niech się cieszy dziecko. - zaśmiał się.
-Ej, pzecież ty też chciałeś raz siedzieć po prawej. - oburzył się blondyn.
-No może trochę... - przeciągał, co tylko wywołało u nich śmiech. - Już jutro sylwester. - powiedział rozentuzjonowany. - Luke - zwrócił się do blondyna. - To będzie twój rok stary. - cieszył się klepiąc go po ramieniu. - W lipcu twoja osiemnastka! W końcu będziemy mogli razem pić. - zaśmiał się.
-Z tym piciem to bez przesady. - powiedział ojciec Jamesa, ale trudno mu było ukryć rozbawienie.
-Nie no to wiadomo wujek. - wtrącił się blondyn odwracając głowę w stronę kuzyna, ale jedyna co zobaczył to oślepiające światła.
Gwałtownie pchnęła drzwi od pokoju Luke'a, przy czym towarzyszył jej kolejny grzmot. Porządnie się wystraszyła, kiedy wyszła do łazienki i usłyszała dziwne odgłosy dobiegające z pokoju chłopaka. Gdy tylko weszła do środka, zobaczyła wiercącego się na łóżku blondyna. Szybko podeszła do niego widząc, że oddycha strasznie ciężko. Wystraszona nie wiedziała co ma zrobić, ani co dolega chłopakowi. Podskoczyła kiedy usłyszała kolejny grzmot, któremu towarzyszył błysk. Zauważyła wtedy na całej skórze chłopaka krople potu. NIe mogła patrzeć jak się męczy, więc zaczęła go budzić. Kiedy tylko dotknęła jego ramienia od razu poczuła, jak bardzo był rozpalony.
-Luke. - powiedziała potrząsając nim dosyć mocno. - Luke obudź się! - krzyknęła, a w jej oczach zaczęły wzbierać się łzy, kiedy zobaczyła jak chłopak walczy o każdy oddech. Uklęknęła przy nim na łóżku i zaczęła delikatnie oklepywać go po twarzy. Po chwili zobaczyła, że chłopak powoli uchyla powieki, które momentalnie opadają z powrotem przez brak siły.
-Boże, Boże... - mówiła pod nosem dziewczyna zastanawiając się co powinna zrobić. Zjechała dłonią niżej po jego rozpalonej skórze. Wyciągnęła się nad chłopakiem i nie zważając na burze otworzyła na szerokość okno.
-Luke... Luke powiedz coś do mnie. - powiedziała łapiąc jego twarz w dłonie i patrząc w jego oczy, które teraz udało jej się ujrzeć.
-Zabiłem go... - usłyszała po chwili szept, a chłopakiem wstrząsnął pojedynczy szloch. Brunetka w osłupieniu wpatrywała się w jego tęczówki, które teraz całkowicie straciły blask. - Ja go zabiłem rozumiesz to? - powiedział głośniej, ponownie zaczynając popadać w histerię.
-Luke uspokój się, spokojnie. - powiedziała obserwując go.
-Oni mnie nienawidzą. Lepiej byłoby, gdybym to ja leżał w trumnie. - powiedział, a po jego policzkach zaczęły spływac łzy.
-Luke... - dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale w tym samym momencie zaczął mówić chłopak.
-Jest mi strasznie gorąco... - powiedział ciężko oddychając. Dziewczyna oszołomiona wstała z miejsca i pobiegła do łazienki. Namoczyła ręczniki lodowatą wodą i wróciła z powrotem do chłopaka. Usiadła głębiej na łóżku i złożony materiał położyła na jego czole. Chłopakowi od razu przyniosło to widoczną ulgę, kiedy przymknął oczy. Layla wplotła palce w jego włosy i zaczęła głaskać go po głowie. Minęło kilka minut, kiedy blondyn zaczął powoli dochodzić do siebie.
-Moi rodzice mnie nienawidzą. - zaczął mówić z wciąż zamkniętym oczami, a dziewczyna wciąż nie zaprzestawała poprzedniej czynności. - Oni mnie nie kochają.
-Nie mów tak... - zaprzeczyła, ale po części już wiedziała, że to jest prawda.
-Tak jest. Zamiast mi pomóc po tym wszystkim, tylko pogorszyli sprawe. - powiedział przełykając ślinę.
-Powiesz mi co się stało ? - zapytała niepewnie. Chłopak spojrzał jej w oczy, jakby zastanawiając się czy to jest właściwa osoba, której może zaufać.
-To było 6 miesięcy temu. - zaczął mówić. - Pojechałem razem z moim kuzynem i wujkiem na mecz. Gdy wracaliśmy, mieliśmy wypadek... - powiedział,a w jego oczach pojawiły się łzy. - Tir nas zmiótł z drogi. Uderzył z prawej strony. - mówił, a dziewczyna również powoli traciła panowanie nad sobą.
- Nie przestawaj. - powiedział, kiedy przestała bawić się jego włosami. - To mnie uspokaja. - dokończył wymęczony i przymknął oczy.
Po kilkunastu sekundach Luke znowu zaczął mówić. - James zginął na miejscu. Ja i jego ojciec trafiliśmy do szpitala. Zawsze ja siedziałem po prawej stronie samochodu. Zawsze. Zamieniliśmy się tylko jeden raz. - powiedział rozpaczliwie blondyn.
-To nie twoja wina. - powiedziała dziewczyna zastanawiając się, jak ma pocieszyć chłopaka. Podsunęła się lekko do góry i podłożyła kolano pod głowę blondyna. Ten od razu przysunął się do niej i objął rękoma w pasie.
-Moja. Ja miałem tam siedzieć. Przynajmniej wtedy rodzice by nie mieli ze mną takiego problemu. Przez ten wypadek straciłem wszystko. Kuzyna, który był mi najbliższy. Rodziców, którzy stwierdzili, że jestem wariatem i wysłali do psychiatry. Przyjaciół, którzy przestali się ze mną zadawać, przez moich rodziców. Myślą teraz, że jestem nienormalny i niezrównoważony. Ucierpiałem też na zdrowiu...
-Jakie odniosłeś obrażenia? - zapytała chłopaka patrząc na jego twarz, spoczywającą na jej udzie.
-Lepiej byłoby zapytać jakich nie odniosłem. Przez dwa tygodnie byłem w śpiączce, spowodowanej silnym uderzeniem w głowę. - powiedział - Jeżeli przesuniesz wskazujący palec trochę w lewo, poczujesz blizne... - dokończył cicho. Dziewczyna zrobiła to, co powiedział blondyn i faktycznie wyczuła zgrubienie pod palcami. - Poza tym mam problemy z kregosłupem i karkiem.
-Dlaczego masz takie zmiany natroju? - zapytała go bardzo niepewnie, chociaż teraz chłopak nie miał nawet sił otworzyć oczu, a co dopiero krzyknąć na nią.
-Nie mam pojęcia. - powiedział bezradnie. - Wydaje mi się, że to przez tabletki które przypisał mi psychiatra. Moi rodzice codziennie każą mi je brać, chociaż uważam że nie są mi potrzebne.
Dziewczyna w skupieniu słuchała wszystkiego co mówił chłopak wciąż uspokajając go dotykiem, który według niego było kojący. Nie dziwiła się, że chłopak był taki zdepresowany skoro przeszedł aż tak wiele, a nie miał żadnego wsparcia. Teraz zrozumiała, że jedyne czego potrzebował to miłość.
Kiedy usłyszała równomierny oddech blondyna, powoli zaczęła podnosić się z miejsca. Delikatnie wysunęła noge z pod głowy Luke'a i ułożyła ją na miękkiej pościeli. Była wykończona, ale na pewno nie bardziej niż chłopak. Ostatni raz popatrzała na niego i wyszła z pokoju. Przetarła zmęczone oczy i spojrzała na zegarek wiszący na przedpokoju. Załamała się, kiedy zobaczyła że wskazuje czwartą rano.
*
Wszedł do sklepu, który o dziwo nie był dziś tak bardzo zatłoczony. Przywitał się ciepłym uśmiechem ze starszą panią, która pracowała w tym miejscu jednak odpowiedział mu tylko nieprzyjemny ton i osądzający wzrok. Zignorował go jednak i schował się za jednym z regałów. Postanowił kupić coś na śniadanie, które miał zamiar przygotować dla dziewczyny. Właściwie było już południe ale chciał coś zrobić dla Layli, która siedziała przy nim całą noc. Nie pamiętał bardzo dokładnie co się wydarzyło, zdając sobie sprawę z tego że zaszkodziły mu tabletki, których dzisiaj zdecydował się nie brać.
Kiedy kupił wybrane warzywa, owoce, świeże pieczywo i inne potrzebne artykuły, udał się do niewielkiej kasy. Postawił na ladzie koszyk, a kobieta zaczęła kasować jego zakupy. Rozglądał się za półkami, które znajdowały się za kasjerką w poszukiwaniu czegoś słodkiego.
-Coś jeszcze dla ciebie? - zapytała znudzonym głosem, a on ze zdziwieniem spojrzał na nią. Spuścił tylko głowę i uśmiechnął się z lekkim niedowierzaniem, wyciągając portfel z kieszeni.
-To wszystko. - powiedział i podał jej banknoty. Zabrał zakupy i wyszedł ze sklepu, nie odzywając się już. Do domu miał piętnaście minut drogi spacerkiem. Nie spieszyło mu się. Czuł się lepiej, kiedy wiedział że nie funkcjonuje na lekach psychotropowych. Znowu zapowiadało się na ulewe, dlatego naciągnął mocniej rękawy i ubrał kaptur. Nie martwił się, że może zmoknąć. Chciał trochę zwolnić i odetchnąć po tym wszystkim co się ostatnio działo. Powoli wdychał wilgotne powietrze i rozmyślał co działo się dzisiaj w nocy. Było mu głupio, że okazał przy dziewczynie swoje słabości. Nie chciał, żeby ktokolwiek kiedykolwiek widział go w takim stanie, w jakim widziała go Layla.
Luke doszedł do domu i odrazu zabrał się za robienie śniadania dla siebie i dziewczyny. Wiedział, że brunetka może jeszcze pospać, jako że nie wiedział ile czasu przy nim była dzisiejszej nocy.
Gdy zrobił śniadanie, ustawił wszystko na stole w jadalni i czekał aż dziewczyna się obudzi. Podskoczył ze strachu, kiedy usłyszał grzmot za oknem. Od razu przyszło mu do głowy, że dziewczyna na pewno się obudziła. Minęło kilka minut, a usłyszał kroki na schodach. Odwrócił głowę w tamtą stronę i zobaczył brunetkę idącą w dresach do kuchni. Odepchnął się rękami od blatu, żeby podejść do niej trochę bliżej. Dziewczyna uśmiechnęła się na jego widok, co jemu również się udzieliło. Nie wiedział czemu, ucieszył się kiedy ją zobaczył. Przecież wciąż była tą irytującą osobą. Jednak coś zmieniło się od ich rozmowy na pomoście, a po dzisiejszej nocy uległo to jeszcze większej zmianie.
Kiedy dłuższą chwilę żadne z nich nie ruszyło się z miejsca, Luke w końcu się ocknął i wskazał miejsce przy stole.
-Zrobiłem śniadanie. - powiedział wskazując na kanpki znajdujące się na stole, lecz za wszelką cenę starał się uniknąć jej wzroku.
-Głodna jestem. - zaśmiała się dziewczyna i usiadła przy stole. Luke zajął miejsce na przeciwko niej i sięgnął po szklankę ze swoim sokiem. Był zdenerwowany i lekko zażenowany.
-Wyglądają przepysznie. Nie wiem czy zmieszczą mi się do buzi, są tak wysokie. - powiedziała z uśmiechem dziewczyna sięgając po jedną.
-Dasz radę. - powiedział chłopak obdarzając ją spojrzeniem, dopiero kiedy ona zajęła się jedzeniem. W końcu on też zaczął jeść, rozluźniając się. Jedli w całkowitej ciszy. Było słychać tylko grzmoty, które co jakiś czas przerywały spokój. Atmosfera nie była aż tak bardzo napięta, bynajmniej dla dziewczyny. Luke za wszelką cenę chciał jak najszybciej skończyć jeść i zaszyć się w swoim pokoju.
-Wszystko w porządku? - zapytała brunetka. Zrobiła to bardzo niepewnie, bo wiedziała że blondyn nienawidził tego pytania.
-Jest ok. - odpowiedział krótko. Layla nic nie odpowiedziała tylko sięgnęła po sok, który podał jej chłopak. Gdy tylko przyłożyła szklankę do ust od razu poczuła zapach grejpfrutów. Wzięła łyka i uśmiechnęła się pod nosem.
-Sok grejpfrutowy. - powiedziała cicho z uśmiechem patrząc na blondyna, który teraz wydawał się być nieco zdziwiony.
-Wczoraj mówiłaś, że to twój ulubiony więc poszedłem dzisiaj rano do sklepu i kupiłem. - odpowiedział spuszczając nieco wzrok, pod jej bacznym spojrzeniem.
-W taką pogodę wychodziłeś z domu? - zapytała lekko zdenerwowana.
-Gdybym nie wyszedł, nie wiem co byśmy dzisiaj jedli. - powiedział poważnie.
-Przepraszam. - odpowiedziała zawstydzona dziewczyna, a chłopak tylko uniósł kącik ust do góry. Kiedy skończył jeść , od razu włożył talerz do zlewu i udał się do swojego pokoju. Był wykończony, a pogoda za oknem jeszcze bardziej go dobijała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest niedziela, więc przybywam do Was z rozdziałem 7!
Dziękuję wszystkim za te wspaniałe słowa i komentarze, wciąż nie mogę uwierzyć że komuś się podoba to ff hahaha.
Dziękuję też wszystkim, którzy w jakiś sposób reklamują mojego bloga. Nawet nie wiecie jak ważne dla mnie to jest i jak bardzo wdzięczna Wam jestem.
Dziękuję za ponad 1100 odczytów! Dla wielu może się wydawać to małą liczbą, ale dla mnie jest ogromna :D
Chciałam napisać, że z tym rozdziałem męczyłam się i to strasznie, Właściwie to ten rozdział sprawiał, że miałam wątpliwości co do założenia bloga, nie mam pojęcia czemu. Pisało mi się go ciężko, bo było mi strasznie szkoda Luke'a i takie tam.
Dlatego proszę każdego kto przeczyta ten rozdział o opinie, bo jestem ciekawa co o nim sądzicie. To dla mnie naprawde ważne : )
Jeszcze raz dziękuję i do środy!
Fajny, w sumie dużo się wyjaśniło. Ogólnie to ff jest ciekawe i bardzo je lubię. :)
OdpowiedzUsuńDo następnego. :) / @qustysia
Świetny rozdział ^^ Nareszcie wyjaśniło się co jest powodem choroby Luke'a i tego w jaki sposób traktują go rodzice. Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuń@I_love_1D59
Haha mówiłam ze jesteś genialna!!! Boże znów biedny Luke mam nadzieje za jak odstawi tabletki to będzie z nim lepiej :) kocham twoje ff i będę walczyła o 2 cześć :D nie pozbędziesz się mnie tak łatwo!!!
OdpowiedzUsuń@jaaaaaa1212
Świetny! Tyle wyjaśnień. Ciekawe kiedy między nimi już będzie bardziej luźno. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń