10/29/2014

Ogloszenie!

Bardzo, bardzo, bardzo przepraszam ale rozdzialu dzisiaj nie bedzie. Nie mam dostepu do internetu na moim laptopie i probowalam wszystkiego, ale nie jestem w stanie go dodac. Nawet teraz pisze z mojego telefonu. Sprobuje dodac go w sobote jak bede u cioci, ale nie wiem czy bede mogla sie zalogowac :(
Dlatego rozdzial pojawi sie najprawdopodobniej WE WTOREK.
Bardzo przepraszam :"(

10/26/2014

Rozdział 13

BARDZO RPOSZĘ O GŁOSY W ANKIECIE! : ) 
---------------------------------------------------------------------------->


-O Boże święty... może jeszcze wrócimy do domu? - zapytał chłopak błagalnym tonem. Dziewczyna jednak ciągle zaprzeczała i dalej ciągnęła go za rękę przez tłum ludzi. Luke był zdziwiony, że jest ich tak dużo. Miał nadzieję, że nie będzie ich tak wielu, ale jednak nadzieja matką głupich. 

-Dokąd własciwie idziemy? - zapytał chłopak, kiedy nie zwalniali kroku.

-Musimy znaleźć państwa Bolton. Siedzą przy jednym ze stolików. - chłopak słysząc to tylko przewrócił oczami. Kiedy w końcu doszli do jednego ze stolików, przywitali się z sąsiadami i zajęli miejsca. Layla od razu zaczeła żywiołowo z nimi rozmawiać, za to Luke skupił się na podziwianiu wystroju. Cała imprez odbywała się na dworze. Było poustawianych mnóstwo okrągłych drewniancyh stolików, a do nich cztery krzesełka. Na dworze było juz ciemno i światło dawały tylko reflektory ze sceny i poustawiane lampy. Na scenie wystepowały różne zespoły, ale był też stół dj'a więc muzyka była różna.

-Co dla ciebie? - zapytał pan Bolton. Luke nawet się nie zorientował, ale poczuł jak Layla szturchnęła go w ramie. Dopiero teraz zauważył stojacego przy nim kelnera pobliskiego baru. 

-Yyyy sok jabłkowy. - powiedział wciąż oderwany od rzeczywistości. Odwrócił wzrok w stronę brunetki, a ta spojrzała na niego z niezrozumieniem. 

-Nie wyspałeś się Luke czy co? - zapytała pani Karen. 

-Można powiedzieć, że byłem zajęty w nocy. Byliśmy... - uśmiechnął sie lekko i spojrzał na dziewczyne, która cicho się zaśmiała. Przy stole nagle zapanowała cisza, a państwo Bolton dziwnie popatrzeli na nich. Luke ponownie spojrzał na Layle i obydwoje roześmiali się głośno.

-Pisaliśmy piosenkę. -  sprostował Luke uspokajając się. Brunetka namówiła Luke'a, żeby napisał jakąś wesołą piosenkę, bo po przeglądnięciu jego teczk, do której otrzymała dostęp stwierdziła, że brakuje czegoś wesołego. Jednak chłopak nie chciał się zgodzić, chyba że dziewczyna mu pomoże. Tak więc całą noc pisali piosenkę, kładąc się spać dopiero o wpół do szóstej rano. Blondyn w swoich wspomnieniach nie mógł zapomnieć o tym, że spali w swoich ramionach u niego w pokoju. Jednak wynikało to tylko i wyłącznie ze zmęczenia. 

-Piosenkę? Jakiś hit? - zapytał pan Matt biorąc ze stołu orzeszki. 

-Już jest. - powiedziała Layla. - Dzisiaj śpiewalismy go tak często, że nauczylismy się tekstu na pamięć. Tylko jest jeden problem. - powiedziała ze smutkiem i spuściła głowę. - Luke umie śpiewać, a ja nie. - powiedziała i pociągnęła nosem, udając że płacze. Wszyscy przy stole się roześmiali, a blondyn tylko przytulił ją do siebie.

-No już... nie płacz . - zaśmiał się chłopak i pocałował ją we włosy. Dla Layli i Luke'a takie zachowanie ostatnio było normą, jednak państwo Bolton byli nie mało zaskoczeni, taką relacją tych dwojga. 

-Mi najbardziej podoba się zwrotka, którą całą wymyśliła Layla. - zaśmiał się brunet, a Layla przypominając sobie dokładne słowa tego fragmentu również się zaśmiała. 

Rozmawiali bardzo długo i faktycznie atmosfera była wspaniała. Jednak zawsze musiało być coś, co popsuło chłopakowi humor. Mianowicie niektórzy ludzie, którzy nie szczędzili nie miłych słów na jego temat. Inni nie zdawali sobie sprawy, że on to wszystko słyszał. Dopiero teraz zaczął się zastanawiać, ja bardzo podli byli jego rodzice i co nawymyślali na jego temat. 

-Luke, wszystko w porządku? - zapytała Layla poszturchując go lekko. Spojrzał na nią lekko nie przytomnym wzrokiem i uśmiechnął się.

-W jak najlepszym. 

-A pójdziemy zatańczyć? - zrobiła słodką minkę i zamigotała swoimi długimi rzęsami. Dopiero teraz zauważył, że przy stoliku siedzą sami bo sąsiedzi są na parkiecie. Blondyn nie chciał robic jej przykrości, więc zgodził się. Podeszli bliżej sceny i zaczęli kołysać się w rytm muzyki. On położył jedną dłoń na jej talii, a drugą złapał ją za dłoń, a ona położyła dłoń na jego ramieniu. Podrygiwali w dosyć szybki rytm muzyki, co jakiś czas śmiejąc się z poczynań pana Matta. Jednak Luke bardzo uważnie słyszał głosy niektórych ludzi wokół typu ,,Jak ci ludzie z nim wytrzymują", ,,Ta dziewczyna się marnuje, niech lepiej uważa.", , Nie powinien był w ogóle tu przychodzić, wróć do psychiatryka." Z całych sił starał się nie zwracać na to uwagi, ale te słowa zaczęły mu się juz odbijać echem w głowie.

-Zaraz będzie konkurs talentów. Może się zgłosisz? - zapytała dziewczyna stając na palcach, żeby mógł ją usłyszeć. Luke tylko się zaśmiał i od razu pokręcił głową. - Proszę.

-Nie Layla. Tym razem nie. - powiedział z delikatnym uśmiechem patrząc jej w oczy. 

-Niech ci będzie. - zrezygnowała, kiedy wracali do stolika. Zajęli miejsce na krzesełkach i od razu dołączyli do nich państwo Bolton.

-Boże, już więcej z toba nie tańczę. - powiedziała pani Karen.

-A co ja takiego zrobiłem ? - zapytał czując się niewinnym pan Matt. 

-Poza tym, że prawie mi nogi połamałes to nic. - odpowiedziała mu z przekąsem. 

Kolejne minuty spędzali na siedzeniu i jedzeniu różnych fast foodów. Luke juz całkowicie nie zwracał uwagi na wszystkich ludzi, tylko cieszył się dobrym towarzystwem. 

-Luke... jak bardzo będziesz na mnie wkurzony i co mi zrobisz jak ci powiem, że zgłosiłam cię do konkursu? - zapytała bardzo niepewnie dziewczyna. Chłopak słysząc to udławił się własnym jedzeniem. 

-Powiedz, że tylko żartujesz . - powiedział zezłoszczony. Layla tylko pokręciła głową, obserwując uważnie jego zachowanie. - Dlaczego to zrobiłaś?! - zapytał nieźle wkurzony na dziewczynę. Gwałtownie oparł się o swoje oparcie i zaczął przeczesywac swoje włosy. Nie miał zamiaru występować przed masą tych wszystkich ludzi.

-Luke, uważamy że to jest świetny pomysł. - powiedziała Karen, co spotkało się z jego krzywym spojrzenie. - Daj spokój i nie zwracaj uwagi na tych snobów. - machnęła ręka na ludzi wokół. - Naprawdę, masz wakacje ciesz się nimi. 

-Możesz zaśpiewać ta piosenkę, co napisaliście. - wtrącił Matt. - Serio nie przejmuj się nimi. 

Luke siedział przez jakiś czas cicho, kiedy w końcu głęboko westchnął i podniósł się ze swojego miejsca. Wszyscy ze zdziwieniem się na niego popatrzeli, będąc przekonanym, że chłopak pójdzie do domu. On jednak tylko wyciągnął rękę w stronę Layli. 

-Chyba nie chcesz, żebym poszedł tam sam? - zapytał po cichu. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i ujęła jego dłoń. 

-Powodzenia Luke! Rozwal tych snobów! - usłyszał krzyk pana Boltona i zasmiał się cicho.

-Matt! Ciszej bądź. - powiedziała Karen do swojego męża, co jeszcze bardziej go rozbawiło.

-Bardzo jesteś na mnie zły? - zapytała Layla splatając ich palce razem. Luke odwrócił sie w jej stronę uśmiechając się lekko.

-Nie jestem zły. - odpowiedział. Doszli pod samą scenę, kiedy w końcu wyczytali imię i nazwisko chłopaka. Wszedł na scenę zaraz po tym, jak dostał od Layli całusa w policzek i kopniaka na szczęście. Dostał od organizatorów gitarę i podszedł do mikrofonu. Spojrzał w dół sceny i zobaczył dziewczynę która kurczowo ściskała kciuki uśmiechając się do niego. Stała tuż obok tych gburowatych ludzi, którzy  teraz patrzeli na niego z pogardą. Zastosował się do rad sąsiadów i przestał na nich kompletnie zwracać uwagę.

-Wykonam piosenkę autorstwa mojego i dziewczyny, która jest moją najwspanialszą przyjaciółką i chyba najważniejszą dla mnie osobą, jak na ten czas. - powiedział pogrywając cicho na gitarze żeby rozgrzać palce. - Piosenka nosi tytuł... Eighteen. - powiedział i uśmiechnął się lekko. Nie minęło kilka sekund, a blondyn zaczął wygrywać melodie po chwili dołączając  swój śpiew. Przez cały czas starał się skupić na śpiewaniu i nie mysleć o tym, co inni moga pomyśleć. Z sekundy na sekunde wczuwał się coraz bardziej, przez co piosenka była jeszcze żywsza. Często zmieniał głos, co wywoływało uśmiechy na widowni. Kiedy śpiewał solówkę napisaną przez Layle uważnie na nią patrzał robiąc różne zalotne miny w jej kierunku, co wywoływało u niej śmiech. Zobaczył również, że państwo Bolton także stoją już przy scenie podrygując w takt muzyki. I tak najlepiej bawiącą się osobą była Layla, która cały czas śpiewała i tańczyła, oczywiście mając wciąż zaciśnięte kciuki. Cały występ zakończył spektakularny wokal i solówka gitarowa. Kiedy skończył wszyscy zaczęli mu bić brawa, oprócz oczywiście znajomych mu państwo obgadywaczy. Ukłonił się w stronę widowni i z uśmiechem zbiegł ze sceny, od razu wpadając w ramiona dzewczyny. 

-To było niesamowite! - krzyknęła kiedy okręcił ją wokół własnej osi. W między czasie dziewczyna złapała go za twarz, żeby spojrzeć mu w oczy, z których teraz biła niesamowita radość. Dopiero kiedy się zatrzymali, zdali sobie sprawę z tego, jak blisko siebie znajdują się ich usta. Przez nadmiar adrenaliny oboje przymknęli lekko oczy i zaczęli się do siebie jeszcze bardziej zbliżać. Wydawałoby się, że w tym momencie oboje bardzo tego pragnęli i była to idealna okazja żeby w końcu udowodnili samym sobie, jak bardzo im zależy.

-Luke, to było wspaniałe! - usłyszał i poczuł silne uderzenie w ramię. Od razu podniósł wzrok na oczy dziewczyny, które tak jak jego teraz pociemniały. Oszołomiony powoli oderwał wzrok od dziewczyny i jej ust i spojrzał na Matta.

-Dziękuje. - powiedział uśmiechając się lekko. Odchrząknął znacząco i postawił Layle na ziemi, która też zaczeła ostentacyjnie kaszleć i otrzepywaś niewidzialny kurz ze swoich krótkich spodenek, jak to miała w zwyczaju w niezręcznych sytuacjach. 

-Piosenka jest po prostu świetna. Ja chce demo na płycie. - zaśmiała się Karen. 

Luke również się zaśmiał i rozglądnął po ludziach, którzy stali teraz niedaleko niego. Po ich minach mógł stwierdzić, że chyba mogli zmienić o nim chociaż troche zdanie. Patrzyli na niego jakby z uznaniem i ... szacunkiem? Tak, to chyba było dobre określenie. Po chwili spojrzał na Layle, która teraz miała wzrok spuszczony na swoje trampki. Westchnął cicho i przeczesał dłonią swoje włosy. Miał wyrzuty sumienie, że tak to się wszystko potoczyło. Nie wiedział czemu, tak bardzo pragnął pocałować dziewczynę. Miał tylko nadzieję, że ta sytuacja nie wpłynie na ich relacje. 

-To którą zwrotkę napisała Layla? - zapytał mężczyzna. 

-Tą o nieprzyzwoitym tatuażu. - zaśmiał się Luke. Popatrzał na dziewczynę, która teraz również się  śmiała.

-A wydaje się być taka grzeczna. - zaśmiał się. 

Ogłoszenie wyników miało nastąpić na koniec całej zabawy. W tym czasie wszyscy tańczyli, tylko Layla i Luke siedzieli przy stole, mało co sie do siebie odzywając. 

-Może też zatańczymy? - zapytał Luke. Dopiero później stwierdził, że mógł poczekać bo teraz były wygrywane same wolne piosenki. 

-Jasne. Jeżeli mamy tutaj siedzieć i się w ogóle nie odzywać, to chodźmy. - powiedziała wstając. Chłopak tylko przewrócił oczami i wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny. Ta ujęła ją i razem poszli bliżej sceny. Ona położyła ręce na jego ramionach, a on na jej talii. Byli bardzo skrępowani tym wszystkim, co wydarzyło się kilka chwil wcześniej. 

-Przepraszam. - powiedziała brunetka kiedy kolejny raz przypadkowo nadepnęła mu na stopę. 

-Nic nie szkodzi. - uśmiechnął się kiedy podniosła na niego wzrok. - Już prawie nie czuje nóg.

-Ej... wcale tak  wiele razy ci nie nadepnęłam. - powiedziała z oburzeniem dziewczyna, co spotkało się tylko ze śmiechem chłopaka.

-Niech ci będzie. Tylko z... 75. - zaśmiał sie ponownie przez co oberwał w ramię. Po chwili juś w spokoju, bez sprzeczek poruszali się w rytm muzyki patrząc sobie w oczy. Doskonale wiedzieli, że to co ich połączyło nie było przyjaźnią. Ewidetnie między nimi coś zaiskrzyło, ale obydwoje bali się do tego przyznać.

-To kiedy masz tą swoja upragnioną osiemnastkę? - zapytała dziewczyna wplatając palce w jego włosy. W tym momencie ponosiła ich chwila, ale mieli nadzieje że nie podejmą żadnej pochopnej decyzji której potem mogą żałować. 

-A która jest godzina? -zapytał z uśmiechem przyciągając ją za biodra jeszcze bardziej do siebie.

-Hmmm... nie wiem. Chyba z pętnaście, dwadzieścia po północy. - powiedziała dziewczyna nieustannie bawiąc się jego włosami i nie spuszczając wzroku z jego błękitnych oczu. 

-To wygląda na to, że już mam. - powiedział również zatapiając się w jej spojrzeniu i zakładając pasmo włosów za ucho. Ta chwila bez wątpienia była dla nich magiczna i niezapomniana. Znaczyła dla nich zbyt wiele i była zbyt prawdziwa, żeby w tym momencie to uczucie było mylne. 

-Masz dzisiaj urodziny? - zapytała ze zdziwieniem i zawodem, że nic o tym nie wiedziała. 

-Powiedzmy, że tak. 

- W takim razie... wszystkiego najlepszego. - uśmiechnęła się Layla stając na palcach i złączając ich usta w pocałunku. Właściwie to tylko delikatnie je musnęła, ale wywołało to mnóstwo tzw. motyli w brzuchu zarówno u Layli jak i u blondyna. Po tym krótkim, o ile można go tak nazwać pocałunku, dziewczyna z przymkniętym powiekami odsunęła się od chłopaka.Po chwili otworzyła oczy i od razu natrafiła na wręcz zszokowane spojrzenie Luke'a.

-Przepraszam. - powiedziała cicho, a jej spojrzenie od razu zmieniło się na wystraszone i speszone.

-Nie masz za co. - powiedział wciąż zdziwiony chłopak. - Ale ja... dziękuję za życzenia. - dokończył kładąc dłoń na jej policzku i przyciągnął ją do siebie żeby ponownie złączyć ich usta w pocałunku. Tym razem był on o wiele bardziej czuły i pewny, ponieważ zainicjował go blondyn. Layla  nie była pewna tego, co robili jednak po chwili w pełni oddała pocałunek. Przez tą chwilę Luke starał się przelać całe uczucie, które mu towarzyszyło na dziewczynę. Delikatność, jaką był otoczony ten pocałunek była wręcz namacalna. Po chwili chłopak ostatni raz cmoknął dziewczyne w usta i spojrzeli sobie głęboko w oczy. Oboje byli z jednej strony szczęśliwi, a z drugiej zastanawiali się czy dobrze zrobili stawiając siedmiomilowy krok w ich relacji. Luke odwrócił wzrok lekko w lewą stronę i zobaczył państwa Boltona, którzy niedyskretnie się im przyglądali. Zaśmiał się cicho, kiedy mu pomachali. 

-Chyba mamy widownie. - szepnął i z powrotem odwrócił się w stronę dziewczyny. Ich twarze wciąż znajdowały się bardzo blisko siebie, tak że Luke specjalnie zachaczał swoim nosem o nos dziewczyny, co wywoływało uśmiech na jej twarzy. 

-O Boże... niech się zajmą swoimi sprawami. 

-Od kiedy jesteś taka uprzejma? - zapytał, kciukiem kreśląc różne znaki na jej policzku. Nie był nawet świadomy, że rysował kształt serc.

-Od teraz. - powiedziała i schowała głowę z zagłębieniu jego szyji, obejmując ciasno jego kark. On przyciągnął ją jeszcze bardziej do siebie i schował głowę w jej rozpuszczonych włosach. 

-Idziemy do domu? - usłyszał szept dziewczyny. - Jestem strasznie zmęczona. 

-Jeżeli tego chcesz. - powiedział i niechętnie wypuścił ją ze swojego objęcia. Wspólnie odeszli do Karen i Matta, żeby się z nimi pożegnać i poszli w stronę domu. Na początku spletli swoje palce razem, jednak po chwili Luke objął dziewczynę w pasie i tak wracali do domu. Nie odzywali się do siebie, ale to nie było dla nich uciążliwe. Im bliżej byli domu, tym bardziej muzyka cichła i zastępowało ją świergotanie świerszczy. Kiedy doszli do domu od razu skierowali się do swoich pokoi. Luke dopiero teraz sobie przypomniał, że miało nastąpić ogłoszenie wyników konkursu. Jednak to nie było teraz ważne. Ciągle zastanawiał się czy relacja między nim i dziewczyną ulegnie zmianie. Bał się tego, że mogła znaczyć dla niego o wiele więcej niż by chciał. Nie miał zamiaru w nic się angażować. Obawiał się, że mógłby ją zranić, tym bardziej że ma trudny charakter. A poza tym, nie długo ich kontakt się urwie i nie będą mieli ze sobą już nic wspólnego. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Proszę bardzo : ) Od dawna już się zapowidało na ten pocałunek, więc to nie powinno być zdziwienie chociaż szczerze mówiąc ja mam straszny fangirling jeżeli chodzi o Luke'a i Layle fjekgnejklnerk *.*
Nawet nie wiecie jak ich kocham i jak bardzo się z nimi zżyłam, a tymczasem w czwartek napisałam epilog i codzinnie płacze jak głupia, no cóŻ...
Miłego dnia i do środy! 



10/22/2014

Rozdział 12

-Wolisz bardziej czy mniej przypieczone? - zapytał przewracając kiełbaski na grillu. 

-Mi to obojętnie. - powiedziała dziewczyna kolejny raz uderzając palcami o struny. Chłopak odwrócił się w jej stronę z lekkim uśmiechem na ustach. Siedziała w siadzie skrzyżnym na krześle, obok zastawionego jedzeniem stołu. 

-Swoją drogą, - zaczął zajmując miejsce na przeciwko niej - Nie mam pojęcia, po co nam tyle jedzenia. Przecież my nigdy tego nie zjemy. A zimne będzie nie dobre. - powiedział bacznie przeglądając wzrokiem wszystko, co znajduje się na stole.

-Damy radę. Zawsze można odgrzać w mikrofali, więc problemu nie będzie. - uśmiechnęła się, dalej obserwując struny gitary. Chłopak widząc, że spodobała jej się ,,gra" uśmiechnął się szeroko .

-Widzę, że ci się spodobało.

-Można tak powiedzieć. Palce mnie bolą od przyciskania strun. - powiedziała potrząsając dłonią.

-Wyobraź sobie jak by cię bolały, gdybyś trzymała akordy. - zaśmiał sie.

-Lubię grac po swojemu. Ładnie nie? - zapytała i kolejny raz uderzyła w struny.

-Bardzo. Później ją nastroję. - zaśmiał się i wstał do grilla. Sięgnął po szczypce i nałożył sobie i dziewczynie kiełbase.

 -Proszę. - powiedział i postawił na stole talerze. - Tamte mięso jeszcze musi się trochę popiec. Chcesz jeszcze coś ? 

-Nie dzięki. - powiedziała dziewczyna nalewając ketchupu na kiełbaskę.- Mi wystarczy to co jest, a ten chleb czosnkowy nie długo włożymy na kratkę i będzie okej. - uśmiechnęła się serdecznie do blondyna. Ten odwzajemnił jej gest i wspólnie zaczęli jeść. Po jakimś czasie dziewczynę zawołali państwo Bolton, którzy wyszli na dwór. Zdziwieni spojrzeli w tamtą stronę, a potem popatrzeli po sobie. 

-Co oni mogą chcieć? - zapytała ze zdziwieniem dziewczyna, ignorując ich. Chłopak uważnie popatrzył na dziewczyne, zastanawiając się czy dobrze robi, nie zwracając uwagi na sąsiadów. 

-Powinnaś do nich podejść. - powiedział spuszczając głowę. - Wtedy dowiesz się, co chcą.

-Nie wiem, czy to jest dobry pomysł. - pokręciła głową, kiedy pani Karen ponownie zawołała dziewczynę. - Dobra. Zapytam o co chodzi. - powiedziała i wstała od stołu. Chłopak tylko popatrzał na nią i zlustrował wzrokiem jej sylwetkę. Ponownie spuścił wzrok i kontynuował jedzenie. Zastanawiał się, co takiego się stało, że dziewczyna nie miała zamiaru rozmawiać z sąsiadami skoro jeszcze nie dawno spędzała tam większość czasu. Podszedł do grilla, żeby ściągnąć z niego reszte mięsa, kiedy podeszła do niego dziewczyna. 

-I co chcieli? - zapytał nie obdarzając jej nawet spojrzeniem.

-Chcieli... żebym przyszła do nich. - powiedziała pocierając swoje ramiona. Blondyn spojrzał na nią mrużąc oczy.

-Droga wolna. - powiedział i wyminął ją, chcać zająć miejsce. Dziewczyna szybko złapała go za dłoń sprawiając, że zatrzymał się w miejscu. Najpierw spojrzał na ich dłonie, a później na jej twarz. 

-Z tobą. - powiedziała. Luke uniósł tylko brwi w geście zdziwienia i pokręcił tylko głową.

-Niby po co? Nie mam ochoty znosić ich krzywych spojrzeń i tego typu rzeczy. - powiedział i usiadł na swoje miejsce, wyplątując dłoń z jej uścisku. 

-Możesz chociaż spróbować? Proszę. - powiedziała kucając przy jego krześle. Odwrócił głowę w jej stronę i spojrzał jej w oczy, w których widział nadzieję na to, że się zgodzi. 

-Niech przyjdą tutaj. - powiedział opierając się o oparcie.

-Co? - zapytała zdziwiona.

-Niech przyjdą tutaj. Przynajmniej jedzenie się nie zmarnuje. 



-Nie nudzi wam się tutaj? - zapytała pani Karen, która starała się zachowywać jak najnormalniej, co nie umknęło uwadze chłopaka. 

-Nie... ogólnie to zawsze znajdziemy sobie jakieś zajęcie. - odpowiedziała Layla. - Luke zaczął mnie uczyć grać na gitarze. - uśmiechnęła się. 

-Sama zaczęłaś się uczyć. - zaśmiał się chłopak podnosząc wzrok, od razu natrafiając na spojrzenie mężczyzny siedzącego na przeciwko. Całe szczęście, że Layla zajmowała miejsce tuż obok blondyna, bo nie chciałby siedzieć pomiędzy sąsiadami. Atmosfera wydawała się być nawet w porządku, jednak chłopak czuł się strasznie niekomfortowo. Za każdy razem, kiedy coś powiedział, to miał wrażenie że wszyscy osądzająco się na niego patrzą , więc wolał odzywać się rzadko. 

-Ale idzie mi całkiem nieźle, prawda ? - odwróciła się w jego stronę. Uśmiechnęła się słodko i zaczęła szybko mrugać oczyma. Z uśmiechem popatrzył w jej roześmiane oczy i pokręcił głową.

-Oczywiście, że tak. 

-No ja też słyszałem, tylko myślałem że ktoś się wyżywa na tym biednym instrumencie. - odezwał się pierwszy raz pan Bolton. Luke popatrzył na niego mrużąc oczy, ale zaraz z powrotem uwagę przykuła brunetka siedząca obok niego. 

-Obrażam się. - powiedziała tonem  jak mała dziewczynka  i zrobiła urażoną minę. Wszyscy przy stoliku roześmiali się, a pan Matt zarobił dosyć mocne uderzenie od swojej żony. Luke uśmiechnął się do Layli i objął ją ramieniem.

-No już... - powiedział z uśmiechem przyciągając ją do siebie. - Praktyka czyni mistrza. 

-Dokładnie. - zgodził się pan Bolton rozmasowując obolałe ramie. - Ja tylko żartowałem. 

-No dobrze. To my na chwilę państwa przeprosimy. - powiedział Luke wstając. - Pójdziemy przygtować deser. - uśmiechnął się. 

-Nie. - zaprzeczyła pani Bolton. - To ja pójdę z Laylą, a ty zostań tutaj. - powiedziała i po chwili zniknęła z brunetką w domu. Luke tylko westchnął cicho i przeczesał dłonią swoje włosy. 

-No więc... - zaczął pan Bolton. Luuke zdał sobie sprawę, że chyba sam nie wie co chce powiedzieć, albo po prostu nie wiedział jak. 

-Więc... no dobra. Jestem facetem w końcu. - powiedział i poprawił się na swoim miejscu. - Przepraszam cię za to, jak cię potraktowaliśmy. 

-To nic. - powiedział Luke. - Jestem do tego przyzwyczajony, także nie ma co sie przejmować. 

-Pochopnie cię oceniłem. Layla nam powiedziała co nieco.  - powiedział,a blondynowi momentalnie skoczyło ciśnienie. Myślał, że może ufać brunetce, kiedy ze wszystkiego jej się zwierzał. Pan Bolton momentalnie zobaczył reakcje Luke'a, więc szybko sprostował swoją wypowiedź. - Spokojnie. Powiedziała mi tylko, że jakies tabletki na ciebie źle działały i że twoi rodzice nie spełniają się w swojej roli. To wszystko. - skończył, a chłopakowi kamień spadł z serca. Z drugiej strony od razu pomyślał, że dziewczyna przecież obiecała mu, że nikt się o tym nie dowie. 

- Na prawdę, wszyystko jest w porządku. - uśmiechnął się blado Luke.

-W każdym bądź razie... zmieniłeś się. - powiedział Matt biorąc łyka napoju. - Naprawdę widać ogromną różnicę. Wydajesz się być szczęśliwy.

-Bo jestem... - odpowiedział po chwili cichym głosem.

-To ona tak na ciebie działa, prawda ? - zapytał z uśmiechem pan Bolton. Chłopak uśmiechnął się pod nosem, ale nic nie odpowiedział bo miejsce obok zajęła dziewczyna. 

-Proszę bardzo. - powiedziała i podała chłopakowi pucharek lodów, przypadkowo dotykając jego dłoni, przez co przez ich ciała przeszedł delikatny dreszcz.

-Dzięki. - uśmiechnął się.

-I jak? Pogadaliście sobie? - zapytała Karen patrząc raz na chłopaka, raz na swojego męża.

-Tak. - odpowiedział Matt znacząco patrząc na blondyna. 



-Było nawet nieźle, prawda? - zapytała Layla zmywając naczynia, a Luke w tym czasie chował wszystko co zostało do lodówki. 

-Można tak powiedzieć. - odpowiedział przygryzając dolną wargę. 

-Nie było źle. Widać było, że się starali. - powiedziała niepewnie dziewczyna zakręcając wode i odwracając się w stronę blondyna. 

-Masz racje. Było w porządku. - uśmiechnął się. - Nie mam do nich urazy za to wszystko. To nie była ich wina, tylko zasługa moich rodziców. Byłem na nich zły, tak samo jak na ciebie na początku... - powiedział cicho spuszczając wzrok. Dziewczyna podeszła do niego i złapała go za dłonie, co od razu spotkało się z jego spojrzeniem. 

-Nie martw się już o to. Powiedzmy, że wszystko co było na początku, jest wykasowane. Teraz zaczynasz to lepsze życie. - uśmiechnęła się do niego. 

-Pan Bolton powiedział, że się zmieniłem... ty też tak uważasz ? - zapytał gładząc delikatnie jej palce. 

-Oczywiście. Zmieniłeś się nie do poznania. Myślę, że po prostu jesteś szczęśliwy. Przynajmniej mam taką nadzieję. 

-Jestem. - odpowiedział wodząc wzrokiem po jej twarzy. Przez chwilę wpatrywali się w swoje oczy, jednak po chwili blondyn przyciągnął ją do siebie i zamknął w szczelnym uścisku. 

-Lubię cię Layla.- powiedział po cichu. Dziewczyna podniosła lekko głowę i zaśmiała się. 

-Ja też cię lubie Luke. - odpowiedziała i z powrotem przyłożyła głowę do jego torsu. Chłopak westchnął ciężko, a Layla oderwała się od niego i nalała sobie soku do szklanki.

-A tak w ogóle... to jak ja się znalazłam wczoraj w pokoju? - zapytała podpierając się na bokach.

-No... przeniosłem cię. - powiedział Luke. - Zasnęłaś na pomoście. W moich ramionach... - poruszał zabawnie brwiami, a dziewczyna tylko przewróciła oczami. 

-Już tak sobie nie schlebiaj. - poklepała go po ramieniu. - A teraz chodź. - pociągnęła go za rękę i poszli usiedli na kanapie w salonie. 

-Powiedz mi, jak zaopatrujesz się na to, żeby pójść jutro na festyn, który jest tutaj organizowany? - zapytała niepewnie, patrząc na niego. Miała nadzieję, że chłopak się zgodzi, ale zrozumiałaby gdyby odmówił. 

Luke spuścił wzrok na swoje dłonie, zastanawiając się nad odpowiedzią.

-Nie wiem. - odpowiedział po chwili. - Nie jestem pewien czy to dobry pomysł.

-Luke... myślę, że to dobry pomysł. - powiedziała i złapała go za dłonie. Często tak robiła bo miała wrażenie, że dodaje mu to otuchy. Chłopak ponownie je pogładzil i spojrzał na nią. 

-W sumie... dalej nie wiem. - zaśmiał się i potarł ręką oczy.

-Czego się obawiasz? - zapytała dziewczyna, próbując wyczytać coś z jego oczu. 

Luke przez chwilę nie odpowiadał tylko popatrzał na swoje nadgarstki, których dzisiaj nie ozdabiały żadne bransoletki. Dziewczyna widząc to, przejechała po nich kciukiem.

-Ludzie gadają różne głupoty. Cała okolica o mnie mówi. Ale z drugiej strony powinienem się cieszyć. Jestem sławny. - próbował się zaśmiać, ale Layla doskonale wiedziała, że ta sytuacja jest dla niego trudna i boli go to, co inni o nim mówią. 

-Pójdziesz tam ze mną. Nie musisz zwracać uwagi na nikogo innego. - powiedziała po cichu.

-Taaak, ale to nie zmienia faktu, że wszyscy tam będą. - popatrzał na nią, ale widząc smutek i zrezygnowanie w jej oczach się poddał. - Ale pójdę tam. - powiedział a dziewczyna z uśmiechem rzuciła się w jego ramiona, oplatając rękoma jego szyję. Blondyn objął ją ramionami i schował twarz w jej włosach. - Dla ciebie. 

*


10/19/2014

Rozdział 11

BARDZO PROSZĘ O GŁOSY W ANKIECIE PO PRAWEJ STRONIE TO DLA MNIE WAŻNE!  : ) 
Muzyka do rozdziału, jeśli ktoś chce :) --------> KLIK


Szli po plażowym piachu nie odzywając się do siebie. Chłopak niósł ze sobą gitarę, którą praktycznie wszędzie zabierał ze sobą. Zmierzali do jednego z pomostów, który znajdował się znacznie dalej niż ten koło ich domku. Szli spacerkiem i już niewiele drogi im zostało. Co jakiś czas przyłapywali się na ukradkowych spojrzeniach, ale wtedy speszeni uśmiechali się i odwracali szybko wzrok. Oboje doświadczali uczucia, które było dla nich nowe i nieznane. W sumie było nowe dla Layli. Luke już raz je przeżył i obawiał się, co to może znaczyć. Nie chciał myśleć o dziewczynie w taki sposób, tym bardziej że nie miał zamiaru z nikim się wiązać. Wystrzegał się tego jak ognia, bo bał się że może zranić ważną dla niego osobę, dlatego starał się w nic nie angażować. A z resztą wiadomo było, że po wakacjach ich kontakt całkowicie się urwie. 

-Opowiedz mi coś o sobie.  - powiedział cicho kopiąc piach, który od razu obsypywał mu buty. 

-Przecież juz ostatnio wszystko ci powiedziałam. - dziewczyna uśmiechnęła się w jego stronę. 

-Taaak, ale chodzi mi bardziej... - zaczął, ale sam nie wiedział jak ma skończyć swoją myśl. 

-Hmh. Chcesz się dowiedzieć, co robię w domu dziecka.  - powiedziała i spojrzała na niego. Chłopak również to uczynił i lekko skinął głową. 

-Historia jest bardzo krótka, także nie nastawiaj się na nic wielkiego. - powiedziała dziewczyna, a chłopak zaczął uważnie się przysłuchiwać temu co mówi. - Nie mam pojęcia gdzie są moi rodzice. NIe wiem czy żyją czy mnie oddali. Nic nie wiem. 

Chłopak widząc jej minę od razu pożałował, że w ogóle zapytał.

-Ale nikt ci nic nie powiedział ? - zapytał i w myślach od razu pacnął się w głowę.

-Nikt nic mi nie powiedział, bo nikt nie chce mi nic powiedzieć. Ale już mnie to nie interesuje. Miałam taki okres, że za wszelką cenę chciałam się tego dowiedzieć. Teraz już mi nie zależy. Przyzwyczaiłam się do tego, że jestem sama jak palec, nikt mnie nie lubi, nie mam znajomych. Poza tym nie mam żadnej rodziny i nikt mnie nie kocha. - skończyła mówić, a chłopak poczuł ukłucie w sercu. Było mu przykro, że dziewczyna była taka samotna i nigdy nawet nie miała żadnej rodziny. Gdy przypomniał sobie, jak potraktował ją pierwszego dnia, zrobiło mu się jeszcze ciężej na sercu. 

-Layla... - zaczął kiedy wchodzili na drewniany pomost. - Chciałem cię przeprosić za moich rodziców. 

-Przestań. - powiedziała od razu, siadając na końcu pomostu, a po chwili dołączył do niej blondyn układając gitarę na kolanach. - To nie jest twoja wina. A to, że się tak zachowali to dla mnie żadna nowość. Często różni ludzie zapraszali mnie do siebie, a po jakimś czasie im się ,,znudziłam" więc wracałam z powrotem do domu dziecka.

-Jest mi naprawde przykro. - powiedział zatracając się w jej spojrzeniu. 

-Nie potrzebnie. - uśmiechnęła się nie przerywając ich kontaktu wzrokowego. - A teraz coś zagraj. 

Chłopak ostatni raz się uśmiechnął i położył palce na strunach wygrywając melodie. Stwierdził, że dzisiaj zagra coś weselszego żeby poprawić humor dziewczynie, więc zagrał piosenkę z jednego z filmów.

-Uwielbiam tą muzykę. - powiedziała z zachwytem dziewczyna, co wywołało uśmiech u Luke'a.- W domu dziecka oglądałam go bardzo często w świetlicy.

-No widzisz. Ale nie wiem czy to koniecznie miłe wspomnienie. - powiedział smutnym tonem chłopak.

-Luke... może i nie mam zbyt wesołych wspomnień, ale tak naprawde ja nie znam innego życia. Także się tym już nie przejmuj i jeszcze raz zagraj ten szybki moment. - uśmiechnęła się do niego. Popatrzał na nią wzrokiem pełnym zdumienia i zagrał fragment o który prosila , co wywołało u niej szeroki uśmiech. 

-Jak ja bym chciała  tak umieć... a tym czasem nawet nie wiem, jak się trzyma gitarę. - zaśmiała się. Luke popatrzał na nią i po chwili się uśmiechnął. 

-Jeżeli chcesz to mogę ci pokazać. - powiedział wygrywając po cichu melodię. 

-Mam dwie lewe ręce i nie wiem, czy to dobry pomysł. - zaczęła zaprzeczać dziewczyna.

-Daj  spokój, przecież co może się takiego stać? - powiedział i podał dziewczynie gitarę. Ona ułożyła ją na kolanach i uśmiechnęła się.

-No, to dzięki. - powiedziała i oddała instrument. Luke popatrzył na nią niezrozumiałym wzrokiem. 
-Przecież tylko ją trzymałaś.

-No i tyle wystarczy. Jeszcze ci ją rozstroje czy coś... 

-To się nastroji. - oznajmiłł i podał dziewczynie z powrotem gitarę. 

-Ale ja nawet nie znam ani jednego chwytu! - powiedziała rozpaczliwie. 

-Połóż drugi palec na drugiej strunie... - pokierował powoli chłopak i czekał aż Layla to uczyni. - Teraz trzeci na czwartą. - mówił dalej.

-To bez sensu. - powiedziała dziewczyna i zrezygnowana przestała wykonywać polecenia chłopaka. 

Blondyn bez słowa wstał i zajął miejsce tuż za nią. Bardzo niepewnie sięgnął po gitarę i przysunął się jeszcze bliżej brunetki. Sięgnął po jej dłonie i ułożył razem ze swoimi palcami na strunach. Żeby cokolwiek dojrzeć musiał wyjrzeć zza ramienia brunetki, przez co bardzo wyraźnie poczuł zapach jej waniliowej mgiełki. Na chwilę zastygł w bezruchu, wodząc wzrokiem po twarzy dziewczyny, która teraz wpatrywała się w struny jednak też z trudem oddychając czy chociażby myśląc. Luke starając się wrócić do normalności ułożył palce dziewczyny w odpowiedni sposób i drugą dłonią uderzył w nie, tak że wydobył się z nich przyjemny dla ucha dźwięk.

-Widzisz? To nie jest takie trudne. - szepnął jej do ucha, a przez ciało dziewczyny przeszedł dreszcz. 
Layla doskonale czuła na policzku i szyji jego ciepły oddech i świeży zapach jego skóry. Czasem mogła nawet poczuć, jak nos chłopaka przypadkowo miał styczność z jej skórą. Była to dla niej sytuacja z jednej strony niekomfortowa, a z drugiej czuła się wspaniale w jego ramionach.

-Layla? Jest ci zimno? - zapytał chłopak, a ona znowu poczuła ten dreszcz.

-Tak. - powiedziała odwracając się lekko w jego stronę, tak że oczy miała skierowane od razu na jego usta, przez różnice wzrostu. 

-Mogę ci oddać moją bluzę. -  powiedział i już chciał się podnosić, ale ona skutecznie go zatrzymała, co spotkało się z jego zdziwionym spojrzeniem. 

-Nie. Wystarczy, że mnie obejmujesz. - powiedziała szeptem tak jakby nie chciała, żeby on to w ogóle usłyszał. Chłopak ściągnął gitarę z kolan brunetki, a ona od razu pomyślała, że blondyn chce wstać i pozbawić ją tego beztroskiego uczucia. Jednak on przysunął się jeszcze bliżej niej, tak że ona swobodnie oparła się na jego torsie, układając głowę w zagłębieniu jego szyji. Jej ciałem wstrząsnął kolejny pojedynczy dreszcz, więc chłopak tylko mocniej objął ją w pasie i delikatnie pocałował w skroń. Doskonale wiedzieli, że tak nie zachowują się przyjaciele, a już na pewno nie znajomi jak ciągle się określali. Jednak siedzenie przytulonym do siebie podczas wschodu księżyca i gwiazd było bez wątpienia chwilą magiczną i nie zwiastowała ona znajomości czy przyjaźni. 

*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że Wam dobrze mijają szkolne dni i takie tam :D Bardzo proszę o głosy w ankiecie po prawej stronie, to dla mnie bardzo bardzo ważne :)
A co do Layli i Luke'a... to coś się zaczyna dziać :) 
Mam nadzieję, że Was nie zawodzę. 
Dziękuję za komentarze pod rozdziałami, miłe słowa i w ogóle wszystko. Jesteście kochani <3

Jestem ciekawa, co sądzicie o relacji tych dwojga więc zachęcam do komentowania.
Do środy! : ) 

10/15/2014

Rozdział 10


Obudziły ją padające na twarz promienie słońca. Od razu uśmiechnęła się i przeciągnęła w swoim wygodnym łóżku. Sięgnęła po budzik stojący  na szafce i spojrzała na godzinę. Zdziwiła się widząc blisko trzynastą popołuniu, ale nie miała zamiaru wstawać. Z uśmiechem mruknęła pod nosem i przytuliła się ponownie do poduszki. Dziwnie się czuła, bo była niesamowicie szczęśliwa. Chciałaby powiedzieć, że nie wie co jest tego przyczyną, ale skłamałaby. Doskonale zdawała sobie sprawę, że powodem jej uśmiechu jest pewien blondyn. Na wspomnienie o nim znowu zaśmiała się do siebie i pokręciła z niedowierzaniem głową, zastanawiając się co w nią wstąpiło. Od kilku dni dogadywali się znakomicie a sytuacja ktróra miała miejsce, kiedy uciekła z grilla zapoczątkowała coś, co było dla nich zupełnie nowe i nieznane. 
Luke też bardzo się zmienił. Przestał brać tabletki, co podziałało na niego zbawicielsko. Nie jest przygnębiony, można by rzec że energia go rozpiera. Dużo się uśmiecha, chociaż czasem ma momenty, kiedy jest przybity, ale wtedy wie że ma oparcie w Layli. Ogólnie bardzo pomogło mu to, że po prostu ktoś poświęca mu chociaż trochę uwagi. 

Layla z sąsiadami nie rozmawiała od feralnego spotkania u nich. Nie miała zamiaru tłumaczyć się z tego co zrobiła, ale miała nadzieję że państwo Bolton przemyślą to co powiedzieli. Dużą winę ponoszą tutaj rodzice chłopaka, rozpowiadając wszystkim różne głupoty. Prawda jest taka, że Layla nawet kiedy była z chłopakiem w sklepie, to widziała te wszystkie spojrzenia ludzi wokół. Te niedyskretne obgadywanie i zerkanie na jego nadgarstki, które były całe w bliznach. Luke nosił bransoletki żeby choć trochę je zasłonić, ale często zapominał ich z domu lub nie brał celowo, bo nie było mu wygodnie w taki upał który panował na dworzu.

Rodzice Luke'a nie odzywali się od wyjazdu. Nie dzwonili, nie pisali, kompletnie żadnego odezwu. Ale Luke też specjalnie za nimi nie tęsknił. Wiedział, że ma oparcie w dziewczynie więc nie miał zamiaru odezwać się do rodziców.

Layla podniosła się do pozycji siedzącej i przeczesała swoje włosy. Przez chwilę zastanawiała się, co robi Luke, ale gdy wsłuchała się w pozorną ciszę usłyszała odgłos odbijanej piłki. Zczołagała się z łóżka i poszła do łazienki. Gdy wykonała poranną toalete, zeszła do kuchni ubrana w krótkie, niebieskie spodenki i biały top. Otworzyła lodówkę i zobaczyła, że dziś blondyn również przyrządził jej koktajl tylko tym razem z truskawek. Z uśmiechem sięgnęła po niego i upiła łyk, delektując się chłodnym napojem. Odwróciła się w stronę okien i po chwili skierowała się na taras. Gdy wyszła na drewnianą powierzchnię od razu uderzył w nią podmuch gorąca. Przysłoniła oczy dłonią i powoli zeszła po schodkach. Bosymi stopami stąpała po trawie idąc w kierunku mini boiska do koszykówki, które znajdowało się za domem. Po chwili zatrzymała się w miejscu i zobaczyła blondyna, który zapewne już kolejny raz trafił celnie do kosza. 

-Brawooo ! - krzyknęła rozentuzjonowana i zaczęła bić chłopakowi brawa. Ten odwrócił się w jej stronę i z uśmiechem przygryzł dolną wargę, co nie działało na dziewczynę dobrze zważając na fakt, że dodatkowo był bez koszulki. 

-Szkoda, że nie było cię tu wczesniej. A tak poza tym, dzień dobry. - uśmiechnął się przysłaniając dłonią oczy i podchodząc do niej. 

-Dzień dobry. - powiedziała niewiedzieć czemu lekko speszona. 

-Lubisz truskawki? - zapytał odwracając się w stronę kosza i z tego miejsca do niego rzucając, jednak nie celnie. 

-Lubię. - powiedziała cicho. - Dziękuję kolejny raz. 

-To żaden problem. Przecież robie sobie, to co to za różnica czy wrzucę do miksera kilka truskawek więcej. - zaśmiał się patrząc na nią. Przez chwilę wpatrywali się w siebie bez słowa, jednak dziewczyna przerwała to swoim głosem. 

-Trochę gorąco tu na słońcu, chyba pójdę stanąć po drugiej stronie boiska. Tam jest przynajmniej cień. 

-Jasne, jak przejdziesz na boso po tych rozrzażonych płytkach to nie ma problemu. - powiedział próbując zamaskować powagą swoje rozbawienie. 

-Mam nadzieję, że nie będę miała takiego problemu. - powiedziała patrząc na niego. Podeszła do brzegu boiska i szybkim krokiem na nie weszła, jednak bardzo szybko w podskokach je opuściła, co wywołało głośny śmiech blondyna. Stanęła z powrotem na trawie i zaczęła pocierać poparzone stopy. 

-A nie mówiłem? Czemu mi nigdy nie wierzysz? - zapytał próbując opanować swoje rozbawienie. 

-Bo zazwyczaj sobie ze mnie żartujesz. - powiedziała z wyrzutem. - Ale ja chce tam iść. - powiedziała obrażonym tonem. Blondyn widząc to przewrócił oczami i podszedł do niej, szybkim ruchem biorąc ją na ręcę, co wywołało głośny pisk dziewczyny. 

-Zwariowałeś?! - krzyknęła wystraszona, ale nie wiedziała czy tym, że nie ma nóg na podłożu czy tym, że jest tak blisko blondyna. Objęła chłopaka za szyje i spojrzała mu w oczy, które z takiego bliska wydawały się być jeszcze bardziej niebieskie. Przez chwilę zatonęła w nich, co spotkało się z cichym śmiechem chłopaka. Podrzucił ją w ramionach co wywołało u niej jeszcze większy strach i ciasniejsze oplecenie go rękoma i przeszedł przez boisko. Postawił ją na chłodnej trawie i otrzepał ręcę, jakby wykonał ciężką robote. Dziewczyna tylko uderzyła go w ramie i zrobiła obrażoną minę. Luke zaśmiał się i podbiegł po piłkę, po czym od razu celnie wrzucił ją do kosza. Widząc, że dziewczyna dalej udaje obrażoną uniósł brwi do góry i pokręcił głową. 

-Co znowu jest? - zapytał łapiąc piłkę w ręce. 

-Powinieneś wiedzieć. - powiedziała obrażona i usiadła na trawie. 

-Hmmm... opcji jest kilka. - zaśmiał się odbijając piłkę. - Albo się wystraszyłaś. - powiedział śmiejąc się. - Albo onieśmieliła cię moja bliskość. - wyszeptał i poruszył zabawnie brwiami.
 Layla nic nie odpowiedziała, tylko szybkim ruchem sięgnęła po wąż leżący obok niej i odkręciła wodę, która bardzo silnym strumieniem uderzyła w nagi tors chłopaka. Wydawało się jakby blondyn chciał coś krzyknąć, ale głos uwiązł mu w gardle. Brunetka widząc to wybuchła niepochamowanym śmiechem. 

-Ona jest lodowata! - krzyknął, czym jeszcze bardziej rozbawił dziewczynę. Po chwili podszedł do niej szybkim krokiem i wyrwał jej z ręki węża. Zmniejszył ciśnienie i również oblał Layle. 

-Teraz jesteśmy kwita. - powiedział. Brunetka spojrzała na niego groźnie, jednak po chwili oboje śmiali się w niebogłosy. 

Całe zdarzenie z okna obserwowali państwo Bolton. Nie mieli pojęcia, co Layla zrobiła że Luke stał się teraz innym człowiekiem. Jednak przyszło im potem do głowy, że cały czas taki był tylko oni nie potrzebnie go ocenili w taki sposób. Męczyły ich teraz wyrzuty sumienia i zastanawiali się, jak mogą naprawić ten błąd.

*

-Nuuudzi mi sięęęę. - powiedziała ociągliwie dziewczyna leżąc w salonie na kanapie. Chłopak uśmiechnął się pod nosem i pokręcił tylko głową. Stał w kuchni i przyprawiał mięso na jutrzejszego grilla, którego postanowił razem z Laylą zrobić. Co prawda nie widział miny dziewczyny, mając spuszczoną głowę w dół i będąc odwróconym do niej tyłem, jednak był pewny, że jej mina by go jeszcze bardziej rozśmieszyła. Nie mógł wyjść z podziwu, jak bardzo zmieniła się ich relacja w ostatnim czasie. Zastanawiał się, jakie uczucia mu towarzyszyły, ale zdecydowanie polubił dziewczynę. 

-To znajdź sobie jakieś zajęcie. - powiedział jakby to było najbardziej oczywiste. 

-Zrobiłam dzisiaj wszystko, co mogłam zrobić. - zaczęła, kiedy on przygotowywał szaszłyki. - Byliśmy na dworze, grałam trochę w kosza, słuchałam muuzyki, no po prostu wszystko. - skończyła wymieniać, a chłopakowi nie schodził uśmiech z twarzy. 

-Jeżeli chcesz... - zaczął bardzo niepewnie, powoli odwracając się w jej stronę. Zobaczył zachęcający i wyczekujący uśmiech dziewczyny, który wcale nie dodawał mu pewności siebie. - Jeżeli chcesz, to możemy się przejść... gdzieś. - dokończył i przygryzł wargę, wyczekując reakcji dziewczyny. 

-Jasne, że możemy gdzieś pójść. Nie jest gorąco, bo słońce właśnie zachodzi. Tylko gdzie? - spojrzała na blondyna, a ten spuścił głowę. Nie chciał, żeby Layla pomyślała o jego pomyśle w sposób, w który nie chciał żeby pomyślała. Powoli podniósł głowę i spojrzał w okno. 

-W sumie to... do lasu nie mam zamiaru juz iść. - zaśmiał się. - I tak nie wiem, jakim cudem nie przyniosłem ze sobą żadnych kleszczy. Ale myślałem, że może wzdłuż jeziora... to taka mała plaża. W sumie nie wiem jak długa, bo nigdy nawet po niej nie szedłem. - mówił drapiąc się po głowie. 

-Jasne. - ucieszyła się Layla, a chłopakowi kamień spadł z serca. - Dobry pomysł. Tylko teraz ubiorę japonki. Piasek pewnie będzie już zimny, a nie chce mieć kolejnego problemu na głowie.- zaśmiała się. - To kiedy idziemy? 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jest kolejny rozdział, dałam rade go dodać bo dzisiaj również nie poszłam do szkoły. Dziękuję wszystkim, którzy czytają i komentują i w ogóle lubią to ff :D Jeżeli mam być szczera, to traktuje to opowiadanie jak moje własne dziecko, naprawde. Moja siostra się ze mnie nasmiewa no ale cóż, serio je bardzo bardzo kocham hah. 
A i dziękuję jeszcze za 1500 (!) odczytów! To wspaniałe :") 

Więc do niedzieli! : ) 

P.S Następny rozdział jest moim najwspanialszym, najukochańszym i wszystko moim naj i zawsze placze jak go czytam bo jestem taka uczuciowa hah. Jest taki kdhbhgbhkfdbfhk dla mnie, więc mam nadzieję, że Wam się spodoba. : ) 

10/13/2014

Rozdział 9

Siedziała na wiklinowym krześle na podwórku sąsiadów i starała się wmusić w siebie choć troche sałatki. Minęło już trochę czasu od kiedy przyszła. Mała Lilli chwilę się z nią pobawiła, ale potem znalazła sobie całkiem inne zajęcie. Layla natomiast cały czas myślała o blondynie, który został sam w domu. Była zła na siebie, że dała się namówić na siedzenie tutaj. Przeleciała wzrokiem po wszystkich siedzących przy stole i westchnęła cicho. Czuła, że nie jest w tym miejscu, w którym powinna się znajdować. Szczerze wolała spędzić czas z blondynem, tym bardziej że wszystko wskazywało na to, że jego humor jest dobry. A gdy jest dobry, to chłopak sprawia wrażenie na prawdę bardzo sympatycznego. Jednak wybrała tą opcję i było za późno, żeby cokolwiek zmienić. Podniosła wzrok ze swojej sałatki i zobaczyła Luke'a wychodzącego na taras. Na jego widok uśmiechnęła się delikatnie. Zauważyła, że oczy wszystkich zgromadzonych skierowały się w jego stronę, co wywołało u niej spore zdziwienie. 

-To ten chłopak? - zapytała mama Lilli. 

-Tak. - westchnęła jej siostra.

-To ja pójdę po Lilli. - powiedziała i wstała od stołu. Dziewczyna z pełnym niezrozumieniem spojrzała na osoby, które zostały przy stole. 

-Czemu pani siostra poszła po Lilli? Przecież cały czas sie normalnie bawiła. - powiedziała do państwa Bolton, którzy teraz uważnie obserwowali chłopaka, który po chwili wrócił do domu. 

-Wiesz... on może być zagrożeniem dla innych. Jest wybuchowy.- powiedziała pani Karen, biorąc szklankę w dłonie. Dziewczyna słysząc to wytrzeszczyła tylko oczy, a dech jej zaparło w piersiach.

-Jakim zagrożeniem?! - uniosła się nie mogąc uwierzyć w to co oni wygadują.

-Normalnym. - przyłączył się do rozmowy pan Matt. - Przecież on jest niezrównoważony psychicznie. 

-Jaki jest? Czy państwo powariowali? - zapytała po cichu niedowierzając.

-NIby dlaczego? Jego rodzice jednogłośnie tak stwierdzili. - powiedział,  a dziewczyna bezradnie oparła się o oparcie. - Chłopak sam się wpędził w problemy. 

-Jego rodzice sobie mogą mówić co chcą. - powiedziała oburzona. Nie mogła uwierzyć, że takie zdanie mają o nim sąsiedzi i zapewne cała okolica. 

-Nie zaprzeczaj bo sam widziałem. Nie dość że się tnie, to jeszcze na dodatek eksperymentuje z narkotykami. Prawie zawsze widziałem go naćpanego. - dokończył swoją wypowiedź. Layla otworzyła szeroko usta, a w jej oczach pojawiły się łzy, które zaraz zaczęły spływać po jej policzku. Nie mogła znieść tego, że wszyscy oceniali chłopaka w ogóle go nie znając. Przecież Luke nie brał narkotyków tylko jego tabletki, które przypisał mu lekarz, który swoją drogą był bezmózgi tak na niego działały. Dziewczyna powoli zaczynała co raz bardziej płakać, a gdy przypomniała sobie uśmiech blondyna,  to rozkleiła się jeszcze bardziej. Zdziwieni sąsiedzi popatrzeli na dziewczyne, która zapłakana wstała z miejsca i bez słowa bardzo szybkim krokiem skierowała się w stronę domu. Po drodze ocierała spływające łzy, ale co rusz pojawiały się nowe. Gwałtownym krokiem weszła do domu i rozpaczliwie zaczęła szukać wzrokiem chłopaka, ale wszystko wydawało jej się być rozmazane. 
Gdy zobaczyła go opierającego się o blat w kuchni, uśmiechnęła się delikatnie i podbiegła do niego od razu się do niego przytulając. Zszokowany chłopak odstawił trzymaną w ręku szklankę i spuścił głowę, zastanawiając się, co właściwie się dzieje. Po chwili poczuł jak dziewczyna moczy mu łzami koszulkę i jeszcze ciaśniej oplata go rękoma w pasie. Nie wiedząc co ma zrobić, delikatnie objął brunetke swoimi silnymi ramionami przez co ona ponownie się rozpłakała. NIe miał pojęcia co spowodowało, że dziewczyna płakała ale widział że strasznie coś przeżywała.

-Co się stało? - zapytał po cichu delikatnie głaszcząc ją po włosach.

-Nic. Przepraszam, że z tobą nie zostałam i że zmarnowalismy ten piekny dzień. - powiedziała, nie mając zamiaru go puścić.

-Nie przepraszaj i nie płacz. - powiedział delikatnym głosem podnosząc jej podbródek. Nie był pewny tego gestu, bo nie wiedział jak dziewczyna go odbierze. Ona spojrzała mu w oczy, a on się uśmiechnął do niej. - Już doooobrze. - powiedział przeciągliwie i otarł łzy z jej twarzy. - A co do straconego dnia, to wcale nie musi taki być. - uśmiechnął się mając zapewne w zanadrzu jakiś plan. Dziewczyna również się uśmiechnęła i ostatni raz go przytuliła.

*

Zmęczony po wycieczce krajoznawczej, jaką razem z Laylą sobie urządzili, wykąpany padł od razu na swoje łóżko. Przewrócił się na brzuch i przytulił do siebie poduszkę. Był wyczerpany dzisiejszym dniem, a mianowicie wyprawą do lasu. Nie wiedział, że brunetka tak entuzjastycznie zgodzi się na ten pomysł, ale o dziwo była nim zachwycona. Teraz przeklinał go w myślach, ale cieszył się, że Layla była zadowolona i szczęśliwa. Uśmiechnął się, kiedy przywołał w głowie obraz dziewczyny. Nie wiedzieć czemu polubił ją i gdy tylko ją widział, ogarniało go nieznane mu uczucie. Były momenty, kiedy irytowała go swoim zachowaniem, ale zdecydowanie przeważały te, w których sprawiała że czuł się lepiej. Jakby nie patrzeć, brunetka była teraz najbliższą mu osobą, chociaż i tak ograniczało się to tylko do znajomości. Jednak nie zmienia to faktu, że ich relacje bardzo się poprawiły i Luke zdał sobie sprawę, że nie wytrzymałby tutaj tyle czasu sam. Zastanawiały go tylko spojrzenia sąsiadów, kiedy wyszli z domu. Bacznie obserwowali tą dwójkę. Na Luke'a patrzeli żałosnym wzrokiem, a z kolei na dziewczyne tym współczującym. W każdym bądź razie oni nie zwracali uwagi na otoczenie, tylko starali cieszyć się swoim towarzystwem i lepiej się poznać. Chłopak westchnął tylko i zaciągnął się świeżym zapachem pościeli, chcąc jak najszybciej zapaść w sen. Jednak nie mógł zasnąć. Odczuwał dziwną ochotę ponownego zobaczenia dziewczyny. Problem w tym, że nie miał żadnej wymówki żeby poójść do niej więc sięgnął po swój odtwarzacz i włożył słuchawki do uszu. Włączył go i usłyszał wydobywające się z niego dźwięki. Jednak nie rozpoznał piosenki, która była grana. Zdziwiony włączył kolejny utwór, który też okazał się być mu nieznany. Podniósł się do pozycji siedzącej i zdał sobie sprawę, że dziewczyna ostatnio musiała się pomylić i dała mu swój odtwarzacz, a wzięła jego. Zrezygnowany padł z powrotem na poduszki wsłuchując się w melodię. Jednak dalej nie mógł zasnąć, dlatego wyciągnął słuchawki z uszu i powoli wstał z miejsca. Stwierdził, że nie jest jeszcze tak późno, więc po cichu wyszedł z pokoju. Postawił zaledwie dwa kroki od progu i niepewnie zapukał do drzwi dziewczyny. Gdy to zrobił, zdał sobie sprawę, że przecież brunetka może wyrzucić go na zbity pysk. Otworzył jednak drzwi i postawił jeden krok, żeby stanąć w pokoju Layli. Uśmiechnął się, kiedy zobaczył ją przytuloną do poduszki. Była tylko skąpo okryta kołdrą, dlatego idealnie widział jej opalone szczupłe nogi i ramiona. 

-Coś się stało, Luke ? - wymruczała cicho czym kompletnie wystraszyła chłopaka. 

-Nie... - zaprzeczył szybko i starał się znaleźć jakąś wymówkę . - Ja tylko ... chciałem ci powiedzieć dobranoc. - powiedział niepewnie. Dziewczyna słysząc to podniosła się na łokciach i spojrzała na niego wymownie. Widząc jej uśmiech, kamień spadł mu z serca. 

-Dobranoc, Luke. - powiedziała a zarówno jej sercem, jak i jego zawładnęło niesamowite szczęście.

*

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Znowu przepraszam za spóźnienie. Rozdział miał być wczoraj, a jest dzisiaj ale jestem chora i leże w łóżku z gorączką. Wiem to słabe wytłumaczenie, ale nie miałam siły go  nawet sprawdzić...

Chciałam tylko dodać, że rozdziały nie będą tak długie jak ten ostatni wyszedł... Przepraszam, ale mam je już napisane i nie mogę nic zrobić, żeby były dłuższe naprawde :( Ostatnie na pewno będą dłuższe, plan wydarzeń który napisałam na to wskazuje hahaha. Ale to tego jeszcze szmat czasu :D
Jak pisałam tem rozdział to pamiętam, że miałam taki uśmiech na twarzy bo oni się przytulili i w ogóle ndhkwjfnw *.* (tak wiem, sama to przecież wymyśliłam ale no cóż :D)

Dziękuję i to środy! (Mam nadzieję, o ile dożyję :))) )

10/10/2014

Rozdział 8

Znudzona siedziała na kanapie w salonie i szukała jakiegoś porządnego filmu. Doskonale wiedziała, że nic nie znajdzie dlatego pretensyjnie odłożyła pilota obok siebie. Odchyliła głowę do tyłu i głośno  westchnęła zastanawiając się, co w tym czasie robi Luke. Minęło już kilka godzin od ich wspólnego śniadania, ale chłopak ani razu nie pojawił się w salonie. Nie było nawet słychać jakichkolwiek dźwięków dobiegających z góry. Dziewczyna zmartwiła się i postanowiła sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Wstała z miejsca i skierowała się do pokoju blondyna.  Po cichu zapukała do drzwi, ale nie odpowiedział jej żaden najmniejszy dźwięk. Otowrzyła powoli drzwi i weszła do pomieszczenia. Zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu Luke'a, ale nigdzie go nie widziała. Przeraziła się jednak, kiedy zobaczyła powiewającą firankę, co świadczyło o tym że drzwi balkonowe są otwarte. Szybkim krokiem podeszła do okien i zobaczyła chłopaka siedzącego na płytkach balkonowych. Otworzyła szerzej drzwi i postawiła stopę na mokrych kafelkach. Chłopak widząc ją odwrócił powoli wzrok w jej stronę. 

-Zwariowałeś? - zapytała bardzo poważnie. 

-Czemu? - odpowiedział jej tym samym, przeczesując swoje wilgotne włosy.

-Przed chwilą lało jak z cebra, a ty siedzisz sobie na balkonie?! Przecież możesz się nabawić zapalenia płuc albo czegoś gorszego!  - podniosła głos, żeby cokolwiek dotarło do chłopaka. On tylko prychnął pod nosem i spojrzał ponownie przed siebie. 

-I tak by się nikt nie przejął moim stanem. - odpowiedział kręcąc głową.

-Mylisz się! Ja bym się przejęła! Masz przyjść do domu, wziąć gorący prysznic, żeby się rozgrzać i zmienić te mokre ubrania! - krzykneła. 
Z powrotem na nią spojrzał, niedowierzając w to co powiedziała. Nie wiedział czy ma wierzyć dziewczynie, która teraz mówiła że by się przejęła gdyby coś mu się stało. Layla bez słowa wróciła z powrotem do domu i skierowała się do kuchni żeby zrobić chłopakowi gorącą herbatę. Miała nadzieję, że ją posłucha i wróci do domu. Co prawda teraz nie padało, ale chłopak ewidentnie siedział tam dłuższą ilość czasu. Chciało jej się płakać, bo uważała że ten blondyn zasłużył na wiele więcej. Bała się, że coś mógłby sobie zrobić albo coś mogło mu się stać. Nie zasługiwał na to, co go spotkało. Żaden człowiek na to nie zasługuje. Po wakacjach chciała wrócić do domu dziecka z czystym sumieniem. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby Luke zrobił sobie krzywde akurat teraz, kiedy ona tutaj przebywa. Albo gdyby w ogóle coś mogłoby mu się stać. NIe ma jeszcze osiemnastu lat i całe życie jest przed nim. 

Rozmyślanie przerwało jej pojawienie się chłopaka. Spojrzała na niego, żeby ocenić jego stan. Musiał ją posłuchać bo jego ubrania były całkowicie suche, a skóra lekko zaczerwieniona od gorącego prysznica.

-Zrobiłam ci herbatę. - powiedziała dziewczyna i postawiła dwa kubki na stole. Zajęła swoje stałe miejsce i czekała aż chłopak uczyni to samo. Blondyn nieodzywając się zajął miejsce na przeciwko niej. Objął dłońmi kubek i przez dłuższą chwilę się w niego wpatrywał. Layla doskonale widziała, jak chłopak walczy w tej chwili sam ze sobą. Nie wiedziała, czy powinna się w ogóle odzywać, ale stwierdziła że musi coś zrobić.

-Luke... chce żebyś wiedział, że mogę ci pomóc. - zaczęła mówić, czekając na jakąkolwiek reakcje chłopaka. Jednak nie doczekała się jej.

-Może ja nie potrzebuje pomocy od ciebie. - powiedział pod nosem. Dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że chłopakowi na przyjęcie pomocy nie pozwalała jego duma.

-Kogo chcesz oszukać ? Nie chodzi mi o nie wiadomo co. Chodzi mi o to, że możesz chociaż na chwilę się oderwać od tego wszystkiego, choćby rozmawiając ze mną. 

-Może i masz rację. - powiedział po cichu. 

Dziewczyna już nic się nie odezwała na ten temat. Nie chciała go drażnić doskonale wiedząc, że był to dla niego temat niekomfortowy. 

-Może opowiesz mi coś o sobie  - usłyszał głos dziewczyny i podniósł na nią wzrok. Nie był do końca przekonany, co ma jej powiedzieć i czy Layla jest w ogóle tego ciekawa. 

-Ogólnie to nie mam nic ciekawego do powiedzenia o sobie. - powiedział po chwili ciszy.

-Założe się, że na pewno masz. Każdy ma, więc mów.  - odpowiedziała z wyrzutem brunetka. Chłopak odstawił kubek na stół i przeczesał swoje jeszcze wilgotne blond włosy. 

-No dobra. Lubie grać na gitarze. - zaczął a dziewczyna wyprostowała się na swoim miejscu i zaczęła z zadowoleniem słuchać. - I to by było na tyle. - skończył swoją bardzo elokwentną wypowiedź. Brunetka słysząc to z bezradności oparła się o oparcie krzesła.

-Będę cię torturowała przez całą noc. - zagroziła mu mrużąc oczy.

-Hmmm... powiedzmy, że podoba mi się ten pomysł. - powiedział poważnie chłopak, po czym się roześmiał. Layla w osłupieniu wpatrywała się w niego, widząc jego śmiech. Po chwili i ona się zaśmiała, kiedy pomyślała co mógł sobie wyobrazić blondyn. 

-Nie chce wiedzieć co sobie wyobraziłeś, ale na to nie licz. - powiedziała dziewczyna, starając się zachować jakąkolwiek powagę. Obserwowała roześmianego chłopaka, którego oczy świeciły teraz jasnym blaskiem. Drugi raz mogła zobaczyć ten uroczy dołeczek, który ukazał się w policzku. 

-Ja sobie nic nie wyobraziłem! - zaprzeczył od razu - To ty o tym pomyślałaś, bo ja miałem na myśli całkiem co innego. 

-Dobra, dobra. - odpowiedziała.. - Powiedz coś więcej. Jak ci idzie w szkole?- zapytała biorąc łyka herbaty. Chłopak zaczął kręcić palcem kółka po obramówce kubka.

-Nijak. Ten rok szkolny zawaliłem. Ale nie ma co się zbytnio dziwić. - powiedział nie patrząc na nią. 

Rozmawiali dłuższą chwilę o błahych sprawach. Layla cieszyła się, że Luke chociaż trochę się rozluźnił i był bardziej wylewny, a chłopak cieszył się, że ktoś poświęcił mu trochę uwagi. Około godziny 18:00 blondyn stwierdził, że pójdzie do swojego pokoju jednak dziewczyna skutecznie go przekonała, żeby obejrzeli wspólnie jakiś film. Zajęli miejsca w salonie, a Layla znalazła komedie na jednym z kanałów. Siedzieli obok siebie dosyć niepewnie. Za każdym razem gdy dotknęli się przypadkiem ramionami, odrazu poważnieli i odsuwali się od siebie. Żadne nie było przyzwyczajone do bliskiego kontaktu z drugą osobą, dlatego ich zachowanie pozostawiało wiele do myślenia. Luke stracił kontakt z jakimikolwiek znajomymi po wypadku, a jego dziewczyna z nim zerwała, twierdząc że jest chory psychicznie. Przez to jeszcze bardziej się załamał jednak później stwierdził, że nie była jego warta. Z kolei Layla, nie miała żadnych znajomych. Była w domu dziecka mało lubiana, bo nie narzekała na wszystko, starała cieszyć się tym co ma. Nawet opiekunki jej nie lubiły. Traktowały ją bardzo surowo, nie pozwalały jej na wiele. Jeżeli chodzi o relacje z chłopakami, to brunetka nigdy takowego nie posiadała. Nigdy nawet nie trzymała się z żadnym za rękę, bo jej kontakt z płcią przeciwną ograniczał się do zera. Dlatego właśnie sytuacja, która miała miejsce w nocy, była dla niej niecodzienna i trudna. Pierwszy raz znajdowała się tak blisko jakiegokolwiek chłopaka, ale czuła że była w tym miejscu w którym powinna być, bo Luke jej potrzebował. Z drugiej strony dla blondyna ta sytuacja była niekomfortowa, bo nie wiedział co  pomyśli sobie o nim dziewczyna. Był tak zdesperowany,a do tego zwiększona dawka tabletek sprawiły, że nie mógł znieść tej samotności która mu towarzyszyła. Pilnie potrzebował czyjejś bliskości, a dziewczyna doskonale zaspokoiła jego potrzeby. Pierwszy raz od dłuższego czasu mógł poczuć, że komuś na nim zależy.

-Wszystko w porządku? - zapytała dziewczyna widząc jak Luke z trudem porusza głową. 

-Tak... wszystko jest okej. - powiedział, ale brunetka nie dała się nabrać widząc grymas bólu na jego twarzy. Chłopak położył ręke na swoim karku i wydawało się, że chciał go rozmasować .

-Boli cię kark? - zapytała prostując się i odwracając w jego stronę. 

-Tak... - odpowiedział krzywiąc się z bólu. - Po tym wypadku mam poważne problemy ogólnie z kręgosłupem. A w nocy nie spało mi się zbyt dobrze. - powiedział.

-Może mogłabym ci jakoś pomóc? - zapytała poważnie go obserwując. 

-Nie. Pójdę sie położyć. - odpowiedział wstając, wciąż trzymając się za obolałą część ciała. 

Dziewczyna tylko westchnęła ciężko i z powrotem usiadła wygodnie na sofie. Chłopak zatrzymał się na schodach i odwrócił w jej stronę. 

-Chciałbym... - usłyszała i od razu odwróciła się w jego stronę. - Znaczy... - zaczął ponownie, ale miał problem z wysłowieniem się. - Dziękuję za wszystko, Layla.

*

Powoli uchylił powieki i od razu oślepiło go wpadające przez okno słońce. Z niezadowoleniem chciał przewrócić się na plecy, ale z jego ust od razu wydobył się dosyć głośny jęk. Poczuł się, jakby był sparaliżowany. Nie mógł ruszać się od karku w dół. Jedyna pozycja w jakiej mógł spać, była jego obecną czyli na brzuchu. NIe miał jednak w ogóle szans żeby podnieść się z łóżka. Kolejny raz próbował podnieść się na łokciach, ale na jego twarzy od razu pojawił się grymas bólu, któremu towarzyszyły kolejne jęki. Kilka razy ponawiał próbę, ale nie miał żadnej możliwości. Zastanawiał się jaki cud się musi stać. Obawiał się, że będzie musiał poprosić o pomoc dziewczynę. Usieszył się, że wczoraj zostawił uchylone drzwi, tak że miał idealny widok na korytarz. Czekał tylko aż dziewczyna wyjdzie z łazienki i będzie tamtędy przechodziła. Gdy w końcu to uczyniła, chłopak od razu zawołał ją do swojego pokoju. Layla widząc jego stan przeraziła się i chciała zadzwonić na pogotowie, lecz ten od razu jej tego zabronił. 

-Kiedy opowiadałaś mi o sobie, powiedziałaś że ukończyłaś kurs masażystki. Teraz możesz pokazać czy zasłużenie. - powiedział, a dziewczyna zszokowana popatrzyła na niego. 

-Ale ja jeszcze nigdy nie robiłam, znaczy... - zaczęła plątać się w tym co mówi. 

-Layla, proszę cię. Nie moge sie ruszyć. - powiedział błagalnym tonem, tak że nie mogła mu odmówić. Nie pewnie podeszła do niego i zastanawiała się, co ma zrobić. 

-Po prostu wejdź na łóżko, usiądź na mnie i zrób coś żebym mógł wstać. - powiedział rozbawionym tonem chłopak. Sytuacja była dla dziewczyny niekomfortowa, tym bardziej że chłopak nie miał ubranej koszulki. Brunetka weszła na łóżko i po chwili zajmowała wyznaczone przez niego miejsce.

- Jestem ciężka. - powiedziała rozpaczliwie.

-Wcale nie jesteś, ale tak na marginesie... co się odwlecze to nie uciecze. - zaśmiał się. Dziewczyna uderzyła go lekko w głowę zdając sobie sprawę, że jego słowa odnosiły sie do wczorajszej sytuacji. 
Layla nienaturalnie wygięła swoje palce, tak że przeskoczyły w nich kostki i pożyła dłonie na karku blondyna. Luke od razu zastygł w bezruchu, kiedy jej chłodne palce spotkały się z jego gorącą skórą, a jego ciałem wstrząsnął dreszcz. Starał się robić wszystko, żeby nie dać po sobie poznać tego, co robi z nim dziewczyna. Jej drobne palce przesuwały się po jego rozpalonej skórze, sprawiając że działały na niego kojąco. Chłopak zamknął oczy i uchylił usta zaczerpując głębsze oddechy. Był zszokowany reakcją swojego ciała na dotyk dziewczyny, ale nie miał pojęcia dlaczego tak na niego działała.

-Jesteś strasznie spięty... - powiedziała używając co raz więcej siły. Chłopak nic nie odpowiedział, bo w gardle uwiązł mu głos. Po około pół godzinie, dziewczyna zajęła miejsce z powrotem na łóżku i czekała aż chłopak spróbuje się podnieść. Po dwóch próbach udało mu się to i mogła podziwiać jego sylwetkę stojącą obok łóżka.

-I jak? - zapytała wyczekując jego reakcji. 

-Wspaniale. - powiedział lekko rozmarzonym głosem. - Znaczy się... jest w porządku. Dziękuje. - powiedział i ubrał na siebie koszulke, jako że sypiał w samych dresach. 
Dziewczyna uśmiechnęła się tylko i wyszła z jego pokoju pozostawiając go samego. Stwierdziła, że wyjdzie na podwórko i skorzysta z pięknej pogody, która dzisiaj do nich przyszła. Wyszła na taras i zajęła miejsce na krzesełku koło stołu. Usiadła wygodnie i zaciągnęła się letnim powietrzem, uśmiechając się pod nosem. Uwielbiała taką pogodę, a lato było jej ulubioną porą roku. Przymrużyła oczy i zobaczyła na dworze państwa Bolton. W duchu modliła się, żeby nie chcieli z nią teraz porozmawiać bo chciała porozmawiać z Luke'iem. 

-Layla, dzień dobry! - krzyknęła pani Karen, a brunetke tylko cicho westchnęła. Podniosła się ze swojego miejsca i podeszła do niej. 

-Dzień dobry pani. - powiedziała sztucznie się uśmichając. 

-Co u ciebie słychać? Jak ci się mieszka tutaj z tym ... Luke'iem ? - zapytała starając się nazwać jakoś blondyna. 

-U mnie dobrze. Nie jest tak źle, da się przeżyć. - zaśmiała się dziewczyna. W głębi duszy chciała jak najszybciej wrócić na swoje miejsce i chociaż trochę odpocząć.

-Pomyśleliśmy sobie razem z Mattem, że może byś dzisiaj do nas przyszła na grilla? Będzie moja siostra ze swoją małą córką. Pomyśleliśmy, że mogłabyś spędzić trochę czasu z nami. - powiedziała, a Layli od razu zrzędła mina. Nie chciała zostawiać Luke'a samego, tym bardziej że jeszcze wczoraj powiedziała mu, że może na nią liczyć. Z drugiej strony chciała spędzić czas z państwem Bolton i małą Lilli z którą się ostatnimi czasy bardzo polubiła. Toczyła walkę sama ze sobą, rozważając wszystkie za i przeciw. 

-Nie daj się prosić. Lilli na pewno bardzo się ucieszy. - zachęcała ją Karen. Dziewczyna westchnęła tylko i zgodziła się na przyjście. Porozmawiała jeszcze chwilę z panią Bloton i wróciła na swoje miejsce. Usiadła wygodnie i westchnęła ciężko. Nie mogła zrozumieć tylko jednej rzeczy, mianowicie dlaczego nie zaprosili oni również Luke'a.

-Ale ładnie dzisiaj. - usłyszała głos chłopaka i aż podskoczyła w miejscu ze strachu. Luke usiadł wygodnie na przeciwko niej i skrzyżował ręcę na brzuchu. Spojrzał  na nią z uśmiechem, a ona tylko delikatnie odwzajemniła jego gest. 

-To... może dzisiaj porobimy coś ciekawego? - zapytał z dosyć dużą nieśmiałością. - W sumie jest ładna pogoda, szkoda żeby się zmarnowała. 

Dziewczyna słysząc to stwierdziła, że zrobiła jeden z największych błędów zgadzając się na przyjście na grilla. Możliwe, że była to jedyna okazja, żeby spędzić czas z chłopakiem. Tym bardziej, że ewidentnie było widać jak się stara. Layla głośno przełknęła ślinę i otworzyła usta żeby coś powiedzieć, ale chłopak jej przerwał. 

-Nie musisz odpowiadać. - powiedział z lekkim zawodem.

-Luke... to nie tak. - chciała sprostować będąc przekonana, że blondyn nie wie co jest powodem jej odmowy.

-Nie ma sprawy. Doskonale wiem o co chodzi. - przerwał jej drapiąc się po głowie. - Sąsiedzi zaprosili cię na grilla. Nie ma problemu. - powiedział podnosząc się z miejsca. 

-Luke, przepraszam. - powiedziała dziewczyna wstając, ale chłopak już wszedł do domu. 

*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po pierwsze : BARDZO PRZEPRASZAM ZA DWA DNI SPÓŹNIENIA. Niestety miałam tyle nauki i tak ograniczony dostęp do laptopa, że nie byłam w stanie dodać rozdziału wcześniej. Za to postanowiłam, że nieco przedłuże ten rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.

Jest mi nieco przykro, że z rozdziału na rozdział jest coraz mniej komentarzy... Jednak dziękuję wszystkim którzy ze mną zostali i dalej to czytają : ) 
Nie będę się o nie prosić, one po prostu motywują i bardzo lubie czytać Wasze opinie...
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem i ogólnie za to, że czytacie.
Miłego weekendu i do niedzieli! :D