Obudził go
głośny grzmot. Od razu poderwał się do pozycji siedzącej. Przetarł dłońmi oczy
i spojrzał na zegarek, który wskazywał parę minut po trzeciej rano. Chłopak
wstał ze swojego łóżka i wyszedł na korytarz. Musiał chociaż zobaczyć czy z
Laylą jest wszystko w porządku. Po cichu otworzył drzwi od jej pokoju i
zobaczył dziewczynę siedzącą w siadzie skrzyżnym na łóżku i przyciskającą do
swojej piersi poduszkę. Chłopak wystraszył się, kiedy zobaczył jak bardzo
brunetka jest wystraszona. Podszedł do niej i przyklęknął przy jej łóżku, ale ona
nie zwracała na niego w ogóle uwagi, tylko miała wciąż spuszczoną głowę. Luke
złapał ją za podbródek, żeby spojrzeć jej w oczy, ale dziewczyna ani drgnęła.
-Layla, co
się stało? - zapytał mając nadzieję, że brunetka powie mu, czemu jest taka
przerażona.
-Odejdź ode
mnie. - powiedziała, a on poczuł łzy dziewczyny skapują mu na dłoń.
-Layla,
ale...
-Powiedziałam
coś. Wynoś się stąd. – uniosła się, a kiedy dotknął jej ramienia od razu
podskoczyła ze strachu. Chłopak wstał z miejsca i podszedł z drugiej strony
łóżka siadając na nie. Objął ramionami brunetkę, a ona starała mu się wyrwać.
Luke tylko mocniej przyciągnął ją do siebie i oparł swoją głowę na jej.
-Możesz mnie
w końcu zostawić w spokoju? - zapytała tracąc powoli siły. - Chce być sama.
-Nie chcesz.
-Chce.
-Nie chcesz.
-Skąd ty to
możesz wiedzieć? - uniosła się odwracając w jego stronę. Spojrzała w jego
błękitne oczy i zacisnęła mocniej usta.
-Bo... bo
wiem. - powiedział i popchnął ją tak, że teraz koło siebie leżeli. Luke objął
ją od tyłu i przytulił się do jej pleców.
-Czego się
boisz? - zapytał podpierając się na łokciu i całując ją w odkryte ramie, przez
co jej ciało przeszył dreszcz. Zacisnęła oczy, żeby nie dać wypłynąć kolejnym
łzą. Nie mogła znieść myśli, że już jutro znowu będzie w domu dziecka i już
nigdy nie będzie dane jej zobaczyć blondyna. Z jednej strony nie cierpiała go
za to, że jeszcze robił jej nadzieję, a z drugiej darzyła go bardzo silnym
uczuciem.
-Nie możesz
po prostu wrócić do swojego pokoju i zostawić mnie w spokoju? - zapytała
rozpaczliwie, ale on ją całkowicie zlekceważył, wciąż jeżdżąc palcami po jej
odkrytym ramieniu, co wcale nie pomagało brunetce. - Miałam zły sen okej? Daj
mi spokój. - powiedziała i odepchnęła od siebie jego dłonie. Ten jednak od razu
złapał ją z powrotem za biodra, a dziewczyna tylko rozpaczliwie się rozpłakała.
-Nie płacz.
Proszę... - powiedział jej na ucho chłopak, składając pocałunek na jej skroni.
-Dlaczego mi
to robisz?- zapytała przykładając dłonie to oczu, żeby zasłonić swoją twarz.
-Co takiego?
-Jesteś
głupi czy głupi? - zadała kolejne pytanie odwracając głowę w jego stronę.
Chłopak znajdował się teraz centralnie nad nią, a ich usta dzieliła naprawdę
nie wielka odległość.
-Myślę, że
jedno i drugie. - zaśmiał się, a Layla zrobiła tylko obrażoną minę i z powrotem
obróciła się w stronę szafki nocnej. - Widzę, że już się spakowałaś. -
powiedział jej do ucha smyrając nosem jej policzek i co jakiś czas składając na
nim pocałunek. Dziewczyna zignorowała chłopaka i starała się skupić na czymś
innym, ale blondyn ciągle ją rozpraszał. - To będziesz musiała się rozpakować.
- dokończył z delikatnym uśmiechem, a brunetka na chwilę wstrzymała oddech.
-Przecież
jutro mam wrócić... -zaczęła cicho z powrotem odwracając się w jego stronę. On
ciągle uśmiechając się założył kosmyk jej włosów za ucho.
-Nigdzie nie
wracasz. Zostajemy tutaj do końca wakacji. - oznajmił i sięgnął po jej dłoń
splatając ich palce razem.
-Powiedziałeś,
że jesteśmy dla siebie nikim. - powiedziała dziewczyna patrząc w jego błękitne
oczy, w których teraz mogła zobaczyć szczęście. Tylko nie wiedziała dlaczego.
-Powiedziałem
tak, to prawda, ale powiedziałem tak bo... musiałem. Ale teraz ci mówię... - zaczął
i podniósł jej podbródek tak żeby mogła patrzeć mu w oczy -... że
jesteś dla mnie ważna. Cholernie ważna. I w tym momencie nie interesuje mnie,
co powiedzą moi rodzice lub co zrobią, bo jak na ten czas nie ma dla mnie nic
ważniejszego od Ciebie. - Layla słysząc jego słowa uśmiechnęła się lekko, a z
jej oczu wypłynęły kolejne łzy.
-A teraz
możesz spokojnie iść spać. Nic ci nie grozi. - powiedział Luke całując ją w
czoło, a dziewczyna tylko wtuliła się w jego ciepłe ciało i położyła głowę na
jego klatce piersiowej. Luke ciągle gładził ją po talii aż w końcu usłyszał
równomierny oddech brunetki.
Zaczął zastanawiać się, co tak naprawdę zrobił.
Najpierw doprowadził ją do łez, żeby potem zmienić zdanie. Nie wiedział, co
teraz zrobić. Jutro, właściwie już dzisiaj zadzwoni do rodziców i powie im, że
nie zgadza się na żadne ich chore zasady. Nie może zostawić tak po prostu
dziewczyny i o niej zapomnieć. Pomogła mu praktycznie we wszystkim. Dzięki niej
jest teraz szczęśliwy, przestał się samo okaleczać i brać te psychotropowe leki.
To wszystko zawdzięcza tylko i wyłącznie jej. Nie potrafił ocenić, co do niej czuję.
Było na to jeszcze trochę za wcześnie, ale czuł że ten czas będzie najlepszy w
jego życiu. Później będzie się martwił gdzie się podzieje, jak już rodzice
wyrzucą go z domu. Teraz dla niego liczyła się tylko Layla.
*
Gdy tylko
się obudziła, wyślizgnęła się z ramion chłopaka i poszła się ubrać i odświeżyć.
Zeszła do kuchni i nalała sobie grejpfrutowego soku do szklanki. Usiadła przy
blacie i zaczęła się zastanawiać, jak to wszystko się teraz potoczy. Nie miała
pojęcia, czy to co mówił blondyn było prawdą, czy tylko powiedział to z
litości. Nie chciała tego, ale miała wrażenie, że to co mówił Luke było jak
najbardziej szczere. Westchnęła głęboko i wyszła na taras. Położyła się na
leżaku i cieszyła ładną pogodą wciąż pogrążona w myślach. Nie chciała, żeby to
wszystko co tu przeżywała się skończyło. Była szczęśliwa, chociaż nie wiedziała
co teraz łączy ją z blondynem. W każdym bądź razie wiedziała, że nie chce
wracać do domu dziecka. Jeżeli miałaby taką możliwość, chciałaby spędzić
jeszcze czas z Lukiem. Nie chętnie podniosła się z miejsca, kiedy państwo
Bolton ją zawołali. Po ich długich namowach zgodziła się pójść do nich na
śniadanie. Zajęła miejsce na tarasie przy stoliku i czekała aż dołączą do niej
sąsiedzi. Po chwilę zaczęli spokojnie jeść śniadanie rozmawiając przy tym.
-Co taka bez
humoru? - zapytał Matt biorąc kromkę chleba.
-Tak
jakoś... - odpowiedziała Layla bawiąc się jajecznicą na talerzu. Ciągle myślała
o tej nie poważnej sytuacji z Lukiem.
-Nie układa
wam się ? - zapytał zabawnie poruszając brwiami. - Z tego co ostatnio widziałem
wywnioskowałem co innego. - powiedział uśmiechając się cwaniacko, co spotkało
się z głośną bulwersacją pani Karen.
-No tak się
złożyło, że nie koniecznie...
-Pokłóciliście
się? - zapytał ewidentnie zaciekawiony, za co otrzymał cios w ramie.
-Można tak
powiedzieć. -od powiedziała dziewczyna spuszczając głowę.
-Oj już daj
spokój Matt. To są ich prywatne sprawy. - zastopowała swojego męża Karen.
Dalsza część
śniadania minęła w miarę dobrej atmosferze. Wszyscy rozmawiali i śmiali się z
żartów Matta, jednak dziewczyna cały czas niepewnie siedziała na swoim miejscu,
czekając tylko kiedy podjedzie samochód rodziców Luke'a i odwiezie ją z
powrotem do domu dziecka. Bała się tego, jak niczego innego, bo nie wiedziała
czy może wierzyć w słowa chłopaka.
-Oho, Luke
wyszedł na dwór. - powiedziała Karen wychylając się bardziej żeby dojrzeć
blondyna. Layla odstawiła trzymaną szklankę i odwróciła głowę lekko w bok.
-Chyba cię
szuka.- powiedział Matt. - Zawołamy go?
-Nie wiem, w
sumie nam nic nie zrobił... - zastanawiała się Karen.
-Ależ
oczywiście, niech państwo go zawołają. - powiedziała odsuwając się krzesłem lekko
w lewą stronę, żeby zrobić miejsce z chłopakowi. Nie wiedziała czego ma się po
nim spodziewać, dlatego była strasznie zdenerwowana.
-Dzień
dobry. - odkrzyknął Luke na zawołanie pana Matta. Layla doskonale słyszała jego
kroki, a chwile później mogła poczuć jak opiera się o jej krzesło i pochyla nad
nią, żeby złożyć pocałunek na jej policzku.
-Cześć. -
powiedział uśmiechając się i zajmując miejsce obok brunetki. Ta lekko speszona
odpowiedziała mu i złapała za szklankę, z której upiła łyk.
-Czemu tak
wcześnie wstałaś? - zapytał odbierając sok od Karen.
-Wyspałam
się po prostu. - odpowiedziała nie podnosząc na niego spojrzenia.
-Po takiej
nocy? - zapytał zdziwiony, co spotkało się tylko z chwilowym brakiem dostępu do
tlenu przez Matta, który teraz zadławił się swoją jajecznicą.
-Nie miałem
tego na myśli. - zaśmiał się blondyn. Karen starała się zachować powagę, ale
nie długo jej się to udawało. -Burza nam przeszkadzała okej ?! - roześmiał się
blondyn, jednak wszyscy śmiali się jeszcze bardziej. - W spaniu nam
przeszkadzała no ludzie. - powiedział tylko i spuścił obrażony głowę.
-Oj już
dobrze nie tłumaczcie się. To są wasze sprawy, nie wnikamy.
-Och Matt
daj już spokój.
-No dobrze.
- powiedział. Blondyn zrobił sobie kanapki i przysłuchiwał się rozmową
prowadzonym przy stole. Co jakiś czas zerkał na dziewczynę, która ani razu nie
spojrzała na Luke'a. Chłopak oparł się o oparcie i nie pewnie sięgnął po dłoń brunetki,
obejmując ją lekko. Layla czując dotyk chłopaka od razu spojrzała na ich
dłonie, kiedy Luke splótł ich palce razem. Dalej brał czynny udział w rozmowie,
ale teraz liczyła się dla niego dziewczyna. Wzajemnie palcami gładzili swoje
dłonie ale nie spojrzeli na siebie ani razu, dopóki państwo Bolton poszli
zrobić kawę i ukroić ciasto. Luke odwrócił się w jej stronę żeby spojrzeć w jej
oczy, jednak ta cały czas miała spuszczoną głowę.
-Gniewasz
się na mnie? - zapytał wolną ręką podnosząc jej podbródek i głaszcząc po
policzku.
-Nie, nie
gniewam. - powiedziała cicho, jednak Luke od razu zobaczył smutek w jej oczach.
-Co się
dzieję? - zapytał nieustannie wpatrując się w jej oczy i zakładając pasmo
włosów za ucho.
-Boje się...
– oznajmiła cicho.
-Co ci się
śniło? - zapytał przyciągając jej krzesło bardziej w swoją stronę.
-To nie
chodzi o to. - pokręciła głową. - Wracam dzisiaj do domu.
-Nigdzie nie
wracasz. Mówiłem ci żebyś się rozpakowała. - powiedział z lekkim wyrzutem.
-No niby mówiłeś.
Ale nie wiedziałam czy...
-Czy to
prawda. - dokończył za nią. Puścił jej dłoń i podparł się na swoim oparciu. Był
zły, że dziewczyna nie uwierzyła w żadne jego słowo wypowiedziane w nocy. Po
tym co przeszedł, bardzo ciężko było mu okazywać jakiekolwiek uczucia, a co
dopiero wyznać je dziewczynie.
-Uwierzyłaś
w cokolwiek, co powiedziałem w nocy? - zapytał przecierając zmęczone oczy.
Słysząc ciszę zaśmiał się cicho pod nosem i pokręcił głową z lekkim
niedowierzaniem.
-Tak. -
powiedziała po dłuższym namyśle. Tym razem to ona sięgnęła po jego dłoń i splotła
ich palce razem. - Przepraszam, że zwlekałam. – dodała przeczesując dłonią jego
włosy. - Tak, uwierzyłam.
-Wszystko,
co powiedziałem w nocy to była prawda. Zależy mi na tobie... - powiedział
bawiąc się jej palcami.
-Mi na tobie
też. - uśmiechnęła się w jego stronę.
-Dobra
dzieci już wróciliśmy. - usłyszeli pana Matt a oni obdarzyli go spojrzeniem.
Postawili wszystko na stole i usiedli do stołu. Rozmawiali na różne tematy,
zazwyczaj dalszych planów na wakacje i tego typu.
-Luke,
chciałem ci powiedzieć, że wygrałeś ten konkurs. - powiedział Matt.
-Kto by
pomyślał. - dorzuciła z przekąsem dziewczyna.
-No dobra,
nie ulega wątpliwości że byłeś najlepszy. Publika była bardzo zawiedziona, że
cię nie było, żeby odebrać nagrodę.
-Cóż, miałem
ważniejsze sprawy na głowię. - powiedział praktycznie wciągając dziewczynę na
swoje kolana, co spotkało się z jej cichym piskiem i śmiechem sąsiadów. Byli
oni zadowoleni, że Luke i Layla poprawili swoje stosunki, które na początku
były tragiczne, a teraz zachowywali się praktycznie jak para.
-Oszalałeś?
-Tak. Na
twoim punkcie. - powiedział patrząc na nią, a widzowie przy stole zrobili
głośne "Awwww". Dziewczyna patrzała na niego osłupiałym wzrokiem, a
chłopak tylko zaśmiał się i przytulił ją do siebie. Ten wspaniały czas
przerwało im pojawienie się samochodu rodziców Luke'a. Ten od razu spoważniał i
przeprosił dziewczynę podnosząc się z miejsca.
-Pójdę to
załatwić. - powiedział i całując brunetkę w policzek, wyminął ją i po chwili
mogli obserwować jak blondyn podszedł do rodziców, żeby rozpocząć z nimi
rozmowę.
-To będzie
ciekawe. - powiedział Matt, a dziewczyna tylko zacisnęła mocniej usta.
-No więc
jesteśmy. Już spakowani? - zapytała mama blondyna. On tylko założył ręce i
kopnął jakiś kamyk na trawie.
-Spakowani.
- powiedział zaciskając szczęki.
-To dobrze.
Idź po walizki. - powiedziała mama chłopaka kiwając głową do męża.
-Ale się
rozpakujemy. Nigdzie nie jedziemy. - powiedział stanowczo.
-Jak to?
-Normalnie.
Zostaje tutaj z Laylą. - powiedział uważnie obserwując reakcje swoich rodziców.
-Jak to
zostajesz?! - krzyknął ojciec przez co Luke cofnął się o jeden krok.
-Normalnie.
Nigdzie nie jedziemy.
-Jak śmiesz
gówniarzu. - powiedział ojciec popychając blondyna.- Co, spodobała ci się
dziewczyna z bidula? - powiedział przez, co Luke od razu cały się spiął, gotowy
uderzyć własnego ojca.
-Nie mów
tak. - uniósł się.
-To nie jest
ważne. Nie zasługujesz na nikogo. Pamiętaj o tym. A zostając tutaj... szukaj
sobie mieszkania. - powiedział kolejny raz popychając chłopaka. - Jedziemy. – zwrócił
się do żony i otworzył drzwi do samochodu.
-Mam was
gdzieś! Wasze pieniądze i was! Nie potrzebuje takich rodziców. Wystarczy mi, że
mam Layle. Z nią dam sobie radę. - powiedział przez zaciśnięte zęby, co
spotkało się z krzywym spojrzeniem rodziców. Trzasnęli drzwiami i po chwili
odjechali. Luke złapał się za głowę i przeczesał dłonią swoje włosy. Odwrócił
się i zobaczył, że na tarasie stoją państwo Bolton, a tuż za nim smutna
brunetka. Blondyn westchnął cicho i podszedł do niej, rozkładając lekko
ramiona, a dziewczyna się do niego przytuliła.
-Damy radę.
- powiedział i pocałował ją we włosy.
-Czemu nie
mogłeś wrócić normalnie do domu? - zapytała podnosząc głowę i spoglądając w
jego niebieskie oczy.
-Bo nie
mogłem. Nie chce tam wracać. Wolę być tutaj, z tobą. - odpowiedział odgarniając
włosy z jej twarzy.
-Wiesz, że
jeżeli twoi rodzice chcą, to mogą zadzwonić do domu dziecka i pani Lucy po mnie
przyjedzie? I tak mogą to zrobić, a ty teraz nie masz gdzie mieszkać.
-Niech
spróbują tylko mi cię zabrać. - zaśmiał się. - To nie ręczę za siebie.
-Żebyś się
czasem nie zdziwił.- powiedziała odchodząc od niego.
-Dlaczego
jesteś taką pesymistką? - zapytał z wyrzutem. - Zawsze mnie pocieszasz, że
będzie wszystko dobrze, a jeżeli chodzi o ciebie to...
-Po prostu
znam się na ludziach. Wiem, jacy są... - blondyn nic nie odpowiedział, tylko
złapał ją za dłoń i z powrotem wrócili na taras państwa Bolton.
*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
śliczny rozdział. wkurzają mnie rodzice Luka, jeżeli byliby moimi nie wytrzymałabym psychicznie. / @LuMiCaAs5SOS
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział chce takiego chłopaka ♥ czekam na next ;)
OdpowiedzUsuń@jaaaaaa1212
Rozdział jest cudowny ❤ dhhgdsjsvdhd Luke jest taki słodki i odważny, a jego rodzice.... Szkoda gadać ... Fajnie by było gdyby Layla całkowicie zaufała Luke'owi .. Nie moge uwierzyć że to już prawie koniec jeju będe tak tęsknić za tym opowiadaniem :( ale czekam nn xx @myprettyKlaudia
OdpowiedzUsuń