11/12/2014

Rozdział 16

 Luke pomagał Mattowi poukładać różne deski i kawałki drewna koło domu. Na dworze było już ciemno zważając na późną godzinę.

-Jak wam się mieszka? -zapytał pan Bolton.

-Pyta pan o to co dzień. - zaśmiał się Luke.

-Dobra, to na początek żaden pan, tylko Matt. Przecież nie jestem aż tak dużo starszy od ciebie. 12 lat to prawie żadna różnica. - zaśmiał się i wyciągnął rękę, którą chłopak uścisnął. - Ale teraz pytam naprawdę poważnie.

-Dobrze nam się mieszka.- odpowiedział z lekkim uśmiechem biorąc kolejną deskę.

-Nie wątpię. - zaśmiał się Matt.

-Na początku nie było kolorowo. - zaczął blondyn przypominając sobie, jak ostro potraktował dziewczynę jednego razu, sprawiając jej przy tym ból. - Ale to była moja wina. - spojrzał na sąsiada. - Po prostu... to była moja wina i tyle. Teraz się zmieniłem.

-Zależy ci na niej po prostu. – odezwał się otrzepując swoje ręce.

-Czy ja wiem... - chciał zaprzeczyć blondyn, ale jego towarzysz skutecznie mu przerwał.

-To widać, więc nie zaprzeczaj.

-Może trochę ...? - powiedział Luke z uśmiechem i spojrzał na okno od łazienki, w której akurat przebywała dziewczyna zważając na zapalone światła.

-Trochę? - droczył się z nim Matt.

-Dobra. Wygrał pan. Zależy mi na niej cholernie mocno. – przyznał się lecz chwilę później szczęście zastąpił ledwo dostrzegalny smutek.

-Po pierwsze, ja zawsze mam rację. Po drugie, żaden pan. A po trzecie widać, że jej też na tobie zależy.

-Tak myślisz? - zapytał Luke zaprzestając na chwilę pracy.

-Luke, - powiedział Matt kładąc mu dłoń na ramieniu. - Gdyby tak nie było, już dawno by się spakowała i wróciła do domu dziecka. Przecież sama mogła zadzwonić i powiedzieć, że nie chce z tobą mieszkać, bo jej jest tu źle. - dokończył, a blondyn tylko spuścił głowę. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jaką krzywdę wyrządzał dziewczynie i jak wiele jej zawdzięcza. - Ale nie łam się. Teraz widać, że jesteście szczęśliwi. - uśmiechnął się.

-Jestem szczęśliwy. Ale czy ona jest... - powiedział wątpiąc czy faktycznie tak jest. Tak naprawdę dziewczyna powiedziała mu co do niego czuję, a on nie. Oprócz zależy mi na tobie nie było żadnego ,,zakochałem się w tobie" , albo "kocham Cię" . Luke nie był gotowy na to, żeby jej to powiedzieć bo nie wiedział czy naprawdę to czuję. Może było to tylko zauroczenie, a on nie chciał robić jej na nic nadziei. Tak naprawdę to nawet nie rozmawiali o tym, co ich łączy.

-Fakt. Rano przy śniadaniu była przybita, mówiła że żeście się pokłócili. Ale jak tylko pocałowałeś ją w policzek, to od razu jej oczy wydawały się takie... szczęśliwsze.

-Może i masz rację.

-Ja zawsze mam rację. - zaśmiał się. - No, ale co dalej? Co prawda jeszcze zostało półtora miesiąca wakacji, ale co zrobisz dalej? Musisz znaleźć sobie mieszkanie i jeszcze na dodatek mieć na nie pieniądze. - powiedział z powątpiewaniem czy chłopak sobie poradzi.

-Sam nie wiem, co będę miał zrobić. - westchnął kładąc ostatnią deskę na stos przy domku.

-Dasz radę. - stwierdził Matt podając mu rękę- Dzięki za pomoc.

-Żaden problem. - odpowiedział mu blondyn - To ja już będę się zbierał.

-Jasne. Na razie.

-Do widzenia. Znaczy, cześć. - powiedział Luke i poszedł do domu.

Kiedy wszedł do domu od razu usłyszał dźwięk puszczanej wody w łazience. Uśmiechnął się i podszedł do zlewu, gdzie umył ręce. Wytarł mokre dłonie w ręcznik i zrobił sobie do jedzenia musli. Usiadł przy blacie i rozmyślał na temat tego, kim dla niego jest Layla. Czy potrafiłby teraz bez niej żyć, czy była mu na tyle bliska? Tego nie wiedział. Nie wiedział praktycznie nic, co go tylko irytowało. Jedyne czego był pewien, to że uczucia którymi darzył dziewczynę były jednym wielkim chodzącym znakiem zapytania. Wiedział na pewno, że nie była mu obojętna i że znaczyła dla niego bardzo dużo. Może dlatego, że dawno mu nie zależało na nikim. Zazwyczaj był obojętny jeżeli chodzi o uczucia do kogoś.

Zjadł swoje musli i kiedy usłyszał, że Layla wyszła z łazienki, a nie zeszła na dół poszedł na górę. Szedł drewnianymi schodami i nasłuchiwał dźwięków dochodzących z jej pokoju, jednak nic nie usłyszał. Wszedł do jej pokoju przez uchylone drzwi i zobaczył że drzwi balkonowe są otwarte. Podszedł do nich i wychylił się przez okno. Zobaczył brunetkę stojąca bosymi stopami na zapewne zimnych kafelkach w krótkich spodenkach i luźnej koszulce. Była zapatrzona przed siebie i wyglądała jakby o czymś intensywnie myślała. Podszedł do brunetki i stanął obok niej. Nie odzywał się jakby czekał aż ona coś powie, jednak nic takiego się nie stało. Kiedy zobaczył, że jej ciałem wstrząsnął dreszcz, momentalnie zarzucił na jej gołe ramiona swoją dużo za dużą bluzę. Dziewczyna od razu złapała ją w swoje dłonie i przyciągnęła do nosa, zaciągając się jej zapachem. Jego zapachem. Chłopak tylko popatrzył na nią lekko zdziwiony i ponownie spojrzał przed siebie. Ich twarze oświetlał tylko blask księżyca, który teraz świecił pełnią.

-Myślę, że powinnam wrócić do domu dziecka. - powiedziała wciąż trzymając dłonie przy ustach, z zamiarem ogrzania ich. Chłopak słysząc te słowa bardzo powoli odwrócił się w jej stronę. Jego serce zaczęło bić trzy razy szybciej, a w ustach poczuł niesamowitą suchość.
-Jak to? - zapytał trzęsącym się głosem, jednak po chwili odchrząknął i zadał pytanie ponownie.

-Po prostu... tak będzie lepiej. – Luke miał wrażenie, że jak mówiła to nawet nie mrugnęła, za to on zaczął się zapowietrzać. - Jutro zadzwonię po Lucy.

-Nie rozumiem po co chcesz to robić. - powiedział z lekkim wyrzutem Luke.

-Bo potem będzie mi za ciężko. - stwierdziła cicho, nie okazując żadnych emocji.

-Co będzie ci za ciężko? - zapytał łapiąc jej skostniałą dłoń.

-Odejść. - powiedziała i w końcu obdarzyła go jakimkolwiek spojrzeniem. - Nie dam rady. Luke...- Znaczysz dla mnie za dużo.

-Ty też dla mnie dużo znaczysz. - powiedział jeszcze bardziej ściskając jej dłoń, a w jego głosie można było usłyszeć rozpacz.

-Nie wiem jak to się stało, ale jak już wiesz, się w tobie zakochałam. - zaśmiała się kręcąc głową z dezaprobatą. - I jeżeli teraz wyjadę będzie mi łatwiej zapomnieć niż jeżeli wyjadę za miesiąc, półtora... jeszcze bardziej się do ciebie przywiąże.

Luke nic nie odpowiedział tylko pozwolił wyślizgnąć się jej z jego dłoni, kiedy chciała wejść do domu. Przez dłuższy czas stał na balkonie, kiedy w myślach dał sobie z liścia i wszedł do pokoju. Zobaczył, że dziewczyna pakuje swoje dzisiejsze ubrania do jeszcze nie rozpakowanej walizki. Podszedł do niej i złapał ją delikatnie za biodra, tak że ona zastygła w bezruchu.

-Nie pozwolę ci nigdzie wyjechać. - powiedział po cichu odgarniając jej wilgotne włosy na jedną stronę i przybliżając usta do jej ucha - Po wakacjach nie zerwiemy kontaktu. Obiecuje ci to. - oznajmił całując ją w płatek ucha. - Będę do ciebie codziennie przyjeżdżał. Obiecuję, tylko proszę, zostań... - szepnął czekając na jej reakcje. Layla powoli odwróciła się w jego stronę i spojrzała na niego. Niepewnie zarzuciła mu ręce na jego szyje i objęła go. On jeszcze bardziej przyciągnął ją do siebie i schował twarz w jej włosach.

-Nie płacz.- powiedział, kiedy usłyszał jak dziewczyna pociąga nosem.

-Ja po prostu nie chce cię stracić. Pierwszy raz poczułam, że komuś na mnie zależy...
-Nie stracisz. -obiecał całując ją we włosy.

-Luke... mogę już się położyć? Przepraszam cię, ale... – zaczęła po dłuższej chwili . Zaczęła się jąkać co spotkało się tylko ze śmiechem chłopaka.

-Jasne. Skoro mnie wyganiasz... - zaczął się z nią droczyć.

-Luke! - krzyknęła i uderzyła go lekko w ramie.

-Żartuje, już idę. -stwierdził, kiedy dziewczyna odprowadziła go do drzwi . - Dobranoc. - powiedział i opuścił pokój. kiedy dziewczyna zamykała za nim drzwi, ten odwrócił się jeszcze i włożył nogę między nie, a framugę. Brunetka popatrzała na niego zdziwiona, a on uśmiechnął się tylko i przyciągnął ją do siebie, złączając ich usta w delikatnym pocałunku.

*

Kiedy tylko się obudził jego myśli od razu powędrowały do brunetki Szybko wykonał poranną toaletę i od razu zbiegł na dół. Zwinnie zakręcił się w koło na końcu schodów starając się trochę opanować i pozornie spokojnym krokiem poszedł do kuchni. Kiedy zobaczył dziewczynę przy blacie od razu się uśmiechnął i podszedł do niej. Objął ją w pasie i oparł głowę na jej ramieniu, a ona ze strachu podskoczyła.

-Dzień dobry. - powiedział z uśmiechem, a ona odwróciła się w jego stronę. Luke wykorzystał okazję i szybko cmoknął ją w usta, na co Layla lekko się zarumieniła i z uśmiechem spuściła głowę z powrotem na przyrządzane kanapki.

-Serio się wystraszyłaś? - zapytał i nalał sobie soku do szklanki. Dziewczyna tylko się zaśmiała i pokręciła głową.

-Tak, bo w ogóle nie słyszałam jak zbiegałeś po schodach i wcale nie modliłam się o to, żebyś się nie zabił. Ale tak, nie spodziewałam się ciebie. - skończyła i jeszcze bardziej się roześmiała widząc minę chłopaka.

-No dobra. Głupie pytanie. - powiedział i usłyszał pukanie do drzwi. Nie był zdziwiony, więc od razu podszedł do drzwi.

-Cześć Luke. Słuchaj, możesz na słówko ? - zapytał Matt. Luke pokiwał głową i wyszedł z domu.

Layla słysząc trzask drzwi uśmiechnęła się do siebie i palcem wskazującym przejechała po swojej dolnej wardze. Była szczęśliwa. Miała nadzieje, że chłopakowi zależy na niej tak bardzo jak jej na nim. Cieszyła się też, że on jest szczęśliwy, bo na takiego wygląda. Nie wyobraża sobie, żeby mogła wyjechać. Westchnęła ciężko i postawiła na stole kanapki dla siebie i blondyna. Usiadła przy stole i po chwili dołączył do niej chłopak. Usiadł przy stole z wielkim uśmiechem na twarzy i zabrał się za jedzenie śniadania.

-Dobrze się czujesz? - zapytała i sięgnęła po kanapkę.

-Jak nigdy w życiu. A czemu?

-A tak jakoś. Jesteś strasznie wesoły... czemu jeśli można spytać?


-A tak jakoś. - powiedział i poruszając zabawnie brwiami na co Layla zaśmiała się. Teraz wiedziała, że resztę czasu w tym miejscu spędzi niesamowicie. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest środa, więc przybywam z nowym rozdziałem. Obiecuję, że telenowela z ciągłym powrotem czy niepowrotem Layli do domu dziecka się skończyła, przynajmniej na razie. 
Dziękuję za wszystkie komentarze, jesteście wspaniali.
Dla zainteresowanych, ostatnio kopnęła mnie wena twórcz i napisałam krótkie opowiadanie o Ashtonie. Jest całkiem inne niż to, w ogóle niebo a ziemia, ale miałam zamiar je pblikować o You Are My Getaway. 
Jednakże bo dzisiejszej lekcji polskiego stwierdziłam, że nie wiem czy dobrze zrobiłam choćby publikując to, dlatego muszę się zastanowić. Nie wiem czy byłby ktoś chociaż zainteresowany czytaniem mojego drugiego ff. 
W każdym bądź raazie dziękuję za wszystko i do niedzieli! 

P.S Przepraszam za ten rozdział, wiem że jest beznadziejny ale jestem tak przybita, że nawet nie mam ochoty go sprawdzać :( 


3 komentarze:

  1. Jejku rozdział jest taki cudowny ❤ pamiętam jak zaczęłam to czytać to oni się tak krępowali i wgl. I to było takie słodkie a teraz są już prawie parą *.* no to jest takie piękne .. Ja bym bardzo chętnie przeczytała ff o Ashtonie ❤❤ trzymaj się jakoś skarbie , czekam nn @myprettyKlaudia

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział ♥
    @mruuczus

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny ♥♥♥ oni są tacy słodcy jejku czekam na następny rozdział!! I chce dostać link do twojego drugiego opowiadania bo na pewno będzie genialne. Mam nadzieje ze się jakoś trzymasz skarbie tez mam teraz ciężko trochę i wiem jak to jest nie przejmuj się rozdziałem bo nie ma błędów bynajmniej nie zauważyłam twój ff jest cudowny.Bede z tobą do końca twoja fanka nr1 :D ♥♥♥ kocham cie
    @jaaaaaa1212
    ps.jak coś to zawsze pisz jak masz jakiś problem! Zmykam

    OdpowiedzUsuń