*
Obudziły ją padające na twarz promienie słońca. Od razu uśmiechnęła się i przeciągnęła w swoim wygodnym łóżku. Sięgnęła po budzik stojący na szafce i spojrzała na godzinę. Zdziwiła się widząc blisko trzynastą popołuniu, ale nie miała zamiaru wstawać. Z uśmiechem mruknęła pod nosem i przytuliła się ponownie do poduszki. Dziwnie się czuła, bo była niesamowicie szczęśliwa. Chciałaby powiedzieć, że nie wie co jest tego przyczyną, ale skłamałaby. Doskonale zdawała sobie sprawę, że powodem jej uśmiechu jest pewien blondyn. Na wspomnienie o nim znowu zaśmiała się do siebie i pokręciła z niedowierzaniem głową, zastanawiając się co w nią wstąpiło. Od kilku dni dogadywali się znakomicie a sytuacja ktróra miała miejsce, kiedy uciekła z grilla zapoczątkowała coś, co było dla nich zupełnie nowe i nieznane.
Luke też bardzo się zmienił. Przestał brać tabletki, co podziałało na niego zbawicielsko. Nie jest przygnębiony, można by rzec że energia go rozpiera. Dużo się uśmiecha, chociaż czasem ma momenty, kiedy jest przybity, ale wtedy wie że ma oparcie w Layli. Ogólnie bardzo pomogło mu to, że po prostu ktoś poświęca mu chociaż trochę uwagi.
Layla z sąsiadami nie rozmawiała od feralnego spotkania u nich. Nie miała zamiaru tłumaczyć się z tego co zrobiła, ale miała nadzieję że państwo Bolton przemyślą to co powiedzieli. Dużą winę ponoszą tutaj rodzice chłopaka, rozpowiadając wszystkim różne głupoty. Prawda jest taka, że Layla nawet kiedy była z chłopakiem w sklepie, to widziała te wszystkie spojrzenia ludzi wokół. Te niedyskretne obgadywanie i zerkanie na jego nadgarstki, które były całe w bliznach. Luke nosił bransoletki żeby choć trochę je zasłonić, ale często zapominał ich z domu lub nie brał celowo, bo nie było mu wygodnie w taki upał który panował na dworzu.
Rodzice Luke'a nie odzywali się od wyjazdu. Nie dzwonili, nie pisali, kompletnie żadnego odezwu. Ale Luke też specjalnie za nimi nie tęsknił. Wiedział, że ma oparcie w dziewczynie więc nie miał zamiaru odezwać się do rodziców.
Layla podniosła się do pozycji siedzącej i przeczesała swoje włosy. Przez chwilę zastanawiała się, co robi Luke, ale gdy wsłuchała się w pozorną ciszę usłyszała odgłos odbijanej piłki. Zczołagała się z łóżka i poszła do łazienki. Gdy wykonała poranną toalete, zeszła do kuchni ubrana w krótkie, niebieskie spodenki i biały top. Otworzyła lodówkę i zobaczyła, że dziś blondyn również przyrządził jej koktajl tylko tym razem z truskawek. Z uśmiechem sięgnęła po niego i upiła łyk, delektując się chłodnym napojem. Odwróciła się w stronę okien i po chwili skierowała się na taras. Gdy wyszła na drewnianą powierzchnię od razu uderzył w nią podmuch gorąca. Przysłoniła oczy dłonią i powoli zeszła po schodkach. Bosymi stopami stąpała po trawie idąc w kierunku mini boiska do koszykówki, które znajdowało się za domem. Po chwili zatrzymała się w miejscu i zobaczyła blondyna, który zapewne już kolejny raz trafił celnie do kosza.
-Brawooo ! - krzyknęła rozentuzjonowana i zaczęła bić chłopakowi brawa. Ten odwrócił się w jej stronę i z uśmiechem przygryzł dolną wargę, co nie działało na dziewczynę dobrze zważając na fakt, że dodatkowo był bez koszulki.
-Szkoda, że nie było cię tu wczesniej. A tak poza tym, dzień dobry. - uśmiechnął się przysłaniając dłonią oczy i podchodząc do niej.
-Dzień dobry. - powiedziała niewiedzieć czemu lekko speszona.
-Lubisz truskawki? - zapytał odwracając się w stronę kosza i z tego miejsca do niego rzucając, jednak nie celnie.
-Lubię. - powiedziała cicho. - Dziękuję kolejny raz.
-To żaden problem. Przecież robie sobie, to co to za różnica czy wrzucę do miksera kilka truskawek więcej. - zaśmiał się patrząc na nią. Przez chwilę wpatrywali się w siebie bez słowa, jednak dziewczyna przerwała to swoim głosem.
-Trochę gorąco tu na słońcu, chyba pójdę stanąć po drugiej stronie boiska. Tam jest przynajmniej cień.
-Jasne, jak przejdziesz na boso po tych rozrzażonych płytkach to nie ma problemu. - powiedział próbując zamaskować powagą swoje rozbawienie.
-Mam nadzieję, że nie będę miała takiego problemu. - powiedziała patrząc na niego. Podeszła do brzegu boiska i szybkim krokiem na nie weszła, jednak bardzo szybko w podskokach je opuściła, co wywołało głośny śmiech blondyna. Stanęła z powrotem na trawie i zaczęła pocierać poparzone stopy.
-A nie mówiłem? Czemu mi nigdy nie wierzysz? - zapytał próbując opanować swoje rozbawienie.
-Bo zazwyczaj sobie ze mnie żartujesz. - powiedziała z wyrzutem. - Ale ja chce tam iść. - powiedziała obrażonym tonem. Blondyn widząc to przewrócił oczami i podszedł do niej, szybkim ruchem biorąc ją na ręcę, co wywołało głośny pisk dziewczyny.
-Zwariowałeś?! - krzyknęła wystraszona, ale nie wiedziała czy tym, że nie ma nóg na podłożu czy tym, że jest tak blisko blondyna. Objęła chłopaka za szyje i spojrzała mu w oczy, które z takiego bliska wydawały się być jeszcze bardziej niebieskie. Przez chwilę zatonęła w nich, co spotkało się z cichym śmiechem chłopaka. Podrzucił ją w ramionach co wywołało u niej jeszcze większy strach i ciasniejsze oplecenie go rękoma i przeszedł przez boisko. Postawił ją na chłodnej trawie i otrzepał ręcę, jakby wykonał ciężką robote. Dziewczyna tylko uderzyła go w ramie i zrobiła obrażoną minę. Luke zaśmiał się i podbiegł po piłkę, po czym od razu celnie wrzucił ją do kosza. Widząc, że dziewczyna dalej udaje obrażoną uniósł brwi do góry i pokręcił głową.
-Co znowu jest? - zapytał łapiąc piłkę w ręce.
-Powinieneś wiedzieć. - powiedziała obrażona i usiadła na trawie.
-Hmmm... opcji jest kilka. - zaśmiał się odbijając piłkę. - Albo się wystraszyłaś. - powiedział śmiejąc się. - Albo onieśmieliła cię moja bliskość. - wyszeptał i poruszył zabawnie brwiami.
Layla nic nie odpowiedziała, tylko szybkim ruchem sięgnęła po wąż leżący obok niej i odkręciła wodę, która bardzo silnym strumieniem uderzyła w nagi tors chłopaka. Wydawało się jakby blondyn chciał coś krzyknąć, ale głos uwiązł mu w gardle. Brunetka widząc to wybuchła niepochamowanym śmiechem.
-Ona jest lodowata! - krzyknął, czym jeszcze bardziej rozbawił dziewczynę. Po chwili podszedł do niej szybkim krokiem i wyrwał jej z ręki węża. Zmniejszył ciśnienie i również oblał Layle.
-Teraz jesteśmy kwita. - powiedział. Brunetka spojrzała na niego groźnie, jednak po chwili oboje śmiali się w niebogłosy.
Całe zdarzenie z okna obserwowali państwo Bolton. Nie mieli pojęcia, co Layla zrobiła że Luke stał się teraz innym człowiekiem. Jednak przyszło im potem do głowy, że cały czas taki był tylko oni nie potrzebnie go ocenili w taki sposób. Męczyły ich teraz wyrzuty sumienia i zastanawiali się, jak mogą naprawić ten błąd.
*
-Nuuudzi mi sięęęę. - powiedziała ociągliwie dziewczyna leżąc w salonie na kanapie. Chłopak uśmiechnął się pod nosem i pokręcił tylko głową. Stał w kuchni i przyprawiał mięso na jutrzejszego grilla, którego postanowił razem z Laylą zrobić. Co prawda nie widział miny dziewczyny, mając spuszczoną głowę w dół i będąc odwróconym do niej tyłem, jednak był pewny, że jej mina by go jeszcze bardziej rozśmieszyła. Nie mógł wyjść z podziwu, jak bardzo zmieniła się ich relacja w ostatnim czasie. Zastanawiał się, jakie uczucia mu towarzyszyły, ale zdecydowanie polubił dziewczynę.
-To znajdź sobie jakieś zajęcie. - powiedział jakby to było najbardziej oczywiste.
-Zrobiłam dzisiaj wszystko, co mogłam zrobić. - zaczęła, kiedy on przygotowywał szaszłyki. - Byliśmy na dworze, grałam trochę w kosza, słuchałam muuzyki, no po prostu wszystko. - skończyła wymieniać, a chłopakowi nie schodził uśmiech z twarzy.
-Jeżeli chcesz... - zaczął bardzo niepewnie, powoli odwracając się w jej stronę. Zobaczył zachęcający i wyczekujący uśmiech dziewczyny, który wcale nie dodawał mu pewności siebie. - Jeżeli chcesz, to możemy się przejść... gdzieś. - dokończył i przygryzł wargę, wyczekując reakcji dziewczyny.
-Jasne, że możemy gdzieś pójść. Nie jest gorąco, bo słońce właśnie zachodzi. Tylko gdzie? - spojrzała na blondyna, a ten spuścił głowę. Nie chciał, żeby Layla pomyślała o jego pomyśle w sposób, w który nie chciał żeby pomyślała. Powoli podniósł głowę i spojrzał w okno.
-W sumie to... do lasu nie mam zamiaru juz iść. - zaśmiał się. - I tak nie wiem, jakim cudem nie przyniosłem ze sobą żadnych kleszczy. Ale myślałem, że może wzdłuż jeziora... to taka mała plaża. W sumie nie wiem jak długa, bo nigdy nawet po niej nie szedłem. - mówił drapiąc się po głowie.
-Jasne. - ucieszyła się Layla, a chłopakowi kamień spadł z serca. - Dobry pomysł. Tylko teraz ubiorę japonki. Piasek pewnie będzie już zimny, a nie chce mieć kolejnego problemu na głowie.- zaśmiała się. - To kiedy idziemy?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jest kolejny rozdział, dałam rade go dodać bo dzisiaj również nie poszłam do szkoły. Dziękuję wszystkim, którzy czytają i komentują i w ogóle lubią to ff :D Jeżeli mam być szczera, to traktuje to opowiadanie jak moje własne dziecko, naprawde. Moja siostra się ze mnie nasmiewa no ale cóż, serio je bardzo bardzo kocham hah.
A i dziękuję jeszcze za 1500 (!) odczytów! To wspaniałe :")
Więc do niedzieli! : )
P.S Następny rozdział jest moim najwspanialszym, najukochańszym i wszystko moim naj i zawsze placze jak go czytam bo jestem taka uczuciowa hah. Jest taki kdhbhgbhkfdbfhk dla mnie, więc mam nadzieję, że Wam się spodoba. : )
Ten rozdział jest super rhporejh, to nie wiem jaki będzie kolejny xD
OdpowiedzUsuńjuż się nie mogę doczekać ♥
wehgpew
Do następnego ♥ / qustysia
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeju jest cudowny ❤❤ takie momenty uwiebiam djjsvsjshshd ❤ oby w następnym się pocałowali , czekam na następny i życze weny skarbie @myprettyKlaudia
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńLuke bez koszulki ^ω^ oni muszą być ze sobą, no muszą no nie ma innej opcji!!! Rozdział cudowny słońce ♡
OdpowiedzUsuń@Queen_Pillow
Świetny rozdział ^^ bardzo mi się podoba. Boltonowie nareszcie zrozumieli że źle oceniali Luke'a. I bardzo dobrze że mają wyrzuty sumienia! Cudowny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ♥
@Nutella393
awww Layla i Luke+pewnie jakiś romantyczny spacerek po plaży <3 następny rozdział będzie taki ufxedfsa więc lece czytać! x
OdpowiedzUsuń@teamthevampsx