10/22/2014

Rozdział 12

-Wolisz bardziej czy mniej przypieczone? - zapytał przewracając kiełbaski na grillu. 

-Mi to obojętnie. - powiedziała dziewczyna kolejny raz uderzając palcami o struny. Chłopak odwrócił się w jej stronę z lekkim uśmiechem na ustach. Siedziała w siadzie skrzyżnym na krześle, obok zastawionego jedzeniem stołu. 

-Swoją drogą, - zaczął zajmując miejsce na przeciwko niej - Nie mam pojęcia, po co nam tyle jedzenia. Przecież my nigdy tego nie zjemy. A zimne będzie nie dobre. - powiedział bacznie przeglądając wzrokiem wszystko, co znajduje się na stole.

-Damy radę. Zawsze można odgrzać w mikrofali, więc problemu nie będzie. - uśmiechnęła się, dalej obserwując struny gitary. Chłopak widząc, że spodobała jej się ,,gra" uśmiechnął się szeroko .

-Widzę, że ci się spodobało.

-Można tak powiedzieć. Palce mnie bolą od przyciskania strun. - powiedziała potrząsając dłonią.

-Wyobraź sobie jak by cię bolały, gdybyś trzymała akordy. - zaśmiał sie.

-Lubię grac po swojemu. Ładnie nie? - zapytała i kolejny raz uderzyła w struny.

-Bardzo. Później ją nastroję. - zaśmiał się i wstał do grilla. Sięgnął po szczypce i nałożył sobie i dziewczynie kiełbase.

 -Proszę. - powiedział i postawił na stole talerze. - Tamte mięso jeszcze musi się trochę popiec. Chcesz jeszcze coś ? 

-Nie dzięki. - powiedziała dziewczyna nalewając ketchupu na kiełbaskę.- Mi wystarczy to co jest, a ten chleb czosnkowy nie długo włożymy na kratkę i będzie okej. - uśmiechnęła się serdecznie do blondyna. Ten odwzajemnił jej gest i wspólnie zaczęli jeść. Po jakimś czasie dziewczynę zawołali państwo Bolton, którzy wyszli na dwór. Zdziwieni spojrzeli w tamtą stronę, a potem popatrzeli po sobie. 

-Co oni mogą chcieć? - zapytała ze zdziwieniem dziewczyna, ignorując ich. Chłopak uważnie popatrzył na dziewczyne, zastanawiając się czy dobrze robi, nie zwracając uwagi na sąsiadów. 

-Powinnaś do nich podejść. - powiedział spuszczając głowę. - Wtedy dowiesz się, co chcą.

-Nie wiem, czy to jest dobry pomysł. - pokręciła głową, kiedy pani Karen ponownie zawołała dziewczynę. - Dobra. Zapytam o co chodzi. - powiedziała i wstała od stołu. Chłopak tylko popatrzał na nią i zlustrował wzrokiem jej sylwetkę. Ponownie spuścił wzrok i kontynuował jedzenie. Zastanawiał się, co takiego się stało, że dziewczyna nie miała zamiaru rozmawiać z sąsiadami skoro jeszcze nie dawno spędzała tam większość czasu. Podszedł do grilla, żeby ściągnąć z niego reszte mięsa, kiedy podeszła do niego dziewczyna. 

-I co chcieli? - zapytał nie obdarzając jej nawet spojrzeniem.

-Chcieli... żebym przyszła do nich. - powiedziała pocierając swoje ramiona. Blondyn spojrzał na nią mrużąc oczy.

-Droga wolna. - powiedział i wyminął ją, chcać zająć miejsce. Dziewczyna szybko złapała go za dłoń sprawiając, że zatrzymał się w miejscu. Najpierw spojrzał na ich dłonie, a później na jej twarz. 

-Z tobą. - powiedziała. Luke uniósł tylko brwi w geście zdziwienia i pokręcił tylko głową.

-Niby po co? Nie mam ochoty znosić ich krzywych spojrzeń i tego typu rzeczy. - powiedział i usiadł na swoje miejsce, wyplątując dłoń z jej uścisku. 

-Możesz chociaż spróbować? Proszę. - powiedziała kucając przy jego krześle. Odwrócił głowę w jej stronę i spojrzał jej w oczy, w których widział nadzieję na to, że się zgodzi. 

-Niech przyjdą tutaj. - powiedział opierając się o oparcie.

-Co? - zapytała zdziwiona.

-Niech przyjdą tutaj. Przynajmniej jedzenie się nie zmarnuje. 



-Nie nudzi wam się tutaj? - zapytała pani Karen, która starała się zachowywać jak najnormalniej, co nie umknęło uwadze chłopaka. 

-Nie... ogólnie to zawsze znajdziemy sobie jakieś zajęcie. - odpowiedziała Layla. - Luke zaczął mnie uczyć grać na gitarze. - uśmiechnęła się. 

-Sama zaczęłaś się uczyć. - zaśmiał się chłopak podnosząc wzrok, od razu natrafiając na spojrzenie mężczyzny siedzącego na przeciwko. Całe szczęście, że Layla zajmowała miejsce tuż obok blondyna, bo nie chciałby siedzieć pomiędzy sąsiadami. Atmosfera wydawała się być nawet w porządku, jednak chłopak czuł się strasznie niekomfortowo. Za każdy razem, kiedy coś powiedział, to miał wrażenie że wszyscy osądzająco się na niego patrzą , więc wolał odzywać się rzadko. 

-Ale idzie mi całkiem nieźle, prawda ? - odwróciła się w jego stronę. Uśmiechnęła się słodko i zaczęła szybko mrugać oczyma. Z uśmiechem popatrzył w jej roześmiane oczy i pokręcił głową.

-Oczywiście, że tak. 

-No ja też słyszałem, tylko myślałem że ktoś się wyżywa na tym biednym instrumencie. - odezwał się pierwszy raz pan Bolton. Luke popatrzył na niego mrużąc oczy, ale zaraz z powrotem uwagę przykuła brunetka siedząca obok niego. 

-Obrażam się. - powiedziała tonem  jak mała dziewczynka  i zrobiła urażoną minę. Wszyscy przy stoliku roześmiali się, a pan Matt zarobił dosyć mocne uderzenie od swojej żony. Luke uśmiechnął się do Layli i objął ją ramieniem.

-No już... - powiedział z uśmiechem przyciągając ją do siebie. - Praktyka czyni mistrza. 

-Dokładnie. - zgodził się pan Bolton rozmasowując obolałe ramie. - Ja tylko żartowałem. 

-No dobrze. To my na chwilę państwa przeprosimy. - powiedział Luke wstając. - Pójdziemy przygtować deser. - uśmiechnął się. 

-Nie. - zaprzeczyła pani Bolton. - To ja pójdę z Laylą, a ty zostań tutaj. - powiedziała i po chwili zniknęła z brunetką w domu. Luke tylko westchnął cicho i przeczesał dłonią swoje włosy. 

-No więc... - zaczął pan Bolton. Luuke zdał sobie sprawę, że chyba sam nie wie co chce powiedzieć, albo po prostu nie wiedział jak. 

-Więc... no dobra. Jestem facetem w końcu. - powiedział i poprawił się na swoim miejscu. - Przepraszam cię za to, jak cię potraktowaliśmy. 

-To nic. - powiedział Luke. - Jestem do tego przyzwyczajony, także nie ma co sie przejmować. 

-Pochopnie cię oceniłem. Layla nam powiedziała co nieco.  - powiedział,a blondynowi momentalnie skoczyło ciśnienie. Myślał, że może ufać brunetce, kiedy ze wszystkiego jej się zwierzał. Pan Bolton momentalnie zobaczył reakcje Luke'a, więc szybko sprostował swoją wypowiedź. - Spokojnie. Powiedziała mi tylko, że jakies tabletki na ciebie źle działały i że twoi rodzice nie spełniają się w swojej roli. To wszystko. - skończył, a chłopakowi kamień spadł z serca. Z drugiej strony od razu pomyślał, że dziewczyna przecież obiecała mu, że nikt się o tym nie dowie. 

- Na prawdę, wszyystko jest w porządku. - uśmiechnął się blado Luke.

-W każdym bądź razie... zmieniłeś się. - powiedział Matt biorąc łyka napoju. - Naprawdę widać ogromną różnicę. Wydajesz się być szczęśliwy.

-Bo jestem... - odpowiedział po chwili cichym głosem.

-To ona tak na ciebie działa, prawda ? - zapytał z uśmiechem pan Bolton. Chłopak uśmiechnął się pod nosem, ale nic nie odpowiedział bo miejsce obok zajęła dziewczyna. 

-Proszę bardzo. - powiedziała i podała chłopakowi pucharek lodów, przypadkowo dotykając jego dłoni, przez co przez ich ciała przeszedł delikatny dreszcz.

-Dzięki. - uśmiechnął się.

-I jak? Pogadaliście sobie? - zapytała Karen patrząc raz na chłopaka, raz na swojego męża.

-Tak. - odpowiedział Matt znacząco patrząc na blondyna. 



-Było nawet nieźle, prawda? - zapytała Layla zmywając naczynia, a Luke w tym czasie chował wszystko co zostało do lodówki. 

-Można tak powiedzieć. - odpowiedział przygryzając dolną wargę. 

-Nie było źle. Widać było, że się starali. - powiedziała niepewnie dziewczyna zakręcając wode i odwracając się w stronę blondyna. 

-Masz racje. Było w porządku. - uśmiechnął się. - Nie mam do nich urazy za to wszystko. To nie była ich wina, tylko zasługa moich rodziców. Byłem na nich zły, tak samo jak na ciebie na początku... - powiedział cicho spuszczając wzrok. Dziewczyna podeszła do niego i złapała go za dłonie, co od razu spotkało się z jego spojrzeniem. 

-Nie martw się już o to. Powiedzmy, że wszystko co było na początku, jest wykasowane. Teraz zaczynasz to lepsze życie. - uśmiechnęła się do niego. 

-Pan Bolton powiedział, że się zmieniłem... ty też tak uważasz ? - zapytał gładząc delikatnie jej palce. 

-Oczywiście. Zmieniłeś się nie do poznania. Myślę, że po prostu jesteś szczęśliwy. Przynajmniej mam taką nadzieję. 

-Jestem. - odpowiedział wodząc wzrokiem po jej twarzy. Przez chwilę wpatrywali się w swoje oczy, jednak po chwili blondyn przyciągnął ją do siebie i zamknął w szczelnym uścisku. 

-Lubię cię Layla.- powiedział po cichu. Dziewczyna podniosła lekko głowę i zaśmiała się. 

-Ja też cię lubie Luke. - odpowiedziała i z powrotem przyłożyła głowę do jego torsu. Chłopak westchnął ciężko, a Layla oderwała się od niego i nalała sobie soku do szklanki.

-A tak w ogóle... to jak ja się znalazłam wczoraj w pokoju? - zapytała podpierając się na bokach.

-No... przeniosłem cię. - powiedział Luke. - Zasnęłaś na pomoście. W moich ramionach... - poruszał zabawnie brwiami, a dziewczyna tylko przewróciła oczami. 

-Już tak sobie nie schlebiaj. - poklepała go po ramieniu. - A teraz chodź. - pociągnęła go za rękę i poszli usiedli na kanapie w salonie. 

-Powiedz mi, jak zaopatrujesz się na to, żeby pójść jutro na festyn, który jest tutaj organizowany? - zapytała niepewnie, patrząc na niego. Miała nadzieję, że chłopak się zgodzi, ale zrozumiałaby gdyby odmówił. 

Luke spuścił wzrok na swoje dłonie, zastanawiając się nad odpowiedzią.

-Nie wiem. - odpowiedział po chwili. - Nie jestem pewien czy to dobry pomysł.

-Luke... myślę, że to dobry pomysł. - powiedziała i złapała go za dłonie. Często tak robiła bo miała wrażenie, że dodaje mu to otuchy. Chłopak ponownie je pogładzil i spojrzał na nią. 

-W sumie... dalej nie wiem. - zaśmiał się i potarł ręką oczy.

-Czego się obawiasz? - zapytała dziewczyna, próbując wyczytać coś z jego oczu. 

Luke przez chwilę nie odpowiadał tylko popatrzał na swoje nadgarstki, których dzisiaj nie ozdabiały żadne bransoletki. Dziewczyna widząc to, przejechała po nich kciukiem.

-Ludzie gadają różne głupoty. Cała okolica o mnie mówi. Ale z drugiej strony powinienem się cieszyć. Jestem sławny. - próbował się zaśmiać, ale Layla doskonale wiedziała, że ta sytuacja jest dla niego trudna i boli go to, co inni o nim mówią. 

-Pójdziesz tam ze mną. Nie musisz zwracać uwagi na nikogo innego. - powiedziała po cichu.

-Taaak, ale to nie zmienia faktu, że wszyscy tam będą. - popatrzał na nią, ale widząc smutek i zrezygnowanie w jej oczach się poddał. - Ale pójdę tam. - powiedział a dziewczyna z uśmiechem rzuciła się w jego ramiona, oplatając rękoma jego szyję. Blondyn objął ją ramionami i schował twarz w jej włosach. - Dla ciebie. 

*


3 komentarze:

  1. Awww, świetny. Uwielbiam ich. :))
    Przepraszam, że ostatnim razem nie skomentowałam, ale czytałam na tablecie, a później zapomniałam.
    Do następnego ♥ qustysia

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział wspaniały, więcej takich scen prosze ❤ mam nadzieje że coś między nimi będzie.. Oby . Życze weny i czekam nn ❤ @myprettyKlaudia

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwwwwwwwwww takie słodkie zakończenie / @LuMiCaAs5SOS

    OdpowiedzUsuń