11/09/2014

Rozdział 15

Obudził go głośny grzmot. Od razu poderwał się do pozycji siedzącej. Przetarł dłońmi oczy i spojrzał na zegarek, który wskazywał parę minut po trzeciej rano. Chłopak wstał ze swojego łóżka i wyszedł na korytarz. Musiał chociaż zobaczyć czy z Laylą jest wszystko w porządku. Po cichu otworzył drzwi od jej pokoju i zobaczył dziewczynę siedzącą w siadzie skrzyżnym na łóżku i przyciskającą do swojej piersi poduszkę. Chłopak wystraszył się, kiedy zobaczył jak bardzo brunetka jest wystraszona. Podszedł do niej i przyklęknął przy jej łóżku, ale ona nie zwracała na niego w ogóle uwagi, tylko miała wciąż spuszczoną głowę. Luke złapał ją za podbródek, żeby spojrzeć jej w oczy, ale dziewczyna ani drgnęła.

-Layla, co się stało? - zapytał mając nadzieję, że brunetka powie mu, czemu jest taka przerażona.

-Odejdź ode mnie. - powiedziała, a on poczuł łzy dziewczyny skapują mu na dłoń.

-Layla, ale...

-Powiedziałam coś. Wynoś się stąd. – uniosła się, a kiedy dotknął jej ramienia od razu podskoczyła ze strachu. Chłopak wstał z miejsca i podszedł z drugiej strony łóżka siadając na nie. Objął ramionami brunetkę, a ona starała mu się wyrwać. Luke tylko mocniej przyciągnął ją do siebie i oparł swoją głowę na jej.

-Możesz mnie w końcu zostawić w spokoju? - zapytała tracąc powoli siły. - Chce być sama.

-Nie chcesz.

-Chce.

-Nie chcesz.

-Skąd ty to możesz wiedzieć? - uniosła się odwracając w jego stronę. Spojrzała w jego błękitne oczy i zacisnęła mocniej usta.

-Bo... bo wiem. - powiedział i popchnął ją tak, że teraz koło siebie leżeli. Luke objął ją od tyłu i przytulił się do jej pleców.

-Czego się boisz? - zapytał podpierając się na łokciu i całując ją w odkryte ramie, przez co jej ciało przeszył dreszcz. Zacisnęła oczy, żeby nie dać wypłynąć kolejnym łzą. Nie mogła znieść myśli, że już jutro znowu będzie w domu dziecka i już nigdy nie będzie dane jej zobaczyć blondyna. Z jednej strony nie cierpiała go za to, że jeszcze robił jej nadzieję, a z drugiej darzyła go bardzo silnym uczuciem.

-Nie możesz po prostu wrócić do swojego pokoju i zostawić mnie w spokoju? - zapytała rozpaczliwie, ale on ją całkowicie zlekceważył, wciąż jeżdżąc palcami po jej odkrytym ramieniu, co wcale nie pomagało brunetce. - Miałam zły sen okej? Daj mi spokój. - powiedziała i odepchnęła od siebie jego dłonie. Ten jednak od razu złapał ją z powrotem za biodra, a dziewczyna tylko rozpaczliwie się rozpłakała.

-Nie płacz. Proszę... - powiedział jej na ucho chłopak, składając pocałunek na jej skroni.

-Dlaczego mi to robisz?- zapytała przykładając dłonie to oczu, żeby zasłonić swoją twarz.

-Co takiego?

-Jesteś głupi czy głupi? - zadała kolejne pytanie odwracając głowę w jego stronę. Chłopak znajdował się teraz centralnie nad nią, a ich usta dzieliła naprawdę nie wielka odległość.

-Myślę, że jedno i drugie. - zaśmiał się, a Layla zrobiła tylko obrażoną minę i z powrotem obróciła się w stronę szafki nocnej. - Widzę, że już się spakowałaś. - powiedział jej do ucha smyrając nosem jej policzek i co jakiś czas składając na nim pocałunek. Dziewczyna zignorowała chłopaka i starała się skupić na czymś innym, ale blondyn ciągle ją rozpraszał. - To będziesz musiała się rozpakować. - dokończył z delikatnym uśmiechem, a brunetka na chwilę wstrzymała oddech.

-Przecież jutro mam wrócić... -zaczęła cicho z powrotem odwracając się w jego stronę. On ciągle uśmiechając się założył kosmyk jej włosów za ucho.

-Nigdzie nie wracasz. Zostajemy tutaj do końca wakacji. - oznajmił i sięgnął po jej dłoń splatając ich palce razem.

-Powiedziałeś, że jesteśmy dla siebie nikim. - powiedziała dziewczyna patrząc w jego błękitne oczy, w których teraz mogła zobaczyć szczęście. Tylko nie wiedziała dlaczego.

-Powiedziałem tak, to prawda, ale powiedziałem tak bo... musiałem. Ale teraz ci mówię... - zaczął i podniósł jej podbródek tak żeby mogła patrzeć mu w oczy  -... że jesteś dla mnie ważna. Cholernie ważna. I w tym momencie nie interesuje mnie, co powiedzą moi rodzice lub co zrobią, bo jak na ten czas nie ma dla mnie nic ważniejszego od Ciebie. - Layla słysząc jego słowa uśmiechnęła się lekko, a z jej oczu wypłynęły kolejne łzy.

-A teraz możesz spokojnie iść spać. Nic ci nie grozi. - powiedział Luke całując ją w czoło, a dziewczyna tylko wtuliła się w jego ciepłe ciało i położyła głowę na jego klatce piersiowej. Luke ciągle gładził ją po talii aż w końcu usłyszał równomierny oddech brunetki. 
Zaczął zastanawiać się, co tak naprawdę zrobił. Najpierw doprowadził ją do łez, żeby potem zmienić zdanie. Nie wiedział, co teraz zrobić. Jutro, właściwie już dzisiaj zadzwoni do rodziców i powie im, że nie zgadza się na żadne ich chore zasady. Nie może zostawić tak po prostu dziewczyny i o niej zapomnieć. Pomogła mu praktycznie we wszystkim. Dzięki niej jest teraz szczęśliwy, przestał się samo okaleczać i brać te psychotropowe leki. To wszystko zawdzięcza tylko i wyłącznie jej. Nie potrafił ocenić, co do niej czuję. Było na to jeszcze trochę za wcześnie, ale czuł że ten czas będzie najlepszy w jego życiu. Później będzie się martwił gdzie się podzieje, jak już rodzice wyrzucą go z domu. Teraz dla niego liczyła się tylko Layla.

*

Gdy tylko się obudziła, wyślizgnęła się z ramion chłopaka i poszła się ubrać i odświeżyć. Zeszła do kuchni i nalała sobie grejpfrutowego soku do szklanki. Usiadła przy blacie i zaczęła się zastanawiać, jak to wszystko się teraz potoczy. Nie miała pojęcia, czy to co mówił blondyn było prawdą, czy tylko powiedział to z litości. Nie chciała tego, ale miała wrażenie, że to co mówił Luke było jak najbardziej szczere. Westchnęła głęboko i wyszła na taras. Położyła się na leżaku i cieszyła ładną pogodą wciąż pogrążona w myślach. Nie chciała, żeby to wszystko co tu przeżywała się skończyło. Była szczęśliwa, chociaż nie wiedziała co teraz łączy ją z blondynem. W każdym bądź razie wiedziała, że nie chce wracać do domu dziecka. Jeżeli miałaby taką możliwość, chciałaby spędzić jeszcze czas z Lukiem. Nie chętnie podniosła się z miejsca, kiedy państwo Bolton ją zawołali. Po ich długich namowach zgodziła się pójść do nich na śniadanie. Zajęła miejsce na tarasie przy stoliku i czekała aż dołączą do niej sąsiedzi. Po chwilę zaczęli spokojnie jeść śniadanie rozmawiając przy tym.

-Co taka bez humoru? - zapytał Matt biorąc kromkę chleba.

-Tak jakoś... - odpowiedziała Layla bawiąc się jajecznicą na talerzu. Ciągle myślała o tej nie poważnej sytuacji z Lukiem.

-Nie układa wam się ? - zapytał zabawnie poruszając brwiami. - Z tego co ostatnio widziałem wywnioskowałem co innego. - powiedział uśmiechając się cwaniacko, co spotkało się z głośną bulwersacją pani Karen.

-No tak się złożyło, że nie koniecznie...

-Pokłóciliście się? - zapytał ewidentnie zaciekawiony, za co otrzymał cios w ramie.

-Można tak powiedzieć. -od powiedziała dziewczyna spuszczając głowę.

-Oj już daj spokój Matt. To są ich prywatne sprawy. - zastopowała swojego męża Karen.

Dalsza część śniadania minęła w miarę dobrej atmosferze. Wszyscy rozmawiali i śmiali się z żartów Matta, jednak dziewczyna cały czas niepewnie siedziała na swoim miejscu, czekając tylko kiedy podjedzie samochód rodziców Luke'a i odwiezie ją z powrotem do domu dziecka. Bała się tego, jak niczego innego, bo nie wiedziała czy może wierzyć w słowa chłopaka.

-Oho, Luke wyszedł na dwór. - powiedziała Karen wychylając się bardziej żeby dojrzeć blondyna. Layla odstawiła trzymaną szklankę i odwróciła głowę lekko w bok.

-Chyba cię szuka.- powiedział Matt. - Zawołamy go?

-Nie wiem, w sumie nam nic nie zrobił... - zastanawiała się Karen.

-Ależ oczywiście, niech państwo go zawołają. - powiedziała odsuwając się krzesłem lekko w lewą stronę, żeby zrobić miejsce z chłopakowi. Nie wiedziała czego ma się po nim spodziewać, dlatego była strasznie zdenerwowana.

-Dzień dobry. - odkrzyknął Luke na zawołanie pana Matta. Layla doskonale słyszała jego kroki, a chwile później mogła poczuć jak opiera się o jej krzesło i pochyla nad nią, żeby złożyć pocałunek na jej policzku.

-Cześć. - powiedział uśmiechając się i zajmując miejsce obok brunetki. Ta lekko speszona odpowiedziała mu i złapała za szklankę, z której upiła łyk.

-Czemu tak wcześnie wstałaś? - zapytał odbierając sok od Karen.

-Wyspałam się po prostu. - odpowiedziała nie podnosząc na niego spojrzenia.

-Po takiej nocy? - zapytał zdziwiony, co spotkało się tylko z chwilowym brakiem dostępu do tlenu przez Matta, który teraz zadławił się swoją jajecznicą.

-Nie miałem tego na myśli. - zaśmiał się blondyn. Karen starała się zachować powagę, ale nie długo jej się to udawało. -Burza nam przeszkadzała okej ?! - roześmiał się blondyn, jednak wszyscy śmiali się jeszcze bardziej. - W spaniu nam przeszkadzała no ludzie. - powiedział tylko i spuścił obrażony głowę.

-Oj już dobrze nie tłumaczcie się. To są wasze sprawy, nie wnikamy.

-Och Matt daj już spokój.

-No dobrze. - powiedział. Blondyn zrobił sobie kanapki i przysłuchiwał się rozmową prowadzonym przy stole. Co jakiś czas zerkał na dziewczynę, która ani razu nie spojrzała na Luke'a. Chłopak oparł się o oparcie i nie pewnie sięgnął po dłoń brunetki, obejmując ją lekko. Layla czując dotyk chłopaka od razu spojrzała na ich dłonie, kiedy Luke splótł ich palce razem. Dalej brał czynny udział w rozmowie, ale teraz liczyła się dla niego dziewczyna. Wzajemnie palcami gładzili swoje dłonie ale nie spojrzeli na siebie ani razu, dopóki państwo Bolton poszli zrobić kawę i ukroić ciasto. Luke odwrócił się w jej stronę żeby spojrzeć w jej oczy, jednak ta cały czas miała spuszczoną głowę.

-Gniewasz się na mnie? - zapytał wolną ręką podnosząc jej podbródek i głaszcząc po policzku.

-Nie, nie gniewam. - powiedziała cicho, jednak Luke od razu zobaczył smutek w jej oczach.

-Co się dzieję? - zapytał nieustannie wpatrując się w jej oczy i zakładając pasmo włosów za ucho.

-Boje się... – oznajmiła cicho.

-Co ci się śniło? - zapytał przyciągając jej krzesło bardziej w swoją stronę.

-To nie chodzi o to. - pokręciła głową. - Wracam dzisiaj do domu.

-Nigdzie nie wracasz. Mówiłem ci żebyś się rozpakowała. - powiedział z lekkim wyrzutem.

-No niby mówiłeś. Ale nie wiedziałam czy...

-Czy to prawda. - dokończył za nią. Puścił jej dłoń i podparł się na swoim oparciu. Był zły, że dziewczyna nie uwierzyła w żadne jego słowo wypowiedziane w nocy. Po tym co przeszedł, bardzo ciężko było mu okazywać jakiekolwiek uczucia, a co dopiero wyznać je dziewczynie.

-Uwierzyłaś w cokolwiek, co powiedziałem w nocy? - zapytał przecierając zmęczone oczy. Słysząc ciszę zaśmiał się cicho pod nosem i pokręcił głową z lekkim niedowierzaniem.

-Tak. - powiedziała po dłuższym namyśle. Tym razem to ona sięgnęła po jego dłoń i splotła ich palce razem. - Przepraszam, że zwlekałam. – dodała przeczesując dłonią jego włosy. - Tak, uwierzyłam.

-Wszystko, co powiedziałem w nocy to była prawda. Zależy mi na tobie... - powiedział bawiąc się jej palcami.

-Mi na tobie też. - uśmiechnęła się w jego stronę.

-Dobra dzieci już wróciliśmy. - usłyszeli pana Matt a oni obdarzyli go spojrzeniem. Postawili wszystko na stole i usiedli do stołu. Rozmawiali na różne tematy, zazwyczaj dalszych planów na wakacje i tego typu.

-Luke, chciałem ci powiedzieć, że wygrałeś ten konkurs. - powiedział Matt.

-Kto by pomyślał. - dorzuciła z przekąsem dziewczyna.

-No dobra, nie ulega wątpliwości że byłeś najlepszy. Publika była bardzo zawiedziona, że cię nie było, żeby odebrać nagrodę.

-Cóż, miałem ważniejsze sprawy na głowię. - powiedział praktycznie wciągając dziewczynę na swoje kolana, co spotkało się z jej cichym piskiem i śmiechem sąsiadów. Byli oni zadowoleni, że Luke i Layla poprawili swoje stosunki, które na początku były tragiczne, a teraz zachowywali się praktycznie jak para.

-Oszalałeś?

-Tak. Na twoim punkcie. - powiedział patrząc na nią, a widzowie przy stole zrobili głośne "Awwww". Dziewczyna patrzała na niego osłupiałym wzrokiem, a chłopak tylko zaśmiał się i przytulił ją do siebie. Ten wspaniały czas przerwało im pojawienie się samochodu rodziców Luke'a. Ten od razu spoważniał i przeprosił dziewczynę podnosząc się z miejsca.

-Pójdę to załatwić. - powiedział i całując brunetkę w policzek, wyminął ją i po chwili mogli obserwować jak blondyn podszedł do rodziców, żeby rozpocząć z nimi rozmowę.

-To będzie ciekawe. - powiedział Matt, a dziewczyna tylko zacisnęła mocniej usta.


-No więc jesteśmy. Już spakowani? - zapytała mama blondyna. On tylko założył ręce i kopnął jakiś kamyk na trawie.

-Spakowani. - powiedział zaciskając szczęki.

-To dobrze. Idź po walizki. - powiedziała mama chłopaka kiwając głową do męża.

-Ale się rozpakujemy. Nigdzie nie jedziemy. - powiedział stanowczo.

-Jak to?

-Normalnie. Zostaje tutaj z Laylą. - powiedział uważnie obserwując reakcje swoich rodziców.

-Jak to zostajesz?! - krzyknął ojciec przez co Luke cofnął się o jeden krok.

-Normalnie. Nigdzie nie jedziemy.

-Jak śmiesz gówniarzu. - powiedział ojciec popychając blondyna.- Co, spodobała ci się dziewczyna z bidula? - powiedział przez, co Luke od razu cały się spiął, gotowy uderzyć własnego ojca.

-Nie mów tak. - uniósł się.

-To nie jest ważne. Nie zasługujesz na nikogo. Pamiętaj o tym. A zostając tutaj... szukaj sobie mieszkania. - powiedział kolejny raz popychając chłopaka. - Jedziemy. – zwrócił się do żony i otworzył drzwi do samochodu.

-Mam was gdzieś! Wasze pieniądze i was! Nie potrzebuje takich rodziców. Wystarczy mi, że mam Layle. Z nią dam sobie radę. - powiedział przez zaciśnięte zęby, co spotkało się z krzywym spojrzeniem rodziców. Trzasnęli drzwiami i po chwili odjechali. Luke złapał się za głowę i przeczesał dłonią swoje włosy. Odwrócił się i zobaczył, że na tarasie stoją państwo Bolton, a tuż za nim smutna brunetka. Blondyn westchnął cicho i podszedł do niej, rozkładając lekko ramiona, a dziewczyna się do niego przytuliła.

-Damy radę. - powiedział i pocałował ją we włosy.

-Czemu nie mogłeś wrócić normalnie do domu? - zapytała podnosząc głowę i spoglądając w jego niebieskie oczy.

-Bo nie mogłem. Nie chce tam wracać. Wolę być tutaj, z tobą. - odpowiedział odgarniając włosy z jej twarzy.

-Wiesz, że jeżeli twoi rodzice chcą, to mogą zadzwonić do domu dziecka i pani Lucy po mnie przyjedzie? I tak mogą to zrobić, a ty teraz nie masz gdzie mieszkać.

-Niech spróbują tylko mi cię zabrać. - zaśmiał się. - To nie ręczę za siebie.

-Żebyś się czasem nie zdziwił.- powiedziała odchodząc od niego.

-Dlaczego jesteś taką pesymistką? - zapytał z wyrzutem. - Zawsze mnie pocieszasz, że będzie wszystko dobrze, a jeżeli chodzi o ciebie to...

-Po prostu znam się na ludziach. Wiem, jacy są... - blondyn nic nie odpowiedział, tylko złapał ją za dłoń i z powrotem wrócili na taras państwa Bolton.    

*

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

3 komentarze:

  1. śliczny rozdział. wkurzają mnie rodzice Luka, jeżeli byliby moimi nie wytrzymałabym psychicznie. / @LuMiCaAs5SOS

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział chce takiego chłopaka ♥ czekam na next ;)
    @jaaaaaa1212

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest cudowny ❤ dhhgdsjsvdhd Luke jest taki słodki i odważny, a jego rodzice.... Szkoda gadać ... Fajnie by było gdyby Layla całkowicie zaufała Luke'owi .. Nie moge uwierzyć że to już prawie koniec jeju będe tak tęsknić za tym opowiadaniem :( ale czekam nn xx @myprettyKlaudia

    OdpowiedzUsuń